Cristine wzięła głęboki oddech i jak najciszej weszła do domu.
- Gdzieś ty się podziewała? - Mówił Gunnar. - Martwiłem się - Powiedział ciszej.
- Och Gunnar - Uwiesiła mu się na szyi - Wiesz co? - Zdjęła swój płaszcz i kozaki.
- Słucham?
- Będziemy mieli córkę! To córka!- Pocałowała go lekko.
- Prudentibus? - Powiedział szeptem. Potem objął mocno Cristine i uniósł ponad ziemie. Jednak od razu opuścił, nie chciał zrobić jej krzywdy. Jej rany jeszcze się nie zagoiły. - Kocham Cię. - Nadal mówił szeptem. Tak na prawdę nie mówili sobie często tych słów. Ale słowa się nie liczą - tylko czyny i uczucia. Cristine uśmiechnęła się. Położyła twarz na jego torsie.
- Ja też Cię kocham. - Odparła prawie niesłyszalnie. Zaraz potem w głowie miała multum myśli. * Jak to będzie? * Z Igorem w domu? - Ehh.. - Westchnęła. A jak z mamą? Nie wróci do niej, chyba. Ale już niedługo będzie pełnoletnia. W lutym.
- Marzycielko. - Powiedział jej chłopak. - Masz taką rozmarzoną minę ,myszko.
- Zawsze bądź taki sam. - Odparła.
- Hm... Taki? - Ucałował ją w czoło, chwycił za rękę.
- I taki. - Wzięła jego dłoń i położyła na swoim brzuchu. Potem poszli do pokoju.
- Gdzie Adam? - Zaczęła.
- Nie wiem. Poszedł gdzieś.
- Ja muszę jej szukać. Pójdziesz ze mną?
- Tak. Ale nie dziś i nie jutro. To wszystko trzeba przygotować.
- Ja mogę iść tak. - Wstała i pokazała gestem dłoni swe ubranie. Zaśmiała się. - No dobra, w skarpetkach nie pójdę. Ale za miesiąc wampiry mnie wyczują. - Spoważniała
- Ale rana musi się zagoić. Tak to cię wilk... - uciął. - Niedźwiedzie wyczują.
- Wilki są po naszej stronie - Zauważyła. - Przecież pojedziemy samochodem. Wszyscy! Igor i Adam też.
- Trzeba to z nimi ustalić. - Odparł.
- A wiesz kiedy dostanę skurczy? -
- Prudentibus ci nie powiedziała ? - Mówił zaskoczony.
- Za tydzień. - Uśmiechnęła się. - I co? Musimy ją znaleźć szybko. Myślisz że będę chodzić po lasach ze skurczami?
- Nie możemy wcześniej niż za 2 tygodnie. Najwyżej będziesz czekać w... Samochodzie. Ok ? - Oczekiwał potwierdzenia.
- Okey... - Wstała i poszła do kuchni. Wzięła słój ogórków konserwowych i zaczęła chrupać. - Chcesz? - Roześmiała się. On przysiadł koło niej i objął ją ramieniem.
- Może.. Nawiążemy z nią kontakt? -
- Dobrze. - Ucałowała go lekko.
On odsunął stolik na bok. Usiedli na podłodze po turecku. Pomiędzy nimi zapalili świecę. Chwycili się za ręce. Zamknęli oczy.
- Mała dziewczynka pełna gigantycznych trosk - Wyszeptała Cris, nie otwierając oczu. - Ona, była śledzona przez Adama w dzieciństwie. Wiedziała o tym.
Potem miała straszną wizję, którą miał również Gunnar.
- Kto to ? - Pyta Cris.
- Sape. - Odpowiada chłopak.
- A to.. DRAGON! Skąd ja to wiem. O NIE! Gunnar, nie mogę tego oglądać. Otwieram oczy!
- Nie, zakończysz wizję!
- Ale... On wykrwawi Dragona. - Zaczęła robić się czerwona ze złości. Data?
- Za 18 dni. Musimy tam jechać. Gdzie to jest?
- Łąka, góry, Kalina tam jest. Kto to?
- Nie wiem. Ale to tylko wizję. To nie musi się zdarzyć.
- A to Adam, płacze? - Cris pyta jakby uspokojona wiadomością że to nie musi się zdarzyć.
- Tak. Czarownica kazała Grace rozstać się z nim. -
- Ciemność. Pustka, nic. Koniec?
- Koniec - Otworzyli oczy i zgasili świecę.- Wiesz co? - Powiedział Gunnar szepcząc jej do ucha. - Chyba czas do łóżka ,Śliczna.
- No nie... - Szepnęła. Wstała ,a on zaczął ją całować po szyi. - Spaććć... -
- Okeyy.. Idź się wykąp , przebierz ,a ja potem. - Tak też zrobiła, on zaraz po niej i położyli się spać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz