piątek, 24 sierpnia 2012

Rozdział 56.

(Dalszy ciąg rozdziału 54.)

Cristine stała osłupiała ,co i raz zerkała na Gunnara ,Adama i Igora. Wszyscy wyglądali na zdecydowanych więc spuściła wzrok. Ale chciała się jakoś obronić i obrócić tą całą sytuację na jej korzyść.
- A ty.. Mam uwierzyć? Jemu! - Zaczęła buntować się Cristine.
- Coś chyba o tym wiem. - Powiedział zawstydzony Igor.
- Słucham?
- A myślisz że po kim masz geny wampira - zaczął pleść palce i odwracać wzrok.  
- Yyy... - Cris odwróciła się tyłem żeby nie patrzeć na ojca, ratując swe zmieszanie i tym samym pomagając ojcu. - Pójdę się przejść. - Oparła po chwili. Spojrzała na Gunnara i poszła w kierunku lasu.
- Nie powinnaś. - Zaczął Gunnar - Sama. - Skończył.
- Wiem co powinnam a czego nie.. Tego nie powinnam, ale chce pobyć sama ,dobrze? - Odwróciła się do niego.
- Dobrze. - Odparł.
Kuśtykała tak przez dłuższy czas gdy w końcu ujrzała zarysy drzew. Doszła do lasu, jednak teraz wydawał się inny. Smutny i opuszczony. * Czego ten las nie widział, albo może - co ten las widział * Pomyślała Cristine i zachichotała. Ale jej radość nie trwała długo. Grymas wykręcił jej usta ,a zaraz potem zwymiotowała. Przykucnęła na moment schowała twarz zakrywając ją dłońmi. *Jestem Fail**
- Nie jesteś - Powiedziała przezroczysta wilczyca  Prudentibus. Ta sama dumna i poważna mglisto oka przywódczyni klanu.
- O, witaj Prudentibus. - Cristine uśmiechnęła się przez łzy. 
- Witaj Cristine Lucyo Flyheart - Uśmiechnęła się lekko.
- Co cię do mnie sprowadza? 
- Twoje dziecko. Otóż chciałam ci wszystko powiedzieć i... Chronić cię. Teraz nie tylko ty tego potrzebujesz.
- Ale ja jestem w pewnej części wampirem.
- Dlatego twoje dziecko jest wyjątkowe. - Zmieniła się w piękną kobietę. Miała na sobie seledynową suknię i biały kapelusz. Wyglądała jak hrabina. - Poprzednio to ja cię chroniłam. Ale moja moc nie powstrzyma wampirów i złych wilków. - Zrobiła lekki ruch ręką jakby ten gest miał wszystko wyjaśnić. - Zebrałam większość wilków ,konwent będzie za miesiąc ,kiedy to twoje dziecko będzie wyczuwalne dla wampirów. Niestety nie możemy tego przyspieszyć i Sydney jest w niebezpieczeństwie. Musisz ją znaleźć i chronić. 
- Będę się starać. - Odpowiedziała stanowczo.
- Mogę? - Spytała Prudentibus pokazując brzuch Cristine. 
- Jasne! - Odparła Cristine. Podniosła lekko koszulkę ,a Prudentibus dotknęła jej brzuch zimnymi palcami. Cristine aż się wzdrygnęła. 
- Przepraszam. Jestem pół zjawą pół żywą istotą. Nie czuję głodu ani zmęczenia jednak czasem ludzie mogą poczuć mój dotyk jednak mnie nie widzą. A ty tak.  
- Dobrze. Wytrzymam. - Uśmiechnęła się blado. 
- A więc... -  Prudentibus zamknęła oczy. - A co byś wolała , chłopiec,dziewczynka czy dwu pak. ?  - Zaśmiała się. 
- Zawsze chciałam córki bliźniaczki, ale to nie ma znaczenia. - Uśmiechnęła się jeszcze raz.  
- Masz córkę.  - Odezwała się w końcu i otwarła oczy. 
- Mam? Mam... Córkę.? - powiedziała oszołomiona Cristine. I od razu odebrała lekki ruch w brzuchu i minimalne kopnięcie. - Ups. Chyba ci się nóżki plączą ,kochana. 
- Słucham? -
- To było do dziecka. - Uśmiechnęła się. 
- Nie długo możesz mieć lekkie skurcze. 
- Przeżyję. Nie mam co się bać. Chyba już pójdę. Wilki wyją. Wołają ciebie. 
- Dobrze. Przychodź tu zawsze jak będziesz potrzebowała pomocy. I zachowaj to dla swojej córki. - Zdjęła z szyi szmaragdowy wisiorek i zawiesiła na szyli Cristine. - Narazie ty go noś.
- Ale.. Ale ja nie mogę. - Odpowiedziała Cristine. Jednak było już za późno. Zjawa - Prudentibus zniknęła. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz