sobota, 18 sierpnia 2012

Rozdział 44.

Rano Cristine i Gunnar wstali wypoczęci i zmierzali do kuchni. Tak siedział Igor.
- Jak się spało - Zapytał chichocząc. Ona mu posłała zabójcze spojrzenie i zaczęła robić kanapki.
- Tato, dobrze się spało. No bo spaliśmy. - Uśmiechnęła się by udowodnić że nic nie zaszło.
- Mhm. Okey. Ale jest sprawa. Dziś muszę jechać do firmy a 700 km. stąd jest najbliższa placówka. No więc będę za trzy dni. Albo nawet cztery!
W tym momencie Cristine podniosła głowę znad kanapek ,oczy jej zabłysły. Uśmiechnęła się pod nosem co Gunnar od razu zobaczył. Jednak wolał milczeć. Zjedli kanapki w towarzystwie ojca Cristine. Potem spakował się i wyjechał. W tym momencie obudziła się Grace.Wstała i doszła do kuchni ziewając.
- Hej, Misiaki. - Powiedziała na wstępie.
- Y.. Hej ,Słonko - Odparła Cris. Jej siostra wyglądała trochę inaczej. Była taka rozpromieniona i wyglądała na szczęśliwą. Gunnar również to zauważył ,odłożył chleb i spytał :
- Czy ty jesteś w ciąży?
- Nie! No coś ty - Odparła bez urazy. - A Igor gdzie się podziewa?
- A wyjechał. Będzie za kilka dni. Ma jakąś sprawę służbową. - Cristine zerknęła swymi błyszczącymi oczami na Gunnara. Mrugnął do niej i kontynuował temat.
- A więc co chcecie dziś robić?
- Może nad jezioro? Do kina? Kręgielnia? Centrum Handlowe? Na pewno chcę być tutaj wieczorem - Odparła czerwonowłosa dziewczyna
- Całkiem dobry pomysł.Jezioro? Może zaproszę Rivera.? - Powiedziała Grace.
- Rivera? - Wymiana spojrzeń między parą. - No okey.
Zadzwoniła do niego. Dwa sygnały.
- Tak? - Powiedział.
- No cześć. Możesz jechać nad jezioro? Ty ,Ja ,Cris, Gunnar. Hm?
- Nie za bardzo. Za dzwonie do ciebie jak będę mógł gdzieś z tobą pójść. Papa.
- Cześć - odparła i rozłączyła się.
- Rivera nie będzie! - Krzyknęła z przedpokoju.
- Nie? Gunnar weź krem do opalania! - Odparła Cris.
- Nie. - Mruknęła Grace - Nie przyjdzie - Powtórzyła .
 Przebrali się w stroje kąpielowe i pojechali nad jezioro samochodem Gunnara. Grace z na tylnym siedzeniu a Cris koło Gunnara na przednim.
- Zaraz dojedziemy. Już czternasta. Będziemy tam około cztery godziny. Potem możemy wracać.
- Dobrze. - Odparły szczęśliwe.
Droga była pusta ,a na bokach łąki i pastwiska. Gunnar otworzył dach swego kabrioleta i włączył radio. Cristine wstała rozpuściła swój kok i zaczęła śpiewać.

Więc choć pomaluj mój świat na żółto i na niebiesko!
Niech na niebie stanie tęcza malowana twoją kredką
Więc choć pomaluj mi życie
Niech świat mój się zarumieni!

- Idiotko, siadaj! - Krzyknęła radośnie Grace. - No siadaj!  - Cristine opadła na fotel. 
- Też Cię kocham! - Cris odwróciła się w stronę Grace i posłała całusa.
- Ah.. Ty głuptasie! - Zaczęła droczyć się Grace.
- Ja jestem przezroczysty. - Wtrącił Gunnar. Cris pocałowała go w policzek ,a on na moment oderwał wzrok a spojrzał na nią. Oczy miała takie przezroczyste że mógł przejrzeć że jest gotowa i... odwrócił się momentalnie.
- Co jest.? - Zapytała zdziwiona.
- Nie nic. - Odpowiedział szybko.
- Widzę. Nie jesteś gotowy? A tak nalegałeś. - Odwróciła się by na niego nie patrzeć.
- Ja.. Jestem - Chwycił ją za ramię. - Crisss.. - Przeciągnął. - Odwróć się. Proszę.
Tej całej akcji przyglądała się Grace z zafascynowaniem. Patrzyła się i próbowała kojarzyć fakty. Cris się obejrzała i spojrzała na niego. Oczy miał smutne i lekko załzawione. Jakby prosił.
- I..?
- I nic, uwierz mi. 
- Wierzę. - Wtedy samochód się zatrzymał się i poszli na plaże. Tam siedzieli kilka godzin i wrócili do domu po dwudziestej-pierwszej. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz