piątek, 3 sierpnia 2012

Rozdział 27.

Cristine obudziła się następnego dnia z nowymi siłami. Dzień zapowiadał się bardzo dobrze, jednak nikt nie mógł przewidzieć że skończy się dla tej 16 dziewczyny tak źle.
Otworzyła zaspane, senne oczy i rozejrzała się. Była w tym cudnym pokoju o śliwkowych ścianach ,a tuż obok niej leżał na boku ,skierowany do niej ,podpierający ręką głowę Gunnar. Przywitał ją uśmiechem i lekkim pocałunkiem. Leżeli tak jakiś czas nie zważając na to że jest samo południe , że słońce wdziera im się przez okno i oświetla ich twarze. Mogliby tak leżeć godzinami - obejmując się na wzajem i być z drugą połówką na dobre i na złe. Jednak ta chwila musiała się skończyć ,Cristine zaczęło burczeć w brzuchu. Gdyby nie to zostałaby tam gdzie jest teraz ,ale głód był nie do zniesienia. Wstała chwiejąc się na nogach i doszła do drzwi. Potem doszedł do niej Gunnar i trzymając się za ręce poszli do kuchni. Na stole były położone 2 talerze na których były jeszcze ciepłe tosty z serem ,2 kubki z nalaną kawą a na środku stołu dosyć duża porcelanowa cukiernica. Usiedli koło siebie i w ciszy jedli śniadanie. Potem Gunnar zaproponował spacer na łąkę. I tak mijały godziny, w miłej atmosferze. Poszli na łąkę i nasłuchiwali śpiewów ptaków ,szumów liści i innym trochę tajemniczym dźwięków. Gunnar zdjął swą skórzaną kurtkę i został w samym podkoszulku ,koloru czarnego w którym wyglądał tak pięknie i ukazywał jego mięśnie. Rozłożył kurtkę na trawie powiedział "Niech szanowna pani siądzie" zachowując stuprocentową powagę. Kiedy ona zdecydowała się usiąść on zrobił to samo , siadając koło niej na trawie. Tak obejmując się i rozmawiając o pierdołach mijały kolejne sekundy ,minuty ,a może nawet i godziny. Wpatrując się w horyzont można było dostrzec jak słońce zmienia swe położenie na pudrowo-błękitnym niebie. Ale kiedyś ta chwila musiała się skończyć.
- Tak myślałam że jutrzejszy dzień możemy spędzić u mnie w domu. Co na to powiesz? - W końcu wydusiła z siebie.
- Hmmm.. Jutro byłem umówiony z przyjaciółmi - Odparł Gunnar.
- Myślałam że spędzimy ten czas razem - Ty i ja. A po jutrze?
- Też nie...
- To może środa - odparła Cristine poddenerwowana.
- Wybacz. Ten tydzień odpada. - Powiedział czule ,chcąc się do niej przytulić. Jednak ona odrzuciła tą propozycję.
- Nie masz na mnie czasu! - Wybuchnęła. W tej właśnie chwili przejrzała na oczy. Jeszcze nigdy z nim nie rozmawiała na temat studiów, pracy i rodziny. Po prostu żyli z dnia na dzień. Ale co jeśli  on w ostatnim momencie powie jej że wyjeżdża na drugi koniec świata?!
- Poświęcam każdą wolną chwilę Tobie..
- Wolną chwilę? Ach tak! - Zawołała kpiąco - To dlatego jutro jedziesz z kumplami nie wiadomo gdzie!
- Nie możesz mnie ograniczać!! - W końcu wrzasnął.
- Dobrze i nie będę. - Powiedziała spokojnie. Odwróciła się w kierunku domu i szła zdecydowanym krokiem. Tak naprawdę czekała aż za nią zawoła albo do niej pobiegnie. Jednak nic. Głucha cisza rwała jej duszę a łzy płynęły po policzkach bez ustanku. Ja go ograniczam?! Pomyślała. Nie! To nie prawda! To on wszedł butami w moje życie i je zmienił!!!
Weszła do domu i zamknęła się w pokoju gdzie spędzili cudowne chwile cicho szlochając.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz