wtorek, 31 lipca 2012

Rozdział 21.

Rano wszyscy wcześniej się obudzili. Igor szykował śniadanie ,a siostry się ubierały. Cristine założyła czarne rurki, adidasy i czerwony top ,który świetnie współgrał z czarno-czerwoną markową bluzą. Grace ubrała czerwoną bluzkę ,która dostała od Lucy ,krótkie jeansy i czerwone balerinki. Zeszły obie do jadalni i zastały zmywającego naczynia i pogwizdującego Igora. Wybuchły śmiechem i szybko usiadły przy stole.
- Tato- Powiedziała Lucya - Dziś może przyjść Gunnar..
- Czy ty nie za często zmieniasz chłopaków - Powiedział gniewnie.
- To był nie wypał.! - Wtrąciła Grace jedząc płatki śniadaniowe.
- No dobra. - Zgodził się Igor z uśmiechem na twarzy.
Potem Grace i Lucy poszły do lasu i spotkały Rivera a za nim stał smutny Xawery. Grace uściskała Rivera, a Lucy nie udawała że tego nie widzi. Chciała by Xawery sobie poszedł. I tak zrobił. Wtedy Cristine zaczęła się śmiać wzięła siostrę pod ramię i poszły razem zostawiając Rivera z tyłu. Po bardzo długim spacerze wróciły rozradowane do domu. Akurat przyszedł czas na obiad i w domu unosił się zapach Spaghetti. Zjadły szybko a potem położyły się do łóżek żeby odpocząć.
- Tato, mogę potem jeszcze raz iść do lasu? Wiesz poćwiczę magię z Grace.
- Dobrzee.. To wam nie zaszkodzi ,a wieczorem zamierzam was jeszcze pouczyć. - Powiedział uśmiechnięty.
-  To ja pójdę do pokoju Grace i wybierzemy się do lasu.
- Grace idziemy do lasu? - Powiedziała Lucya radośnie.
- Tak no pewnie! To dalej - Grace wstała i zaczęła pospieszać siostrę.
Zmieniły się w wilki i wyszły. Jak już znalazły się w lesie zaczęły biegać. Cristine zaczęła uciekać dla zabawy przed Grece. Grace zaczęła ją doganiać. Lucya odruchowo się odwróciła i potknęła się o wystający korzeń drzewa. To nie była Grace ,tylko Xawery! Leżąc na ściółce zaczęła piszczeć i wyć żeby on nie mógł jej nic zrobić. *Przecież przy Grace mi nic nie zrobi* - Pomyślała.
*Tak też bym ci nic nie zrobił* - Powiedział Xawery ,nadal jako wilk.
*Nie wierzę ci* - zapiszczała.  *Odejdź!*
*Teraz? Haha.! Widziałaś swoją łapę? *
*Tak i co?Odejdź!Grace, Grace, Grace! *
- Już biegnę -krzyknęła Grace. - Jeśli powiedziała że masz iść no to spadaj! - Powiedziała ostro.
On odszedł po cichu. Wtedy Cristine zmieniła się w człowieka. Dotknęła zakrwawionej ręki, nagle ból ustąpił a rana się zabliźniła. Podniosła się otrzepała i zakryła twarz rękoma - Mam dość! Niech on się ode mnie odwali!! - Zaczęła krzyczeć tak głośno że ptaki się zbudziły i zaczęły latać przerażone.
Sydney pogłaskała ją po głowie i objęła - Chodźmy do domu. - Zaoponowała Grace.
Lucy się zgodziła. W końcu jej przeszło ,a tuż przed domem skakała z radości.
Weszli do domu. Jakiś znajomy zapach. Powiesiła bluzę na wieszaku.
 - Tato jesteśmy! - krzyknęła wchodząc do kuchni. Stanęła w drzwiach i nie mogła uwierzyć własnym oczom. Igor i Gunnar popijali herbatę.
- Gunnar! - Krzyknęła radośnie! - To my.. do pokoju.. - I chwyciła przybysza za rękę.  Zaprowadziła go do pokoju i usiadła na łóżku.
- Jestem wilkiem - Powiedział ostrożnie.
- Wiem - odparła  - To nic,prawda?
- Xawery to mój kuzyn. Ale nie jesteśmy pod żadnym względem podobni. - Dodał od razu widząc minę Lucy.
- Uff.! Już się bałam - I pocałowała go.
Potem rozmawiali o wszystkim i o niczym. Umówili się że na zawycie przybiegną do nory.
Tak długo gadali że jak Lucya spojrzała na zegarek który wskazywał 18.39. Więc pożegnała się z nim pospiesznie ,pocałunkiem i odprowadziła go do drzwi całując rękę i nią machając.

poniedziałek, 30 lipca 2012

Rozdział 20.

Dotarli do domu. Sydney poszła do sypialni, a Lucya do kuchni zrobić sobie herbatę. Dwie łyżeczki cukru.
*Hmm.. Ona tworzy piosenki, to ja też chce!* pomyślała Grace.
*Słyszałam to.* zaśmiała się Cristine. Grace szybko chwyciła różdżkę, po czym ona zabłysła.
*Puste myśli... Tworzy,  ochronę myśli.* powiedziała Grace.

Kiedy poezji poddaję się,
staję  u twych bram.
Czekam,  aż otworzy ci się serce,
na  mój widok.
  
Martwo  stoję na chmurach tych,
odsłaniają  mi się twoje ręce,
co  krzyczą do mnie "Przyjdź!"
  
*Może  być...  Mogło być lepsze, ale cóż. Muszę się uczyć od Lucyi.* pomyślała Grace. W tym momencie zadzwoniła komórka. Szara komórka, Nokia. Sydney przystawiła do ucha.
-Tak?-powiedziała.
-Hej Grace, to ja River...-
-River?- przerwała mu.
-Tak. Możesz przyjść do nory. Musimy pogadać.- Grace się zmartwiła zdaniem "Musimy pogadać."
-Ok, zaraz będę.- powiedziała i odłożyła komórkę. Wyszła z pokoju nie zamykając za sobą drzwi.
-Idę do lasu, zaraz wrócę!- krzyknęła i szybko wybiegła.
*Tylko masz wrócić.* pomyślała Lucya.
*Czar prysł?* powiedziała już w ciele wilczycy Grace.
*Tak.*
*Nie zabrałam różdżki...*
*Co?!*
*Tak wiem Cristine, oszczędź sobie.*
*Wiesz, że to nie bezpieczne! Zwłaszcza, gdy idziesz do nory...*
*Tak idę i zaraz cała wrócę.Pa* skończyła rozmowę Grace.

Trzymają mnie duchy te,
co  wiedzą o mnie dość.
By  stawić czoła złu,
nie  stracę nadziei swej.

*Co raz lepiej mi to wychodzi.* pomyślała.
*No raczej.* odezwała się Lucya.
*Dzięki...chyba. Pa!* ponownie spróbowała zakończyć rozmowę Grace.
Sydney stanęła, już była przy norze z której wyłonił się czarny wilk Ona szybko podbiegła i się przytuliła. Głośne bicie serca zagłuszało szum wiatru.
*Dobrze, że jesteś.* pomyślał. Ona podniosła głowę i spojrzała się w jego żółte oczy.
*Zmieniasz się...* pomyślała Grace.
*Właśnie o to chodzi... Brązowe oczy, to tylko szkiełka.* pomyślał nie pewnie.
*Po co?*
*By mnie nikt nie rozpoznał, zwłaszcza myśliwi...*
*Ja i tak cię poznałam.* pomyślała i lekko się uśmiechnęła. Oboje stali się ludźmi w tym samym czasie.
-Ile masz lat?- spytał. I tu Grace stała jak zaczarowana, jak martwa...

Zaskoczone dłonie,
stoją  jak niby nic.
Usta  mówią kłamstwo,
ile  tylko w nich sił.

 -Siedemnaście.... Przecież wiesz.- odpowiedziała.
-Wiem, ale od ciebie tego nie słyszałem.- powiedział i się do niej przybliżył.
-Bo... Ja!- zaczęła, ale on szybko ją pocałował. Jego pocałunek zaczął się co raz to bardziej dłużyć. Grace to nie przeszkadzało, bo nie chciała by ten moment prysł tak ja czar. Ale w końcu jego wargi się oddaliły.
-Kocham cię... I nie ważne ile masz lat.- powiedział. Po czym ona się przybliżyła.
-Masz jakiś dowód jak bardzo mnie kochasz?- spytała radosnym cichym głosem.
-Mam...- powiedział. Lekko się uśmiechnął i jego wargi znów stykały się z jej ustami. Ona splątała sobie ręce na jego szyi. Tym razem jej wargi się odkleiły.
-Ja  ciebie jeszcze bardziej.- powiedziała Grace.
-Oj nie sądzę.- wyszeptał River. Ich usta znowu wymieniły się smakiem. Maślane usta w zamian za posmak karmelu. Ta chwila ciągle się dłużyła... On szybko ją podniósł. Ona na chwilkę się uśmiechnęła nie odrywając swoich ust. Stali się wilkami.
*Popsuta chwila..* pomyślała smutna Grace.
*Ta chwila zaraz wróci, nie zamknąłem drzwi.* zaśmiał się w myślach River. Weszli do nory, on przed nią, ale co i raz wyprzedzała go. Weszli do tego miejsca, gdzie przespała się Lucya. Ona usiadła na tym wzniesieniu,a on obok niej, trochę w dolę, więc wydawało się, że jest od niego wyższa.
*Musimy czekać na Xawerego.* pomyślał River.
*Po co?* spytała zdziwiona.
*Chcę się przyznać, że jesteśmy razem.*
*Ale... Ja już muszę iść.* pomyślała zaniepokojona.
*Eh... To chodź cię odprowadzę..* i szybko wyszli z nory. Stali się ludźmi. On ją pocałował tak delikatnie jak tylko mógł. Po czym zaczęli iść  koło siebie szukając dłońmi drugiej ręki. W końcu oboje ją znaleźli .Uśmiechnęli się delikatnie. Szybko minęła ta chwila, bo Grace już weszła do domu. Szybko podleciała do okna na górze i zauważyła czarnego wilka patrzącego się na nią.
*Kocham cię* pomyślał River.
*Ja ciebie też...* pomyślała i czarny wilk zniknął. Ona poszła do sypialni i od razu zasnęła.

Rozdział 19.

- Grace.. Dobrze mi idzie? - Zapytała nie pewnie Lucya
- Udawanie że wszystko jest ok? Przy obcych tak! - i uśmiechnęła się podekscytowana Grace. - E tam wszystko jest dobrze córciu!- Wtrącił Igor. 
- Dziękuję.! Grace.. Masz lusterko.? Wiesz tusz puder.
- Trzymaj. - Podała siostrze lusterko w kształcie muszelki.
W końcu dojechali.
- Lucy - Skrócił Igor. - Dziś będę cię pilnować z bezpiecznej odległości - Zaśmiał się!
- Dobrze..Ja jestem za! - I się uśmiechnęła.
Nagle limuzyna zatrzymała się Sydney wyszła pierwsza i wszyscy oklaskiwali solenizantkę. Potem wyszła Cristine z paczką urodzinową.
Weszli do środka a tam na nią czekał River z 'Nieszczęsnym' zdaniem Cristine -Xawerym. Było 30 miejsc przy długim stole. Na samym początku ,a może końcu były zarezerwowane miejsca dla Grace ,Rivera ,Xawerego ,Igora i Cristine. Po lewej stronie od Grace była Lucy a obok niej Igor, prawej River a po jego prawej Xawery. Kiedy już wszyscy przyszli na stole pojawił się ogromny 5 piętrowy tort. Sydney zdmuchnęła świeczki i nadszedł czas na dawanie prezentów. Pierwsza dała Cristine składając najszczersze życzenia. Grace od razu otworzyła pudełko. Na samej górze leżała bluzka ,czerwona , luźna ze ściągaczami na końcu ,dekolcie i rękawach. Ściągacze ozdobione były złotymi cekinami a cała bluzka złotymi diamencikami. Pod bluzką było zdjęcie w złotej ramie przedstawiające ją i Lucy mające 5 lat i tulące się do siebie. Cała rozradowana uściskała siostrę. Potem dostała pierścionek od Rivera. Jego też uściskała i ucałowała.
- Daj rękę - powiedział słodko.Ona posłusznie mu ją dała. Wybrał serdeczny palec i nałoży na niego pierścionek z czerwonymi kamieniami. - Czy zostaniemy parą? - zapytał ostrożnie.
- Pee.. Peewnieee! - Powiedziała w przerwach w całowaniu chłopaka.Oklaski zaczęła Cristine ,głośno wiwatując.
Potem zaczęła się dyskoteka.
Grace poprosił do tańca River a Lucy jakiś nie znany koleś.. Zielonooki brunet przechodzący w rudy. Miał na imię Gunnar! Jak było widać Xawerego to zabolało. A ją to satysfakcjonowało. Gadała z Gunnarem po przyjacielsku . Był miły i sypał jej miliony komplementów. Zapoznała go z Grace ,była bardzo zadowolona.
 - Ile masz lat? - Spytała nie pewnie Cristine ,myśląc że popełnia znów błąd.
- Osiemnaście. -Uśmiechnął się.  - A ty?
- Szesnaście - Powiedziała smutna Cristine.
- Co jest. ? Podniósł jej brodę i spojrzał w oczy. Mimo takich wysokich szpilek była od niego niższa.
- A miałam takiego jednego.. Właśnie tu idzie - krzyknęła Cristine i odwróciła się w przeciwnym kierunku chwytając Gunnara za rękę i prowadząc w tłum. Z tyłu było słyszalne -Czekaj! .Ale ona to ignorowała,
Tam ,niewidoczni zaczęli tańczyć i Cristine poniosło pomyślała *Chcę chodzić z Gunnarem!* on odpowiedział *Ja też chcę* wtedy zrozumiała że jest wilkiem ale nie chciała psuć atmosfery. Wiedziała że jest silniejsza i bardziej uzdolniona i to może zakończyć tą cudowną znajomość. Wyjęła z torebki kredkę do oczu i zapisała mu numer telefonu, a tuż obok adres zamieszkania na opalonej ręce.
- Odebrałem to jako zaproszenie - Powiedział patrząc jej w oczy.
- Tak.. Wpadaj kiedy chcesz. - Uśmiechnęła się. - Mieszkam z Grace i tatą. Ale to chyba tylko na rok..
- Jesteś świadoma że ja ci nie pozwolę odjechać?
- Już tak! - U niosła głowę a on ją lekko i szybko pocałował zostawiając na jej ustach smak miodu
Kiedy był ostatni wolny taniec , Grace i Lucya stały przy barze i popijały drinki. Nagle obie ujrzały: z lewej strony nadciągał Gunnar a z prawej Xawery Lucya tylko jęknęła - Ratuj!
Podeszli równocześnie. I spytali - Zatańczysz? - Ona ostrym głosem i wzrokiem skierowanym na Xawerego powiedziała - Tak - i chwyciła Gunnara za palec wskazujący ciągnąc go na parkiet w podskokach
- Nie masz szans.. - Powiedziała cicho Grace. - Ona już wybrała.
- Właśnie widzę.. - I odszedł milcząc i patrząc w podłogę.
W końcu Impreza się skończyła a kiedy dziewczyny wracały z Igorem do domu Cristine nuciła rozradowana piosenkę swym śpiewnym głosem : 
Kolejny dzień przynosi nam nowe szanse.. Nowe szanse .. 
I wierze że nie skończy się tak jak zawsze.. Ile razy już mówiłam takkk... 

Rozdział 18.

-Grace..- powiedział cicho River.
-River.. Ja.. Musze..- zaczęła mówił. Była zakłopotana mogła zostać z River'em, albo iść za siostrą. On szybko widząc jej zakłopotanie delikatnie pocałował ja w usta tak jak to zawsze robił.
-Idź.- powiedział szeptem. Ona szybko zmieniła się w wilka i pobiegła za Cristine. Gdy ją dogoniła zamieniła się w człowieka.
-On  cie przeprosił. Wybacz mu!- powiedziała Grace. Nie mogła nadążyć krokom Lucyi, więc zamieniła się w wilka i rozmawiała z nią myślami.
*Odczep się.*
*Cristine...*
*Co?* stanęła. Spojrzała się na Grace. Smutne oczy wilka patrzyły na dziewczynę. Gdy by wszystko od niej zależało...bo dokładnie, tak było...
*Ale... Ja i River, w razie czego możemy być razem?* spytała w myślach Sydney.
*Jasne! Wy bądźcie szczęśliwą parą! * uśmiechnęła się lekko i znowu zaczęła iść.
*Dzięki... A co teraz zrobisz...bo wiesz, nie wypadało mi ich nie zaprosić na moje urodziny*
*Jasne, rozumiem.*
*Dlaczego wszystko jest dla ciebie jasne... *
*Bo wszystko rozumiem. * pomyślała Lucya i zamieniła się w wilka.
*Dzięki* pomyślała Grace.
*Za co?* zdziwiła się Cristine.
*Za postać wilka i... za wszystko.* uśmiechnęła się do niej lekko i uderzyła delikatnie.
*Em...  Może to głupie, ale czy River dobrze całuję?* spytała Lucya.
*Tak delikatnie...Maślany smak... Och! *
*Sydney... Twoje życie zawsze nabiera kolorów. Jak ty to robisz?*
*Lata praktyki* zaśmiała się Sydney, gdy właśnie były przed domem.
*To dla mnie?* spytała Sydney.
*Co?* zdziwiła się Lucya.
*Rzeźba.* pomyślała wzruszona lekko Grace.
*Tak.*
*Dzięki* podziękowała Cristine Grace i obie weszły do domu w postaci człowieka.
-I jak tam?- spytał w drzwiach Igor.
-Dobrze...- powiedziała Lucya i szybko wdrapała się po schodach na górę.
-Źle.- szepnęła Grace. Zmartwiony Igor poszedł do kuchni. Grace poszła do sypialni Lucyi.
-Idę już spać. Zmierzch jest, a chcę być wypoczęta w swoje urodziny.- powiedziała Grace i wyszła. Lucya usiadła na łóżku i od razu Lei'a wskoczyła jej na kolana.
-Chociaż ty ze mną pomilczysz.- szepnęła i ułożyła się na łóżku. Po czym usnęła, tak samo było z Grace.
Obie  obudziły się około 9.48. Zeszły na dół i zobaczyły otwarte drzwi do jadalni. Weszły i był tam talerz z babeczkami. Babeczek było pięć, a na niej po jeden karteczce. Grace brała je po kolei po czym czytała na głos.
-Samochód...Będzie..O...18:00...Igor.- Grace się uśmiechnęła po czym zjadła jedną babeczkę.
-Chodź się przyszykujemy. - powiedziała Lucya po czym pędem pobiegłyśmy do sypialń. Grace mało co nie zabiła się na schodach. Grace szybko założyła swoje pantofelki szarego koloru. Różowo-szara krótka sukienka, włosy wyprostowane i złoty naszyjnik. Pomalowała sobie na różowo oczy, rzęsy oraz trochę pudru.
-Gotowa!- powiedziała radośnie Sydney. Wyszła na korytarz i zobaczyła Cristine.
Włosy spięte klamrą koloru różanego, różowe szpilki pasowały do ślicznej czarnej sukienki.
-Bosko wyglądasz...- w końcu wydusiła z siebie Grace.
-Dzięki, a która godzina?- spytała Lucya.
-Wow! Siedemnasta,czterdzieści pięć!-krzyknęła Grace.
-Chodźmy.- powiedziała Lucya, po czym zeszły drewnianymi schodami. Wyszły na dwór i zobaczyły jak parkuję czarna limuzyna.Jako kierowcę zobaczyli Igora.
-Tato, skąd masz tą limuzynę?!- zapytała Lucya.
-Błażej pożyczył.Super kuzyn, a teraz wsiadajcie.- powiedział i dziewczyny szybko wsiadły do samochodu.
-Ale odjazd.- powiedziała Grace. Samochód ruszył.

Rozdział 17.

- Mogę Ci to wyjaśnić? - Powiedziała Lucya
- Mów .. - Powiedziała zainteresowana Grace
- Mój tata to słyszał więc mnie poprze, nie okłamałabym cię. A więc .. - I zaczęła się zastanawiać. - Widziałaś tą norę?
- Tak i co z tym wspólnego? - Zapytała niewzruszona Grace
- No to tak.. Rano poszłam do lasu. O tym wiesz, i szłam bez celu. Po prostu chciałam się przejść . Znalazłam tą norę i tam weszłam. Zasnęłam. Obudził mnie Xawery. I po prostu zaczął się do mnie przystawiać.! River był w korytarzu i się ze wszystkiego śmiał. Xawery przeholował. Wiesz co ? W tym wieku nie chciałabym zostać matką ,a Xawery zamierzał mnie nią sprawić. Nie wyobrażalnie głupie. Kiedy już od niego uciekłam River nie chciał mnie wypuścić. Oberwał. Należało mu się. A potem mnie gonili. Resztę widziałaś. - i uroniła łzę.
- Matką?! W tym wieku?! - Powiedziała przerażona. Objęła siostrę. - Może pójdziemy dziś do lasu się przejść ? Dotlenisz się. A z twoją nogą bardzo dobrze. - Uśmiechnęła się Sydney.
- Dobrze.. I poszła do ojca.
Sydney w tym momencie zadzwoniła do Rivera i umówiła się z nim i Xawerym na spacer po lesie ,o  zachodzie słońca ,przy norze. Uprzedziła że będzie Lucya.
- Tato.. Naucz mnie jakichś zaklęć obrony.
- Może.. Jest takie jedno. Kto cię dotknie jest paraliżowany. Ok?
- A przez jaki czas działa?
- Mmmm.. Mówiłem ci zaklęcie 'stop' ale jak zapomnisz to po prostu powiedz 'Finito' - Uśmiechnął się. -Ale pamiętaj pomyśl co kończysz. A wystarczy nakłuć się nożem. Tym co ci zrobiłem i kilka kropel położyć na różdżkę. A potem pomyśleć o paraliżu.
- Okey.. Wiesz dziś idę z Sydney do lasu i.. Po prostu chciałam się upewnić.
- Dobrze córciu - I zaczął 'czochrać' ją po grzywce.
- Tato nie tykaj grzywki! - I zaczęła się śmiać.

O godzinie 17. 45 wyszły z domu i szły w kierunku lasu. Trzymając się za ramie i obie pogwizdując.
- Gdzie dokładnie idziemy? - Zapytała rozradowana Cristine
- Koło nory. Pokażesz mi wnętrze. Przecież jest twoja. - Powiedziała uśmiechnięta Grace.
- No dobra..
Kiedy doszły i weszły do nory (jako wilki) Grace odebrała sygnał od Rivera że czekają na zewnątrz. 
Grace wyszła pierwsza ,a od razu za nią Lucya (zmieniona w człowieka) Uniosła spojrzenie i skamieniała.
Skuliła się i ze strachu zapomniała zaklęcia. Zaczęła się trząść , bo powróciły niedawno zagojone wspomnienia.
River patrzył na nią jak na wroga , Xawery patrzył jak na ofiarę. Nagle oprzytomniała.
- Ty o tym wiedziałaś?! - Powiedziała kładąc nacisk na każdą literę.
- Oni chcieli wyjaśnić. - Powiedziała niewinnie.
- Choć na moment. - Powiedziała dyrygując. Chciała odstawić takie przedstawienie żeby zwiali. Umiała takie coś..
- Co wyjaśnić?! Tu nie ma nic do wyjaśniania! Okazali się innymi osobami! I to w dodatku.. Sama przecież wiesz! - Powiedziała na osobności z Grace ,podnosząc głos by usłyszeli. i mrugając do siostry na znak że to kontrolowane.
- Oni nie chcieli!
- To niech mi to powiedzą.! - Wtrąciła Cristine.
Wtedy podeszli nie zauważalnie.
- Czy mogę? - Zapytał nie winnie Xawery, jego oczy błyszczały. Żeby zwrócić na siebi uwagę chwycił Cristine za ramie.
- NIE DOTYKAJ MNIE SŁYSZYSZ! - powiedziała ostro.
*Ahh .. Nie  źle się zaczyna * pomyślała Grace
- Słuchaj.. Wybaczyć mogę- Powiedziała Lucya , Xaweremu zaświeciły się oczy.- Ale zniknij z mojego życia.
- Cristine! - Powiedział poddenerwowany. - Nie rób tego.!
- A zakład że zrobię? Na prawdę tak będzie dla mnie lepiej..
- Dla ciebie..
- MASZ COŚ JESZCZE DO POWIEDZENIA! - Krzyknęła Lucya
- Tak. Kocham Cię.
- No cóż.! - Powiedziała radośnie Grace rozładowując napiętą sytuację. - Jutro mam urodziny ! czujcie się zaproszeni. Igor organizuje to w pensjonacie Błażeja. Tam gdzie się poznaliśmy.
- Niestety  - wtrąciła Cristine i poszła wolnym krokiem w kierunku domu.

Rozdział 16.

Grace poszła do lasu jako wilk. Węszyła River'a. W końcu znalazła koło jakieś nory czarnego wilka. Szybko bez zastanowienia podbiegła do niego. Zaskoczony wilk lekko się uśmiechnął.
*Wstyd mi za Lucyie.* pomyślała.
*Heh.. Ale ty nie jesteś nią.*
*Mleczna siostra... I jaka tu różnica?*
*Dla mnie wielka* Grace przytuliła się do niego. Zadowolony River oparł głowę o jej i próbował się położyć. Grace czując jak się zniża, położyła się. Leżeli razem z piętnaście minut. Nagle wyszedł Xawery. Zaskoczony moją obecnością zaczął się cofać. River zmienił się w człowieka, Sydney zrobiła to samo. Stali przez chwilę patrząc w swoje oczy. River uśmiechnięty, a Grace obojętna. Chłopak przytulił Grace. Ona przyłożyła głowę do jego piersi i słuchała bicia jego serca.
-Twoje serce tak szybko biję...- powiedziała. Jego głowa ponownie oparła się o jej.
-I robi to tylko dla ciebie..- odpowiedział.
-Jesteś naprawdę miły.-
-Dziękuję.- zaśmiał się lekko i pocałował ją w głowę. Powoli jej głowa zaczęła się podnosić. Mały dystans między ich ustami nie tworzył przeszkody i już po chwili jego wargi lekko musnęły jej usta. Grace poczuła maślany smak. Cudowny moment w którym poczuła się jak w niebie. River lekko się uśmiechnął, ona odwzajemniła uśmiech.
- Zaraz... Musze iść. Cristine złamała nogę.- powiedziała cicho zasmucona Grace.
-Ale to zaraz... Nie psujmy tej chwili.- powiedział. Ona znowu odzyskała uśmiech i wpatrzona w jego brązowe oczy słuchała różnych dźwięków natury. Szum wiatru, śpiew ptaków i łamiące się gałęzie pod nimi.
W pewnym momencie Sydney chwyciła go za rękę. Powoli odchodząc. I gdy miała już ją puścić on ją do siebie przyciągnął. Ponownie ją delikatnie ucałował i zmienił się w wilka. Po czym zniknął w ciemnej norze. Ona przez parę sekund stała jak zaczarowana po czym zamieniła się w wilczycę. Powoli zaczęła iść do domu, co i raz oglądając się za River'em. Powoli jakoś doszła do domu. Zmieniła się w człowieka i weszła do swojego pokoju. Położyła się i zapatrzyła się w okno. Nagle ktoś zapukał do drzwi.
-Proszę...- powiedziała szeptem Grace. Weszła do jej pokoju Lucya.
-Wilkołak goi się tak samo jak wampir.- powiedziała zadowolona Lucya. Jeszcze kuśtykając usiadła koło Sydney.
-Widziałam, że spotkałaś się z River'em...- zaczęła.
-Myśli?-spytała Grace nie odrywają wzroku od okna.
-Nie. Zaklęcie na wodzie...Pomyślałam, że muszę ci to powiedzieć.-
-Niby co? To, że muszę się za ciebie wstydzić przed River'em?-
-Ale to nie tak! Grace, oni mnie uwięzili...-
-Ciekawe gdzie?-
-W swojej norze!-
-Śmieszna jesteś.-
-Ale to prawda... Grace... Moja noga, to przecież dowód! Oni mnie gonili! Sama widziałaś!-
-Wiesz co... Ciągle ostatnio się kłócimy. A ja tak nie chcę. Ja... Naprawdę lubię River'a, a ty! Odwalasz takie coś!-
-Proszę, no... wybacz?- spytała nie pewnie. Grace spojrzała się na nią złowrogim wzrokiem po czym lekko się uśmiechnęła.
-No okey..- powiedziała i ją przytuliła.

Rozdział 15.

Rano Lucya pierwsza się obudziła ,użyła zaklęcia by nikt nie słyszał jej myśli przez 5 minut. I po cichutku wymknęła się z domu. Wszystko ją bolało *skąd te wszystkie siniaki?*  - pomyślała. Zmieniła się w wilczycę. Kiedy już była nie daleko lasu zwolniła. Teraz zwolniła zaklęcie i od razu do jej głowy wdarło się multum pytań ze strony Igora. Udawała że ich nie słyszy. W końcu powiedziała mu *Nic się nie stało! Wrócę na obiad.* na co dostała natychmiastową odpowiedź. "Dobrze Ci idzie z zaklęciami ale i tak mogłabyś iść do lasu. Nie musiałaś się ukrywać.*
Szła jeszcze jakiś czas.. Nagle ujrzała niby wgłębienie w ziemi. Coś przypominające norę. Weszła tam. Był dość długi korytarz a na jego końcu okrągłe pomieszczanie do którego tlen dochodził małymi otworami.
Weszła tam, obwąchała powoli aż w końcu usiadła na niby wzniesieniu okrytym suchą trawą. Tam zasnęła. Obudził ją znajomy zapach wilka. A może 2. Pierwszy przyszedł Xawery i się z nią przywitał ,River został w korytarzu widząc minę Cristine..
- Czemu go nie wpuścisz - Powiedział szeptem Xawery.
- Zabiera mi siostrę a ponad to ona nie chcę żebym była z nią w waszym otoczeniu. Tak przynajmniej ja czuję - Jej głos się załamał.
- Nie wiem. To nie ważne. Co ty tu robisz.? - Uśmiechnął się.
- A nie wiem. To twoja nora? - Zapytała nie pewnie
- Znalazłem ją i.. Tak jakby zarezerwowałem dla ciebie.. - Znowu się uśmiechnął. A River w korytarzu nie mógł się utrzymać na nogach ze śmiechu. Nagle użyła zaklęcia by nie wiedział jakie ma myśli i wysłała sygnał do ojca. On kazał jej się szybko wymigać i uciekać. Ale czy to było takie proste?
- Co masz na myśli? - Zapytała
- Wiesz dobrze - i się przybliżył.
- No właśnie nie wiem,- Uśmiechnęła się przerażona ,przeszła bokiem i się wymknęła - Przepuść mnie! - powiedziała do Rivera
- O nie złotko! - Powiedział  uśmiechnięty od ucha do ucha.
- Sam tego chciałeś! - Wbiegła na niego jak taran gryząc go w szyję.
Usłyszała za sobą pisk ale nie obejrzała się strach ją paraliżował miała włączony tryb 'Pędem do domu' i w tej chwili nie miała sił się obejrzeć. Nie było trzeba.. Usłyszała za sobą wycie i tupot łap. Ale właśnie wybiegła z lasu. Biegła i czuła już ich oddech na sobie. Byli strasznie blisko. Przed soba natomiast ujrzała Igora i Grane w postaciach wilków, Igorowi leciała piana z pyska. "Już nie daleko" - powtarzałam w duchu. Kiedy już była 5-6 metrów przed rodziną potknęła się się o wielki kamlot i nie mogła ruszać nogą. Wtedy podbiegł Xawery i chciał ją pogryźć nie wiadomo czemu. Wyskoczył ojciec i go postraszył i ugryzł ,a 19 latek uciekł z piskiem.
- TY TEŻ CHCESZ!? - Powiedział rozwścieczony w kierunku Rivera. On spojrzał tylko w stronę ukochanej Grace i zwiał. 
Bezbronna Lucya leżała nie przytomna. Ojciec wziął ją na ręce (jako człowiek) i zaprowadził ją do domu.
Kiedy się obudziła ojciec wpatrywał się w nią swymi mądrymi oczyma i powtarzał że nic się nie stało. Jednak nie mogła być całkowicie spokojna. Grace chodziła wściekła w te i z powrotem.. Już nie wytrzymała.
- Co ty zrobiłaś! Uciekł! Rozumiesz! Nie wiadomo gdzie i nie wróci! To twoja wina! - Wykrzyczała i uciekła z pokoju.
- Ty wiesz jaka jest prawda. Słyszałeś wszystko. Miałeś otwartą linie telepatyczną. Powiedz jej.. - Powiedziała przez łzy. - Pogryzłam ich. Nie wiem co teraz. - Zakryła twarz dłońmi . - Pójdę do niej .Podniosła się i momentalnie upadła na podłogę. wydala z siebie niewyobrażalny pisk. - Moja noga!
- Złamana. - powiedział smutny ojciec.. Coś na to poradzę. Jestem czarodziejem

Rozdział 14.

Grace weszła do sypialni Igora i Cristine.
-I jak tam?- spytała Lucya trzymając kota na rękach.
-Nie śpicie?- spytała.
-Nie.-
-A dobrze... Fajnie było. I tak, są dobrymi wilkami. Przynajmniej tak mi powiedzieli.- Grace spojrzała się na leżącą na stoliku książkę. Podeszła do stołu i wzięła książkę.
-Mity i Mitologia...- powiedziała szeptem.
-Tak, a co?- spytała Lucya.
-Nic...- powiedziała. Usiadła koło Cristine i otworzyła spis treści.
-Czego szukasz?- spytała ciekawa Lucya.
-Wiadomości o wilkołakach... Dużo jest mitów, ale ... Jest! Strona 215.- Szybkie palce Grace od razu znalazła tą stronę.
- A co cię to, aż tak zaciekawiło?- spytała Lucya.
-Jakoś tak. Aha! Wiedziałam! Wampiry... Och... Jak to ohydnie brzmi. I dobrze, że ich pokonamy!- powiedziała Grace. Szeroki, szyderczy uśmiech pojawił się na jej twarzy.
-Grace... My mamy to zakończyć,a..-
-A no właśnie! My wygramy! Wilki! Wilki!Tylko my jesteśmy tacy straszni!- krzyczała Grace. Lucya wyrwała jej z rąk książkę i rzuciła o ścianę.
-Nie czytasz już tego!- krzyknęła. Sydney upadla na ziemię, trząski. Strasznie się trzęsła i zamieniła w wilczycę.
-Tato!- krzyknęła Lucya, po czym zamieniła się w wilka. Grace zaczęła warczeć.Cristine
pokazała kły. Grace na nią skoczyła.
-Grace!- krzyknął wściekły Igor. Złapał Sydney za ogon, po czym odsunął od Lucyi i złapał za psyk.
-Spokój! Samokontrola!- krzyczał. Cristine leżała jako człowiek ciężko dysząc. Patrzyła się na ojca i Grace.
-Tato..- wyszeptała.
-Ona nie chciała tego za pewne. Ale znasz ją. Jako wilk... Panuję nad nią instynkt, a coś musiało ją zdenerwować.- powiedział. Straszny pisk. Wilczyca leżała i jedyny dźwięk to wysoki pisk wilka. Grace się poddała i zamieniła w człowieka. Leżała z zamkniętymi oczami. Żywa, martwa?
-Ona...żyję?- spytała Lucya.
-Powinna.- odpowiedział Igor i wyszedł z pokoju.
-Wiem o czym myślisz.- powiedziała Lucya i usiadła na kolanach koło Grace.
-Wybaczam ci...- powiedziała szeptem i dotknęła delikatnie włosów Grace. Wyczuła zapach lasu, świerku. Dwóch wilków... Trawy...
-Jeszcze pachniesz lasem. I moim Xawerym. Heh... Dużo rzeczy musisz się jeszcze nauczyć... Mam pomysł!- powiedziała. Wzięła różdżkę i poszła do łazienki. Odkręciła wodę, wypowiedziała zaklęcie i zaczęła formować jej wielkości rzeźbę. Przedstawiała ona dwa wilki. Jeden szykował się do skoku, a drugi się z tego śmiał. Taka figurka fantazji...
-Na pewno się się spodoba.- zakręciła kran i zaniosła do ogrody tą rzeźbę.
- Grace... - powiedziała szeptem.
-Co ja?- spytał jakiś głos. Lucya szybko się odwróciła i zobaczyła Grace w oknie.
-Ale mnie przestraszyłaś!- powiedziała.
-To dla mnie?- spytała.
-A dla kogo innego? Dla taty? Też może być,ale... To dla ciebie!-
-Dziękuję...I...  Przepraszam.- zasmuciła się.
-Nic nie szkodzi!- Grace lekko się uśmiechnęła.
-Tak myślę... Że... Pójdę zaraz do lasu.-
-Po co?- Lucya zasmuciła się i zarazem zdenerwowała.
-Musze odpocząć.-
-Nie mogę ci zabronić.- Grace szeroko się uśmiechnęła i zamiast Grace przy oknie była szara wilczyca.
-Przez okno?!- krzyknęła Lucya. Sydney szybko ze skoczyła i pobiegła w głąb lasu. Lucya poszła iść spać, była naprawdę tym zmęczona.
Grace biegła ile sił w nogach, gdy nagle uderzyła o czarnego wilka. Na początku zawarczał na nią, ale gdy się skapnął, że to ona liznął ją w czoło. Grace przytuliła się do niego.Słyszała bicie jego serca.Stali się ludźmi.
-Co tu robisz o około... Czwartej nad ranem?- spytał.
-A ty?-
-Heh... Sydney...Czy może...Ty no i...ja...ten...- nie skończył mówić, a ona w cielę wilka była prawie pod domem.*Och! Jaka ja jestem głupia* pomyślała. Wróciła do domu i od razu poszła spać.

Rozdział 13.

Około godziny 24 ,Cristine usłyszała kroki. Kroki Grace. Podniosła się powoli by nie robić hałasu.. Jednak jej ojciec mimo to iż był odwrócony twarzą do ściany i nie widział córki spytał.
- Gdzie idziesz?
- W sumie to nigdzie - Uśmiechnęła się choć wiedziała że on ma zamknięte oczy i tego nie widzi - Grace idzie do lasu.  Mówiła mi o tym. Spotka się z Riverem ,wysłać jej znak czy coś?
- Poproś o to żeby się zapytała czy są wilkami, a jeśli tak to czy są po naszej stronie. Są przecież i złe wilki.- I zaczął mamrotać pod nosem.
- *Grace! Gdzie jesteś? Pamiętaj się spytać Rivera czy są wilkami a jak tak to czy są po naszej stronie , czyli tych dobrych* - Powiedziała w myślach Cristine.
- *Okeey.. Już jestem w lesie i czekam. O idzie .! spadam pa!* - Powiedziała pospiesznie.
- *Jak tam będzie Xawery to mi powiedz! Ciao! * - Powiedziała lekko zdenerwowana że siostra nie chciała już gadać, po za tym - i tak usłyszała ostatnią wiadomość.
- Powiedziałam jej. Gdzie jest Lei! Kici, kici, kici! - burknęła niezadowolona.
- Pod twoim łóżkiem. Słuchaj juto nauczę Grace a dziś ciebie. I tak nie zasnę. Przynieś szklankę wody. - I pokazał na otwartą szafkę a wewnątrz poustawiane rzędami szklanki i kubki.
- Dobrze, - Skinęła i podbiegła a za nią mała Lei. Uczepiła się nogawki spodni od piżamy pazurkami i wlekła się po podłodze.
 W tym właśnie momencie Grace stała w lesie pod ogromnym świerkiem. Przyłożyła różdżkę do ziemi i pomyślała o Riverze i ujrzała postać wilka lecącego przez las. Za nim jeszcze jeden. A więc tak River był wilkiem ,tylko czy dobrym. Jeszcze Xawery on też może być dobry albo. - Nie chcę o tym myśleć i zaczęła machać rękoma myśląc że rozmaże myśli.Wtedy ujrzała te dwa wilki ,schowała szybko różdżkę do rękawa kurtki.
- Hmm.. Hej? - Powiedziała.
Wtedy obaj się zmienili w ludzi.River podszedł do Grace i delikatnie musnął jej usta. Ona momentalnie sie zarumieniła. Tą cudowną chwilę przerwał Xawery swym pytaniem:
- Gdzie Cristine? 
- A w domu.. Źle się czuła - Skłamała. Przecież przy siostrze wyszłaby znowu na nie śmiałą o w ogóle.
- Na pewno źle się czuła!? - Spytał Xawery wbijając swoje spojrzenie w dziewczynę.
- Słyszysz moje myśli? Jesteś dobrym czy złym wilkiem?- powiedziała kierując wzrok na obu.
- Dobrymi.
- A więc dobrze. Pójdziemy się przejść?
Wtedy właśnie Igor pokazywał Cristine zaklęcie z wodą.
- Patrz.. - Woda ze szklanki zaczęła lewitować i zmieniać kształty. Nagle uformowała się w rzeźbę Lei i stała się lodem. Podał ją córce i powiedział.
- Musisz pomyśleć zaklęcie. Jeśli to zrobisz to masz na prawdę ogromne zdolności. Potem pomyśl o czymś co właśnie chcesz z wody zrobić. Często jest to używane do formowania broni, gdyż sie nie złamie , stanie się wodą po kolejnym zaklęciu. Oto zaklęcie na start "Mutare status de" A na koniec musisz powiedzieć zaklęcie i pomyśleć o rzeczy ,którą chcesz zakończyć ,ponieważ to zaklęcie działa na wszystko inne. - I uśmiechnął się- A więc "Finem!" 
Lód zaczął się momentalnie topić i woda kapała na podłogę.
- Mutare status de!! - Krzyknęła Lucya. Woda zaczęła się formować ,Igor odkręcił kran i woda po prostu leciała do formującej się kuli. Kiedy już nie potrzebowała więcej ,ojciec zakręcił i czekał na efekty. Ku jemy zdziwieniu Lucya uformowała dumnie stojącego wilka i wyszła z nim do ogrodu. Tam go ustawiła. 
- Zamierzasz go zniszczyć? - Zapytał Igor
- Nie ,jest taki ładny - Uśmiechnęła się córka.
Tym czasem w lesie Grace River i Xawery siedzieli na miękkim mchu i rozmawiali. W końcu zaczęli się ścigać (jako wilki) i zabawy dobiegł kres. Dziewczyna dostała sygnał od Igora i musiała biec do domu..
Na pożegnanie River znów ją pocałował i zniknęli razem z Xawerym za drzewami.

Rozdział 12.

-Śniadanie dziewczyny!- krzyknął Igor z kuchni, by obudzić dziewczyny.
-Już tato...- krzyknęła Lucya z swojej sypialni.Wyszła w piżamie na korytarz, zapukała do drzwi do sypialni Grace.
-Grace! Gotowa?- spytała. Drzwi się otworzyły i wyszła z swojego pokoju ubrana już Sydney.
-Gotowa. Już się ubrałam. Jest około dziewiątej...- powiedziała.
-Czym wcześniej zaczniemy naukę tym lepiej.Mamy tyle spraw na głowie.- odpowiedziała śpiąca Lucya. Zeszły schodami na dół. Weszły do jadalni. Rolety koloru limonki były do połowy zasłonięte na wschodnich trzech małych oknach.Ściany  były pomarańczowe, a po środku stał duży drewniany stół przykryty białym obrusem. Przy nim stało pięć krzeseł z poduszkami. Grace usiadła przy oknie,a Igor na przeciwko jej. Cristine usiadła obok nich, po jednym boku.
-Co na śniadanie?-spytała Lucya.
-Tosty francuskie.- powiedział i wyszedł z jadalni.
-Jak myślisz, czy ten czarny i biały wilk, czy... Czy to mógł być Xawery i River?- spytała Grace. Lucya oparła swoją głowę na rękach. Zasłoniła sobie na chwilkę dłońmi twarz.
-Możliwe... Musimy powiedzieć Igorowi. - powiedziała.  W tedy wszedł Igor z trzema talerzami na rękach. Jeden talerz na prawej dłoni, drugi na lewej dłoni ojca Cristine,a trzeci talerz ściśnięty był w miejscu łokcia.
Talerze były ozdobiona dookoła kwiatami. *Rysunki chińskie, a tak ładnie wyglądają.* pomyślała Lucya.
-Tato... Czy to możliwe, żeby... No ci 19-latkowie... No... Byli wilkami?- spytała Cristine.
-Wiemy, że to głupie. Ale.. Wczoraj widziałyśmy trzy wilki i dwa z nich..No wyglądały jak oni.- dodała. Spuściła ręce i prawą ręką chwyciła ze swojego talerza tosta. Grace już była w połowie, zjadła jednego tosta.
-Możliwe... Nie wiadomo... Ale musicie zobaczyć jak się przemieniają, albo... Niech się przyznają. Bo nie pamiętam innego sposobu.- powiedział.
-Dzięki tato.- odpowiedziała Cristine kończąc jednego tosta.
-Zjadłam! - powiedziała szczęśliwa Grace- Zaniosę zaraz wszystkie talerze do kuchni i je umyję. Lucya musi się ubrać i umyć zęby. Prawda?-
-Racja.- powiedziała Lucya i zaczęła drugiego tosta.
-Igor, mogę cię nazywać Igor?- spytała Sydney.
-Jasne!- odpowiedział. Sydney lekko się uśmiechnęła i wzięła od niego pusty talerz.
-To jeszcze ty...- powiedziała Grace i gdy Lucya skończyła jeść, zabrała jej talerz i poszła do kuchni.Grace myła talerze, gdy Lucya ubrała się w czerwoną bokserkę, czarną bluzę oraz krótkie spodenki.
-Pasuję?- spytała gdy weszła tak do kuchni.
-Skończyłam myć talerze i tak.- powiedziała Grace i uśmiechnęła się do Cristine.
-Dziewczyny! Chodźcie. Dzisiaj jedziemy na łąkę.- powiedział Igor.
-Idziemy.- powiedziała Grace. Wyszły z kuchni i Cristine przytuliła tatę.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę, że ciebie mam.- powiedziała szeptem.Igor się uśmiechnął , córka puściła ojca i wyszli z domu. Grace zamknęła na klucz dom i wsiedli do samochodu.
-Daleko  jest ta łąka?- spytała Grace.
-Nie, nie tak daleko. Około 8 km. Chwilkę.- powiedział. Samochód ruszył. Piętnaście minut trwała krótka podróż na łąkę. Wysiedli z samochodu.
-Grace...- powiedział Igor.
-Tak?- odpowiedziała nie wiedząc co ma na myśli.
-Wiemy o czym myślisz...- powiedziała radośnie Lucya.
-Masz chwilkę.- powiedział Igor- Lucya, znasz ile zaklęć?-
-No trochę tam się zna... Z 5-6 ... Ale raczej pięć.- powiedziała, gdy w tym samym czasie szara wilczyca kryła się w kwiatach i trawie.
-Sydney! Do nogi!-  zaśmiał się Igor- Dobrze... To nauczycie się kolejnych trzech. Trzymajcie.- Wręczył Cristine różdżkę, drewnianą różdżkę, która jednak miała wielkie znaczenie dla Lucyi. Sydney stanęła jako człowiek przed Igorem. Jej też wręczył różdżkę, jednak dla niej oznaczała trochę mniej niż dla Cristine.
- W razie czego... Musicie nauczyć się jak zdobywać wodę. Gdybyście uciekły. Ale raczej tego nie zrobicie, prawda?- powiedział. Szeroki uśmiech zagościł na jego twarzy.
-No raczej.- powiedziała Lucya.
-To dobrze. Jeśli przystawicie różdżki do ziemi i gdy poczujecie lekkie łaskotki, to dobrze.- powiedział.
-A czemu łaskotki?- spytała zdziwiona Grace.
-Żebyście się trochę uśmiechnęły.- powiedział. Grace lekko się zaśmiała i przyłożyła różdżkę do ziemi. Nagle przed jej oczami szybko przewijał się do przodu obraz łąki,a za nią rzeki. I w tym momencie obraz znikł.
-Za łąką... Tam jest rzeka!- powiedziała zaskoczona Grace.
-Ok... Teraz ty Lucya spróbuj, ale znajdź... Hmm... Dąb!- powiedział Igor. Lucya lekko się uśmiechnęła i przyłożyła delikatnie różdżkę do ziemi. Obraz przed jej oczami przedstawiał łąką, szła do przodu. W końcu była rzeka, o której mówiła Grace. Za nią dalsza część łąki i duży, rozrośnięty dąb.Obraz znikł.
-Za rzeczką... Jest dalsza część łąki. I w końcu jest dąb. Duży...dąb.- powiedziała zszokowana tak samo jak Grace Cristine.
-Jesteście zdolne. Chodźcie się przejść do wody. - powiedział Igor. Ruszyli więc na zachód, w stronę rzeczki. Gdy doszli przykucnęli przy niej.
-Teraz ty zacznij Lucya. - powiedział jej ojciec- Dotknij różdżką wody. Masz poczuć jej prąd. I teraz się skup. Masz zobaczysz czyjeś myśli.- powiedział Igor.
-Ale nie muszę zobaczyć, mogę przeczytać.- powiedziała Lucya.
-Ale masz zobaczyć myśli mamy. Dlatego się skup, bo ja w ciebie wierzę. Jesteś bardzo dobra w czarach, postaraj się.- powiedział. W końcu Cristine przyłożyła różdżkę do wody. Jej młoda dłoń wyczuła lekkie uderzenia wody, lecz nie dotykała rzeczki. Powoli woda się zatrzymała. Ale nie tylko woda. Czas się zatrzymał. Woda zaczęła tworzyć krąg, gdy... Czas znów ruszył.Na szczęście krąg nie zniknął. Nagle na wodzie było widać lekkie odbicie jej mamy. Włosy jej mamy ciągle się zmieniały. Raz kok i spuszczona grzywka, a raz rozpuszczone włosy,
-Mama jest u fryzjera?- spytała Cristine.
-Najwidoczniej. Jestem z was dumny. Ale... Grace.. Ty dasz radę?- powiedział i się na nią spojrzał.
-Spróbuję.- odparła. Cristine wstała, za to już różdżka Sydney dotykała wody. Czas na chwilkę stanął, woda stworzyła krąg i znów ruszył czas. Na kręgu zobaczyła siebie. Swoją twarz,a przy niej mamę. Szybko zabrała różdżkę.
-Chodźmy dalej.- powiedziała.
-Robi się późno. Wracajmy, chyba, że chcecie jeszcze jedno zaklęcie?- powiedział Igor. Dziewczyny tylko przytaknęły.
-Możecie zataić swoje myśli. Chwyćcie mocno różdżkę i dopóki nie zabłyśnie na jej światło, macie nie myśleć. Pusto w głowie, jasne?- powiedział. Grace od razu zapaliła się różdżka.
-Gotowe!- krzyknęła. Igor się zaśmiał. Lecz jego wzrok utkwił w różdżce Lucyi.
- Myślisz o Lei?- spytał jej ojciec.
-Ciągle!-krzyknęła.
-No dobrze wracajmy. Potem sobie poćwiczysz.- powiedział i ruszyliśmy w stronę samochodu.
-Mogę...- spytała Grace.
-Tak.- powiedział Igor, ale nie zdążył nawet mrugnąć, gdy szary wilk zaczął biec do samochodu.
-Jak poznałeś jej myśl?- spytała Cristine.
- Ten czar jest tylko chwilowy. - powiedział. Weszli do samochodu i wrócili do domu. Lucya nakarmiła swoją kotkę i poszła z nią spać. Grace za to czekała na telefon. Ale gdy nie zadzwonił, usnęła.

niedziela, 29 lipca 2012

Rozdział 11.

Grace nie mogłam usnąć. Więc zaczęła rozmowę myślami z Cristine.
*Sfora..* od razu powiedziała jej tą myśl.
*Och... Jutro!*
*Serio?To dla ciebie tak mało ważne? Bo dla mnie ogromnie.*
*To idź sama...* pomyślała już zmęczona Lucya.
*To pa.* skończyła Grace. Przebrała się w czarne rurki, zieloną bokserkę i skórzaną kurtę, oraz adidasy.
Szybko wybiegła z domu, Lucya powoli wstała, cichutko podeszła do drzwi, by nie obudzić Igora. A dalej pobiegła za Sydney. Grace, schowała się w lesie. Szybko zmieniła się w wilka. I w tym samym momencie usłyszała wycie. Głośne wycie, około 9 wilków. Grace bez zastanowienia zaczęła wyć, gdy Lucya jako wilk przewaliła ją. Stanęła jako człowiek nad leżącą Sydney.
-Sydney!- krzyknęła nie zbyt głośno. Grace wstała spuściła łeb, skuliła ogon i patrzyła się na ziemię.
-Nigdy, ale to nigdy nie rób już tak.- powiedziała Lucya i dopiero w tym momencie usłyszała wycie.
-Tu są wilki.- stwierdziła szeptem. Zmieniła się w wilka i spojrzała się radosnym wzrokiem na Grace. Sydney szczęśliwa  pobiegła co i raz węsząc, aż złapały trop. Po około kilometrze biegu przez obcy las (dla Lucyi), zatrzymały się. Na przeciwko ich były trzy wilki.Jeden
szary wilk stał koło czarnego, który uderzał bokiem białego.


Grace zauważyła coś z River'a w czarnym wilku. Cristine chyba też co takiego czuła, ale nie miała żadnych myśli. Pusta ciemność nie zakrywała wilków. Światło księżyca, który jeszcze nie był pełny oświetlała im pyski. Czarny wilk podszedł do dziewczyn dwa kroki. Spojrzał Grace w oczy, a potem w Cristine. I już po chwili nie było przed nami nikogo. Ciemne chmury zakryły księżyc, a my próbowałyśmy sobie przypomnieć drogę powrotną. Biegły w linii prostej w tym kierunku, z którego tu przybiegły.  Grace spojrzała się na wilczycę obok, czyli Cristine. Pokazała kły, ale jej oczy mówiły " Kto szybszy?" rzuciła nimi wyzwanie Lucyi. Po czym Sydney wyprzedziła ją o 5 metrów. Cristine nie poddawała się i chwilę potem biegła koło niej. Nie zdążyła jej wyprzedzić, bo już były przed domem. Grace szybko stała się człowiekiem, a po niej Lucya.
-Przemiana już mnie nie bolała!- powiedziała szeptem zadowolona Grace.
-No widzisz...- powiedziała Lucya i obie weszły do domu. Igor stanął przed nimi.
-Ucieczka do lasu?- spytał.
-To mój pomysł, proszę Pana...-odezwała  się Grace.Cristine jakoś zaczęło się chcieć śmiać, ale milczała. Według niej nie było trzeba wszystkiego wyjaśniać.
-Oj, Sydney... Jak samokontrola?- spytał. Obie dziewczyny spojrzały się na siebie zaskoczone.
-Eee... Dobrze.- powiedziała Grace.Obie szybko weszły po schodach i położyły się w swoich sypialniach, Dla Grace było o wiele łatwiej teraz zasnąć.

Rozdział 10.

Ojciec przeszedł do kuchni i szepnął
- Już jestem chodźcie.
Dziewczyny od razu zareagowały. Cristine odruchowo schowała różdżkę którą pokazywała Grace pod poduszkę. Weszły do kuchni i wszystko powkładały do szafek.
- Teraz ubieracie się na sportowo.  Poszukamy gałęzi i kamieni ,pokruszonych meteorytów. Ale to nie tu. W  innym lesie. 50 km stąd. - Uśmiechnął się do nich. One były jak na skrzydłach , po raz kolejny mogły się przebrać bez tekstów "Dziecko ,kto to będzie prał?! Ile razy dziennie się przebierasz?!" które często słyszały od mam.
Grace już wybiegła z kuchni ,Lucya w ostatniej chwili zatrzymała się.
- Tato, mam kotkę!
I pobiegła. Przebrały się szybko i poszły do kuchni ,tam ujrzały Igora głaskającego małą  Lei
- Śliczna , Lei - Powiedział patrząc się na córkę.
- T.. aa... Taaa... to.. Tato. Skąd ty wiesz jak ma na imię?
- Słyszę wasze myśli.! - odłożył kotkę i przytulił stojącą w bezruchu Lucyje , a ona go objęła. - Idziemy? - Powiedział - EEE... Nie! Tak się przyjemnie stoi! - Zaczęła się śmiać. Wtedy on ją puścił i poszli do samochodu. Cristine usiadła z przodu bo i tak gadała z Grace w myślach.
Kiedy dojechali, zatrzymali się na parkingu obok sklepu. Grace szybko poszła w las ,a Cristine i Igor poszli do sklepu.
- Poproszę 4Bit - Powiedział Igor do młodej ekspedientki, puszczając oko
- Ah.. Proszę. - Uśmiechnęła się i odwzajemniła mrugnięcie
"kocha moją mamę tak?! " Pomyślała Cristine. Być może on to usłyszał. Chwyciła go pod ramię położyła pieniądze i rzuciła 
- Choć kochany! - I jedną ręką trzymała klamki od drzwi a drugą osadziła na biodrze.
- Ah.. podobna ta pana córeczka! - Powiedziała ekspedientka i poszła na zaplecze
Wyszli i zaczęli szukać Sydney . Jednak nie obeszło się bez zwrócenia uwagi córce
- Mała zazdrośnica.! Wszystko słyszałem kochana! - I zaczął się śmiać.
- Ona była nie wiele starsza ode mnie  - Momentalnie zmieniła się w wilka i zaczęła węszyć Grace
- No okeyyy.. Gdzie ona jest? - I również się się przemienił.
Oboje ją wyczuli i pobiegli do niej. Tam znowu sie przemienili.Dziewczyna siedziała po turecku przy drzewie z zamkniętymi oczyma
-Co ty robisz? - spytali córka i ojciec.
- Czekam na was - Wstała i się uśmiechnęła.
- No więc tak.. Cristine ty masz już różdżkę. I ja ją mam przy sobie. Teraz zrobię tobie a ty Cristine powąchaj ten kamyczek - I podał malutki ,wielkości grochu kamyk dziewczynie. - A potem poszukaj większych kawałków. Z tych kamieni zrobię wam cieniutkie nie łamiące się ,ostro zakończone łezki które wszystko przetną ze względu na swe pochodzenie.
Wzięli się do pracy. Igor uczył Grace robienia różdżkę a Lucya węszyła (jako wilk) meteorytów. Po chwili przybiegła z 2 kilowym kamieniem przypominającym walec w pyszczku. Potem wrócili do domu a ojciec robił przy nich noże. Potem uczył ich 5 zaklęć.
- Reszta jutro! Teraz idźcie spać.
Poszły się kąpać a potem Cristine przed snem powiedziała ojcu
- cieszę się że cię mam! - i położyła się spać. On do czasu aż nie usnęła gładził ją po czole potem sam sie położył

Rozdział 9.

Cristine śnił się koszmar.. Nie była w stanie go zapamiętać. Przerażona otworzyła szybko oczy , jej zielono-niebieskie oczy z żółtymi obwódkami. Miała wyraźnie powiększone źrenice. Przy małym stoliku siedział Igor i wpatrywał się w nią.
- Tatoo.. - Otarła spocone czoło. - Patrzyłeś się cały czas. Wiedziałeś jaki mam sen.
- To prawda. Nie zamierzasz.. - Powiedział czułym głosem.
- Zamierzam. Na jutro do nad wprosili się dwaj 19- latkowie. Słyszałeś?  - Powiedziała lekko przestraszona
- Nie. Zauważyłem po twoim zachowaniu. - Powiedział delikatnie. I usiadł na jej łóżku.
- Przecież znasz mnie od tygodnia..
- Tak. Ale co w tym szkodzi.?
- Nie nic. A więc się zgadzasz.?
- No a co innego mam zrobić. Choć na moment do ogrodu.
Tam wyjął dość dziwny nóż i zaczął coś mamrotać pod nosem. I uciął gałązkę ,potem ją ładnie wystrugał.
- Trzymaj. To twoja różdżka. Podstawowe zaklęcia obrony już znasz. - Uśmiechnął się do niej
- Dziękuje! - I Cristine uwiesiła się mu na szyi.
Potem ojciec dopilnował by zasnęła .
Następnego dnia obudził ją zapach jajecznicy. Zaczęła węszyć i na kolanach doszła do stoliczka i wskrobała się na siedzenie. Potem jej głowa sama opadła i cudem nie wpadła do talerza.
- Dziecko uważaj! - powiedział Igor śmiejąc się.
- Eee..  Za dużo wczoraj było wrażeń.! Tych przy barze. Jezu jak mnie głowa boli! 
Wtedy weszła Grace do pokoju obijając się o klamkę , futrynę i wszystko co było po drodzę.
- Nie tylko Ciebie kochana. Ałłł.!
- A teraz cierpcie! - Uśmiechnął się. - Tutaj na szczęście nie ma żadnych trunków. Więc jak przyjdą to ich nie poczęstujecie, hahaha - I zaczął się śmiać
Sydney spojrzała na Cristine spojrzeniem "To nie ja".
- Tatoo nie masz serca .! - I popchnęła go. - To ja Sydney! Hahahaaha
- A wy słyszycie swoje myśli? - Powiedział Igor
- Hmmm.. Nie wiem. Sprawdźmy. Sydney o czym myślę.? - Cristine spojrzała na siostrę z uśmiechem na twarzy
- Ooo.. Nucisz piosenkę!
- To prawda! - Powiedzieli niemal równocześnie ojciec i córka.
- A teraz nie w myślach a tu przed nami.
- Nie! Koniec kropka. Kiedy indziej - Powiedziała czerwona Cristine
- Kobietki! Trzynasta jest! - Powiedział Igor kończąc jedzenie.
- Uhhhh,,, Tato mi kup Takie ciastka.. JAK ONE SIĘ NAZYWAJĄ! - krzyknęła Cristine
- Chodzi ci o "sunthing" ?
- Skąd wiesz? Moje ulubine ale mama mi nie chciała kupować..
- Bo ja je lubię.. - powiedział smutny Igor
- Oh tato! - Przybliżyła się do niego i ucałowała w policzek. A on się uśmiechnął
- Dobra ja jadę.. Będę za 3 godzinki a potem nauka!
- Papa! - Powiedziały dziewczyny
Kiedy pojechał one zaczęły się szykować. Nagle ktoś zaczął dzwonić do drzwi. Pierwsza podeszła do drzwi Cristine. W szpilkach , krótkich jeansach i topie na naramkach. Za nią Sydney w spódniczce ,baletkach i topie.
- Tak.? - Powiedziały równocześnie. Postanowiły trochę pożartować. A już przede wszystkim Lucya.
- Nie pamiętacie nas? - Chłopacy podjęli grę.  
- hmmm.. W byliście wczoraj na imprezie? - Powiedziała Cristine chichocząc wraz z nią Grace
- Tak , no oczywiście! To z nami się upiłyście! - Powiedzieli śmiejąc się
Wtedy wyskoczyła jak nigdy Grace , ta mniej odważna
- Ohh.. przepraszamy ale nie pamiętamy. Tak wielu chłopaków się przewinęło!
- O jezuu! Ale pojechałaś. Chodźcie! - Powiedziała Lucya nie przestając się śmiać
Poszli do jednego z pokoi wtedy Xawery podarował młodego kociaka swej wybrance
- To ona.. Jest twoja. - Powiedział czule i ją pocałował
- Jej dzięki! Wiesz jak lubię koty?
- A ja bym chciał cię zaprosić na spacer wieczorem po lesie.. Może dziś?
Grace spojrzała na Cristine a zaraz potem powiedziała do niej w myślach "Odmówić? Dziś nauki" Na co otrzymała odpowiedź "Mój tata się denerwuje. Mamy coraz mniej czasu, królowa wszystkich klanów słabnie a my musimy zakończyć wojnę , spór z Wampirami"
- Nie dziś. Może jutro , po jutrze! - Powiedziała Grace
- A więc dobrze , za dzwonie. A my spadamy. Paaa -  oboje ucałowali dziewczyny..
Kiedy wyszli Grace zamknęła za nimi drzwi idąc po korytarzu zobaczyła Cristine w postaci wilka tulącą małą kotkę.
- Dobrze nam poszło.! A jak ją nazwiesz?
- No dobrze. A dziś nauki.. Ona, może być Lei.
Kotka za miauczała i zasnęła
Cristine przemieniła się w człowieka Wzięła malucha na ręce i poszły razem po pokoju Igora i tam na niego czekały..

Rozdział 8.

-To było straszne...- powiedziała szeptem Garce.
-Słyszałem,co było takie straszne?- odezwał się Igor. Zaskoczona Sydney szturchnęła łokciem Lucye.
-E... Nic, nic tato. - powiedziała szybko.
- Jak on to usłyszał?- spytała szeptem Grace.
-Zapomniałaś kim jesteś? Ja też nim jestem. Oj,Sydney... Tobie nie potrzeba alkoholu, by zachowywać się jak pijana.- zaśmiał się Igor.
-Potwierdzam.- potwierdziła Cristine. Grace lekko się uśmiechnęła i spojrzała przez szybę na ciemną noc.
-Pojedziemy jutro do Duluth?- spytała Sydney.
- Ech... Czas zacząć naukę,bo wiesz... Nie jesteście normalne. Sydney... Wiesz,że dla ciebie samokontrola w postaci wilka to ... Coś nie możliwego!- powiedział Igor. Grace milczała. Wpatrzyła się w czarną otchłań otaczającego właśnie nas lasu.
-Tato.. Może jutro zrobimy dzień wolny? Albo poćwiczymy w nocy? Tak w nocy! Musimy znaleźć watahę. Jak tu jakaś jest... Przecież, miło będzie dołączyć się do koncertu. Takie nocne wycie na pewno pomoże nam ich opisać i zlokalizować.- powiedziała Cristine.
- No dobrze... Może ja pojadę do Duluth do sklepów nas zaopatrzyć,a wy zrobicie obiad?- zaproponował Igor.
-Jasne!- odezwały się nie mal razem Grace i Lucya.
-Ja chcę jabłka w karmelu!- powiedziała Grace. Szeroki uśmiech zagościł na jej twarzy, po czym znikł tak samo szybko jak się pojawił. Jej wzrok ponownie wtopił się w otaczające nas budynki,a po chwili krótki las, który prowadził prosto do domu.
-Ja nie wiem... Cokolwiek.- powiedziała Cristine. Igor czując, że Sydney pragnie ciszy. Milczał. Lucya nie przeszkadzając mu w tym oglądała widoki razem z Grace. Nagle samochód zgasł. Grace się zdziwiła,ale obie po chwili zauważyły ciemny budynek i mały ogródek. Były w domu. Wysiedli z samochodu. Auto wydało dźwięk oznaczający, że samochód jest zamknięty.
- Idę się pierwsza myć.- powiedziała Lucya.
-Mamy szczęście, że są dwie łazienki.-odpowiedziała Sydney,
-Co?- powiedziała zdziwiona Lucya.
-A nic, nic...- Grace uśmiechnęła się i weszła do domu. Za nią weszli Cristine i Igor.
Grace od razu poleciała po koszulę nocną. Krótka sukienka na ramiączka, miała czerwony kolor. A na dolę koszuli była 1-2 centymetrowa czarna koronka. Grace szybko ją wzięła i poleciała do łazienki na dolę. Lucya wzięła swoje rzeczy do kąpieli i poszła do pokoju obok kuchni. Pięć pokoi połączone przez jeden korytarz prowadzony od drzwi. Metr od drzwi były drewniane kręcone schody. Pięć pokoi: kuchnia, dwie łazienki, salon i jadalnia. Duży dom, a dla Cristine wydawał się taki mały. Przynajmniej na początku... Grace wyszła z łazienki trzymając w lewej ręce ubrania,a drugą ręką pukała do drzwi łazienki w, której brała prysznic Lucya.
-Umyłaś się?-spytała nie zbyt głośno Grace,ale też nie szeptem. Przecież.. Jako wilk, nawet Igor usłyszał jej wyrazy na górze. Drzwi szybko się otworzyły, mokra ręka złapała Grace za łokieć i wciągnęła do łazienki.
-Musimy pogadać.- powiedziała Lucya. Była ubrana w zieloną koszulę nocną.
-Nie długo ranek...- odezwała się cicho Sydney.
-River i Xawery jutro, znaczy dziś przyjdą. Jest chyba trzecia w nocy..-
-Trzecia dwadzieścia osiem.- przerwała jej Grace.
-No właśnie. Igor pojedzie..-
-A on nas przypadkiem nie słyszy?- przerwała jej ponownie Sydney.
-Ech... Nie da rady. Tata zawsze zakłada powiedzmy "ekrany dźwiękochłonne", żeby mnie nikt nie słyszał, gdy bym chciała zafałszować pod prysznicem..
-Ale ty ładnie śpiewasz... Kiedyś cię słyszałam. Chyba przez telefon...- przerwała jej po raz trzeci Grace.
-Możesz mi nie przerywać? Dziękuję... I gdy oni przyjdą, masz milczeć przed Xawerym, znaczy nie wypaplać im ile mamy lat. Ok?- spytała Lucya.
-Ok.- powiedziała Grace.
-Dzięki.- powiedziała Lucya. Obie wyszły z łazienki i poszły w milczeniu do swoich sypialń. Bardzo szybko usnęły.

Rozdział 7.

Obie równocześnie otworzyły okna w samochodzie. Powietrze pachniało miodem i lekko jakimiś drinkami. Kiedy dojechali, BMW zrobiło duże wrażenie i większość osób na ogromnym tarasie zwróciło uwagę na piękny samochód. Obie powiedziały sobie że na 'Trzy cztery' wysiądą z samochodu.
Jednak Cristine zaczekała. Grace wyszła i były przeogromne oklaski. Na prawdę ślicznie wyglądała.
Kiedy oklaski ucichły Cristine odważyła się wyjść. Powoli i starając się jak najlepiej pokazać. Potem podparła ręce na biodrach i czekała na ojca, okrzyki i wiwaty nie miały końca. Przechodząc obok tego tłumu nie mogły się powstrzymać od śmiechu.
- Ja idę do baru, tam będę cały czas. - Powiedział Igor.
Nagle zobaczyły kuzyna Igora, Błażeja. Podeszły do małej grupki i uściskały wszystkich jakby to było u nich na porządku dziennym.
Potem impreza się rozkręciła. Świetnie się bawiły. Kiedy nagle usłyszały wolną piosenkę i zobaczyły że wszyscy dobierają się w pary, szły wolnym tempem w kierunku baru ,nie postrzeżenie Cristine chwycił za rękę jakiś wysoki niebieskooki blondyn a Grace chłopak o brązowych oczach i czarnych włosach.. Grace jednak powiedziała wcześniej Cristine że nie będzie związana z nikim z imprezy.
- A więc jak masz na imię.? - Słodko zapytała Cristine nieznajomego.Podczas gdy Grace tańczyła w ciszy.
- Xawery  - Powiedział patrząc w oczy Cristine. Lekko się przybliżył by nie tańczyć jak na baliku w 1 klasie podstawówki. Cristine zrobiła to samo.
Tymczasem gdy oni ze sobą rozmawiali oboje flirtując ,i jak widać próbując uwieść jeden drugiego Grace rozmawiała z tajemniczym chłopakiem,
- A więc masz na imię River? Ja jestem Grace - Powiedziała z uśmiechem na twarzy
- Ah tak? Śliczne imię. - Powiedział River
W między czasie Cristine już się namiętnie całowała z Xawerym, jej nowym chłopakiem. Pierwszym chłopakiem. Wyszli na taras podziwiać gwiazdy, zaraz po nich River wraz z Grace.
- Patrz te są piękne - Powiedziała ziewając Cristine.
- Ja tam nie lubię gwiazd. Według mnie gwiazdy nie są ładne. Zaślepia mnie twój blask. - powiedział Xawery znów patrząc w oczy Cristine.
Wtedy podeszli Grace wraz ze swym nowym przyjacielem.
- Jestem River - Podszedł i ucałował Cristine co nie umknęło uwadze Xawerego.
- Ja Cristine. - I chwyciła Xawerego za rękę.
- Ja jestem Grace. - I uścisnęła Xawerego.
- My jesteśmy siostrami, takimi przyszywanymi. - Powiedziała uśmiechnięta Cristine
- A gdzie mieszkacie.? To może wpadniemy jutro ,co? -Powiedział River
- Ul Mercy Falls 13 - Wyprzedziła Cristine , Grace ,która uroczo uśmiechała się do Rivera.
- A teraz może pójdziemy się napić.? -Powiedział Xawey
Wtedy Grace zaczęła szturchać Cristine. Przecież miały 16 lat!
- Ja.. Ja.. Jasne! - Powiedziała Cristine i pociągła Grace za rękę ,żeby jej nie zostawiła. Wysłała telepatyczny sygnał do Igora z prośbą o pozwolenie na 2-3 kieliszki alkoholu. Nie chętnie ale się zgodził.
- 4 drinki pomarańczowe! - Powiedział Xsawery wcielając się w role prawdziwego smakosza.
Usiedli na wygodnej kanapie. Cristine obieła Xawerego w pasie.
- Ile wy macie lat - Spytała kierując spojrzenie do chłopaków.
- 19 Kochanie.. - Powiedział Xawery.
- Ahhh.. I rzuciła porozumiewawcze spojrzenie do Grace
- Muszę do łazienki - Krzyknęły niemal równocześnie
Poszły dość długim wąskim korytarzem..
- No i co my zrobimy?! - Zaczęła panikować Grace. - Co jak się spytają ile my..
- Cisza! Właśnie tego chciałam uniknąć dlatego na ciebie patrzyłam. Może zapomną.! Obyyy.. A tak czy tak.. Podoba ci się ten chłopak?
- Jest ładny ale teraz nie ma czasu na pogaruchy przy kawce zważając że poszłyśmy do WC!!
- No to tak. Dasz rade go pocałować? - Zapytała bez przeszkód Lucya.
- Nie.. Narazie nie. Nie dziś. - Powiedziała zaczerwiona Grace
- No dobraa. To zróbmy tak. Podejdziemy i wypijemy z kieliszka DO DNA. Poprosimy o więcej, to im wymiesza w głowach.A jak zapytają to mamy 17.
- Okey. idziemy.   
 Kiedy doszły na stoliku stały kolejne kieliszki. No nie.. Plan nie wypali ,a one zostały już zauważone.
Podeszły i usiadły na swoich miejscach
- No więc..  Ile wy macie.? - Zapytał River.
- Mmmmm.. Pyszny drink.. Mogę jeszcze? - Zapytała słodko Cristine opróżniając kieliszek ,tak samo zrobiła Grace.
- Pewnie.! Choć stary. A wracając. Zapisałem adres i nie ma co się martwić ,przyjdziemy. Zaraz wracam - powiedział River i ucałował Grace w policzek.
Kiedy tylko zniknęli z pola widzenia Cristine podeszła do innego stolika i spytała
- "Ma pani kartkę i długopis? "
- Tak proszę.
I zaczęła coś bazgrać
- Co ty robisz! - Powiedziała rozanielona Grace
- Patrz - i pokazała kartkę
"Przepraszam ale Grace się źle poczuła i postanowiłam że wrócimy do domu, jutro aktualne. Mój nr. 692412592 ,a to Grace 749278350 Ciao! " i pocałowała kartkę na znak pieczątki ,zostawiając czerwony ślad. Położyła kartkę na stole a na niej pusty kieliszek i uciekły.
- Jedziemy tato! - Powiedziała szybko do trzeźwego ojca.

Rozdział 6.

Powoli  szli do domu.Nagle Sydney gwałtownie stanęła.
-Cristine! A w co my się ubierzemy?- spytała. Miała szeroko otwarte oczy. Patrzyła nimi na Cristine, która stanęła na przeciwko jej.
-Idziemy na zakupy.- powiedziała spokojnie.
-Hmm... Masz dolary,euro...?- spytała Grace nad czymś się zastanawiając.
-Dolary. Pomyślałam o tym.- powiedziała i się delikatnie uśmiechnęła.
-Chodźcie dziewczyny, jest późno!- krzyknął Igor. Był z 8-9 metrów przed nami.
-Już idziemy tato! - krzyknęła Lucya- Nie martw się o nic, jakoś sobie ze wszystkim poradzimy.-
Grace lekko się uśmiechnęła. Obie ruszyły do domu. Jednak nie mogły dogonić ojca Cristine. Dawały to co raz większe i szybsze kroki. W pewnym momencie szły już koło Igora.
-Pan nas będzie wszystkiego uczył? - spytała Sydney.
- No muszę.. A kto inny da radę ogarnąć dwie młode wilczyce?- zaśmiał się.
- Ale... Czy nie powinno tu być jakiejś watahy?- spytała.
-Grace... Na pewno tu jest jakaś wataha. - odpowiedział i dalej milczał. Jego wzrok utkwiony był w ziemi. Sydney wiedziała co oznacza milczenie i patrzenie w ziemię.Sama często tak robiła. W jego przypadku mówiło " Proszę o ciszę, właśnie o czymś rozmyślam. ". Nie był za wesoły. Miał zamiast ust, zwisającą podkowę.Doszliśmy do domu. Pędem się umyłam w wannie i położyłam spać. Cristine zrobiła to samo, ale jeszcze znalazła u siebie w pokoju książkę i położyła na stoliku.
- W razie nudy...- wyszeptała i położyła się na łóżko. Usnęła. Dwie dziewczyny obudziły się o 11:42. Natomiast ojciec Lucyi ubrał się i zrobił śniadanie. Grace po pobudce  wyszła na korytarz, którym można było wejść do trzech pokoi.  Jeden był Cristine i Igora, drugi jej samej, a trzeci był pusty... Zamknięty na klucz.
- Jedzcie- Powiedział Igor, dziś już uśmiechnięty - Idę z wami na zakupy. Wasze mamy przelały nieco pieniędzy na moje konto. Mamy 2000 $ na wasze życzenie!
- Więc dobrze! Jak się ubierzesz Grace?
- Ah.. Zamierzam balerinki ,najlepiej granatowe i prostą sukienkę. Czarną. A ty?
- Na pewno sukienka i szpilki - powiedziała rozradowana Cristine
Igor rozpromieniony usiadł przy stoliku. Pomiędzy mną a Grace. Kiedy w końcu zjadłyśmy ,szybko się ubrałyśmy i pojechałyśmy samochodem Mamy Grace. Czerwonym BMW.
- A więc mamy całą galerie do przejścia.. - Powiedział Igor udając nie zadowolonego.
- Tato.! Nie marudź ,chyba nie chcesz żebyśmy zrobiły ci obciach!
- No właśnie ,proszę pana! - Powiedziała Grace i zaczęła się śmiać.
- Więc chodźmy.
Szli jakiś czas żaden ze sklepów nie był z sukienkami. Nagle trafiły na sklep " T&M " I od razu tam pobiegły ,a za nimi Igor.

- Zobacz jakie śliczne! - Powiedziała Grace. A te buty! Marzyłam o takich! - Powiedziała z zachwytem trzymając w jednej dłoni pudełko z butami a w drugiej śliczną lekko wydekoltowaną sukienkę zakończoną cekinami, bez rękawów.
- Leć ją przymierzyć kochana! -Powiedziałam z zachwytem , grzebiąc między wieszakami. Wtedy igor podszedł .
- Co powiesz na takie buty? - Wręczył mi cudowne szpilki z platformą koloru zielonego. I uśmiechnął się szeroko. Ja natomiast wydałam z siebie niewyobrażalny pisk i uściskałam ojca.
- Pasują Ci do włosów - Podeszła Grace w prześlicznej sukience i ucałowała Cristine.
- Zgadzam się! Teraz szukamy sukienki. A ty ślicznie wyglądasz.! Kupujemy tą sukienkę! - Powiedział podekscytowany Igor.
- Yeah! - Powiedziała Grace i pobiegła do przebieralni.
- Mam! Ta sukienka! Taka śliczna , zielona. Jak buty! - Podskoczyła Cristine.
Kiedy się ubrała w sukienkę ,wyszła nieśmiało. Grace zaczęła piszczeć a ojciec się szeroko uśmiechnął.
- Już możemy wracać do domu. przyszykujemy się Impreza zaczyna się o 22 a trwa.. Chyba do 4 rano. Albo 5.. Nie pamiętam! - Powiedział Igor.
- Idę się przebrać i możemy jechać.
Kiedy jechali samochodem dziewczyny uparcie się kłuciły
- Loki! - Powiedziala Cristine
- Proste! -Krzyknęła Grace
- Nie. Loki i kropka! - Powiedziała Cristine już lekko zdenerwowana.
- Proste i dość tych wrzasków - Powiedział Igor.
- Hahaha! i co miałam rację- Powiedziała Grace..
- To ja ci wyprostuje włosy.
Jechali jeszcze moment. Potem okazało się że już jest dość późna godzina. Skoro impreza zaczynała się o 22 to miały jedynie 2 godziny na wyszykowanie się i dojazd.
Kiedy już obie się wykąpały i Cristine ułożyła Grace włosy, ubrały się w sukienki i zaczęły się malować.
- Ja tylko tusz , no i może pomadkę - Powiedziała Grace
- Ey nie gadaj! Ja puder tusz i może błyszczyk .
- A potem wszystko ci się zmaże! Haahaahah wampir! - I Grace zaczęła się śmiać.
W końcu obie zdecydowały się na tusz i pomadkę.
Wyruszyli o 21.30 lub coś koło tego.

Rozdział 5.

Nagle Cristine stanęła jak wryta. Jakiś straszny pisk i szum miała w głowie.. Momentalnie zmieniła się w człowieka i zaczęła strasznie krzyczeć. Czuła ból. Zwinęła się w kłębek i po chwili skupienia szum przemienił się w nawoływanie przez Igora. Telepatyczne porozumiewanie się.
- Gdzie jesteś..? - Powiedział jeszcze lekko stłumiony przez pisk głos ojca.
- W lesie! - Powiedziała cichutko, skulona dziewczyna. - Jestem z Sydney. - I zaczęła gwałtownie się oglądać.. Nigdzie nie widziała siostry.! - Tato nie ma Sydney!
- Tak myślałem. Dlatego Cię wezwałem. Nie ruszaj się z tam tond! - Powiedział Igor. Jego głos wyraźnie drżał.
Wtedy ból całkowicie ustał. Co się z nią działo.? Nagle ujrzała jakieś zjawy. Żywe ,martwe? Na pewno to były wilki.. Jeden z nich szedł na wprost jej. Kroczył dumnie ,z podniesioną głową.
- To ty jesteś Cristine Lucya Flyheart? Z rodu Sensitiva z klanu Wilczycy? Twoją matką jest Elżbieta a babką Urszula? - Powiedział wilk, stojąc dumnie i wpatrując się w dziewczynę szklistymi ,przezroczystymi oczyma.
- Tak to ja. - Cristine wyprostowała się dumnie - Kim ty jesteś.?
- Ahh.. A więc się nie przedstawiłam.? - Słynna Prudentibus również jestem ,a może byłam z tego Klanu.
- Jesteś? Byłaś? Jesteś duchem? - Lekko zadygotała - Widzę duchy?
- Tak i w tym rzecz. Ty i Sydney jesteście obdarzone większymi zdolnościami magicznymi. Od urodzenia byłyście bardziej zaawansowane niż doświadczone wilczyce. - Nie przestawała się wpatrywać swym kamiennym wzrokiem w dziewczynę. - Jesteście wybrankami! To wy powinnyście nami władać ,jednak..
-Jednak? - Wtrąciła nie cierpliwie Cristine. Właśnie w tym momencie ujrzała Igora i Sydney. Stali z otwartymi buziami , Sydney znowu była dziewczyną.
- Jednak ty i Sydney nie panujecie nad sobą. 
- Ja panuję! - Zdenerwowała się Cristine ,czując że robi się czerwona.
- A ty mnie widzisz? - Zwróciła się do Sydney ,a potem spojrzała na Igora.
- Nie widzi Cię.. - Powiedziała cicho Lucya. Wstała otrzepała spodnie z igiełek świerku. - Ale czego oczekujesz ? Co mam robić? - Powiedziała zdecydowanym tonem.
- Ojciec was wszystkiego nauczy. Jeszcze nie raz mnie zobaczysz. - Żegnaj - Wtedy zjawa zaczęła zanikać ,w końcu zniknęła całkowicie.
- Widziałyście ją? - Powiedziała oszołomiona.
- Nic nie widzieliśmy.. - Powiedzieli równocześnie. - Jesteście wybrankami - Wtrącił Igor.
- Taaaakk. Jesteśmy, powiedziała że ty będziesz nas wszystkiego uczyć. 
- Mamy czas. Za tydzień zaczniemy. Teraz idziemy spać. Jutro leniuchowanie ,a potem dyskoteka u mojego młodszego kuzyna. Ma 21 lat. 
- Okeyyy? - Powiedziała Cristine kierując wzrok w stronę Sydney
- Jasne! 
- Tato.. A pójdziemy na zakupy? 
- Tak. Jeśli chcecie..  A teraz idziemy do domu. jest 1 w nocy.!

sobota, 28 lipca 2012

Rozdział 4.

-Grace?- spytała Lucya. Była już w domu. Jej ojciec poszedł zrobić śniadanie, a Sydney spała. Zwinęła się w kłębek na fotelu. Cristine przykucnęła koło niej.
-Sydney... Czemu to ci sprawia ból? Przykro mi, że tak cierpisz...- powiedziała szeptem. Dotknęła jasnych brązowych włosów Grace.
-Cristine...?- odezwała się cicho. Ledwie dosłyszalnie dla normalnego człowieka. Ale nie dla... wilka.
-Jestem tu...- odpowiedziała. Wzięła rękę Sydney i spojrzała na nadgarstki.
-Masz jakieś blizny,albo znamię?- spytała Lucya nie odrywając wzroku od dłoni swojej siostry.
-Wątpię.. Może gdzieś mam jakąś bliznę. Ale znamię... Raczej nie.- powiedziała i gwałtownie wstała. Cristine oparła się z tyłu o ręce. Powoli zaczęła wstawać. Wyprostowywać nogi i dorównując Grace wzrostu.
- Coś tam było.- powiedziała Sydney.
- Wiem! Nie tylko ty jesteś tu wilkiem. Oj Sydney... Skąd ty bierzesz całą tą energię?- spytała Lucya. Usiadła na fotel. Ciemna czerń otulała rude włosy. Grace szybko się do niej odwróciła.
- Mam to w genach.- powiedziała Grace i uśmiechnęła się do siostry.
- Musimy się dowiedzieć co tam było...- stwierdziła Lucya. Lecz jej stwierdzenie było proste dla Grace. Sama chciała to powiedzieć.
-Ciekawe jak? Ja jako wilk? O nie! Czy ty przemiany cię bolą? Bo mi się wydaję,że nie!- krzyk Sydney roznosił się po całym domu. Lucya spuściła głowę. Ruda grzywka zasłoniła jej oczy.
-Nie wiem...- powiedziała szeptem...
-Ja cię słyszę. Bo wiesz.. Ja jestem pół człowiekiem i pół wilkiem!- krzyknęła Grace.
-Dziewczyny! Kolacja! - krzyknął z kuchni ojciec Cristine.
-Sorry..- powiedziała smutna Grace.
- Nic się nie stało.- powiedziała Lucya. Uśmiech powoli zaczął malować się na jej twarzy. Wstała i razem z Grace poszły do kuchni. Sydney stanęła w drzwiach. Wpatrywała się w jedno z dwóch okien na wschodzie.
-Lucya! - krzyknęła. Ona odwróciła się do niej i co i raz zerknęła na swojego ojca.
-Czujesz?- spytała szeptem Grace.
- Tosty?- odpowiedziała pytaniem na pytanie Cristine.
-Nie... Nie daleko jest jakiś wilk...I założę się,że nie jest normalny.Znaczy... Wiesz o co mi chodzi, prawda?-
-Wiem. Ja ni... Czekaj...-
-Nie daleko... Przy początku lasu, czyli około 800 m?-
-Przesadzasz... No nie wiem ile,ale nie ważne. Ej.. Grace, chyba nie chcesz teraz...-
-Chcę.- przerwała Cristine Sydney.
- Chyba śnisz!-
- Nie, nie śnię. Idę.- powiedziała i wyszła z kuchni.
-Tato..- powiedziała zdenerwowana Lucya,
- Idź z nią, a ja poczekam. Tylko uważaj, ją może być trochę  gorzej widać w ciemności.-
- A my wróciliśmy nad ranem... Tak szybko nadeszła noc?-
- Patrząc na nią zajęło ci to kilka godzin...- stwierdził Igor.
-Serio? Ale musiałam być w nią wpatrzonaa... Sydney!- krzyknęła Lucya zauważając Grace na dworze.
-Idź.- powiedział. Cristine wybiegła na dwór. Na szczęście Grace nie doszła daleko. Biały wilk krył się w ciemnościach lasu. Dogoniła Lucya Sydney chwytając ją za ramię. Sydney upadła.
-Przemiana?- spytała odsuwając się Cristine.
-Tak! - krzyknęła. Kości zaczęły się mielić,a skóra zmieniała barwę. Zaczęło wyrastać futro i w pewnym momencie był już szary wilk, zamiast dziewczyny. Wilczyca odwróciła się do Lucyi.
-O nie... Pamiętaj Grace, samokontrola.- zaczęła się cofać.
-Dobra... - powiedziała Cristine i stała się białą wilczycą. Grace zawarczała na nią.
-Nie stójmy tak!- powiedziała Grace i zaczęła biec w stronę lasu. Cristine próbowała ją dogonić,ale kto da radę dogonić wilka,który ma więcej energii niż cała wataha? Powoli jednak Cristine dogoniła Sydney i  biegła z nią na równi.

Rozdział 3.

Cristin siedziała w ciszy z siostrą przez kilka godzin. Wiedziała że jej obecność jej nie zaszkodzi, a milczenie tym bardziej. Bardzo ją kochała mimo to iż dzieliły ja ogromne ilości kilometrów. Widziała ją parę lat temu ,ale mimo to pierwsze co zrobiły to uściskały się mocno.. To nie to samo co z tatą Cristine. Kiedy ujrzała go w drzwiach , nie zareagowała.. Postanowiła to naprawić. Wiedziała że ojca to bolało. A zważając na to ,że była bardzo wrażliwa ,nie potrafiłaby sobie nigdy wybaczyć że tak sucho go potraktowała.
- Pójdę już. Mój ojciec czeka na pewno. - pogłaskała niewinnie śpiącą Sydney.
- Kocham Cię - powiedziała przez sen jej rówieśniczka.
- Ja Ciebie też. Nawet nie wiesz jak.
Cristine szła i szła po korytarzu. Myślała jakby tu zacząć rozmowę z Igorem. Jej ojcem. Spojrzała na swój neonowy zegarek. 23.23 co oznaczało że nie może przestać o niej myśleć. Ale kto? Mama? Sydney? A może jej nie dawno poznany ojciec! Przyspieszyła kroku.. Nareszcie przed sobą ujrzała jej i Igora pokój. Stanęła przed drzwiami. "Teraz, teraz ,teraz ,już!" powtarzała cichutko.. Jednak nic. Ręka jej się trzęsła. "Jeszcze raz" pomyślała. "Teraz ,teraz ,teraz, już! " I wkroczyła spokojnie, z lekkim uśmiechem. Jej ojciec siedział przy małym stoliczku i pił kawę.
- Tatusiuu.. - Powiedziała Lucya. Nie wiedziała co dalej. Była roztrzęsiona.
Igor wstał od razu i rozłożył szeroko swe ramiona. Dla niego była  nadal małą dziewczynką , odebrała ten znak natychmiastowo i rzuciła się w jego stronę.Uwiesiła się na jego szyi i nie zamierzała puścić. On również. Nie wiadomo ile tak stali.. Pięć minut? Piętnaście? Pięćdziesiąt? Nie obchodziło ją to. Potrzebowała tego, nie znała go nigdy wcześniej a jej mama uciekła przed nią ,Igor nie. Wręcz przeciwnie! Również była wilczycą i też powinna to zrozumieć. Poczuła że spływa jej łza po policzku a zaraz potem na koszulę ojca.
- Co jest? Co się dzieje mała.? Otrzyj łzy nie ma co płakać.
Ona odsunęła się gwałtownie. Tak szybko wszystko się działo. Jeszcze wczoraj była na Teneryfie a dziś w Minesocie!
- Nienawidzę jej! Słyszysz?! Ciebie kocham! Jej nie.. Oh God.. Co to za matka która ucieka przed własną córką!
- Mimo co ona Cię kocha.. Też cię kocham i nie pozwolę żeby coś ci się stało.
- Powiedziała że ci wybacza i że cię kocha...
- Tak? Ja ją też.. Ale teraz to ty jesteś najważniejsza! Odzyskałem córkę! A tyy.. Kochasz ją, to emocje tobą zapanowały..Choć do mnie.
Posłusznie podeszła do wyrozumiałego ojca, teraz dostrzegła jakiż on ładny. Gdzieś po trzydziestce, miał nie mal że  czerwone oczy i czarno brązowe włosy..


Wtuliła się w Igora , wyglądał bardzo łagodnie (nie tak jak na zdj,) I nagle sobie przypomniała..
- Zjadłabym coś..
- Czekaj zaraz ci coś przyszykuję ,a teraz zdejmuj te 10 centymetrowe szpileczki i wskakuj w adidasy. Wpierw wybierzemy się do lasu obok ,pobiegamy a potem pokażesz na co cię stać jako wilk.
- Dobrze!
Usiadła na małym krzesełku.. Tato ,zaraz wracam! I pobiegła do pokoju jej siostry.
Sydney siedziała na łóżku skulona i patrzyła się w okno..
- Coś tu było. Było na pewno!
- Choć do nas do pokoju. Założę na pokój tarczę ochronną i tam zostaniesz. My idziemy do lasu.
- Do lasu? Ja tez chce!
- Jutro Sydney, jutro.. Dziś chcę z Igorem..
- Dobrze..Więc choćmy
Poszły szybko trzymając się za ręce bo nie tylko Sydney coś czuła. Jednak z niej emanowała moc.Nie bała się tego co siedzi w ciemności.
- Tato. Ona tu dziś śpi. Założymy tarczę i już! Błagamm..
- Dobrze ,ty jedz a ja to zrobię. - I zaczął gestykulować dziwnie rękoma , co wzbudziło zainteresowanie u Sydey
- Uważaj bo podrzesz koszulę! - zachichotała ,wrócił jej humor i chęć do życia.
- Nie bądź taka do przodu kochana! - śmiejąc się ,Igor nie przestał machać.
Kiedy Cristine Lucya przestała jeść założyła skejty i obcisły top.
- Ruszamy! - Podniosła markową , ze śliskiego materiału bluzę i stanęła trzymając się za biodra.
- Ok .. Już już.
Szli zdecydowanym krokiem.. Co by dużo gadać. Cristine szła lekko z przodu.. Chciała pokazać swoje umiejętności ojcu.
Będąc w lesie momentalnie zmieniła się w wilczycę :
A Igor był wilkiem o lśniącej czarnej sierści. I równie przezroczystych oczach jak córka. Jak duchy.
Zawył raz po czym ruszył pędem przed siebie.
- Czekaj! - Zawołała biała Lucya - Nie fair!
- Życie jest nie fair! Ciao! - Lekkim pędem pobiegł przed siebie.
- Zaraz zobaczysz kto powie 'Ciao' ! - Pędząc i czując przypływającą energię Lucya
Biegła szybko i mimo zmroku świetnie sobie radziła.. Nigdy nie robiła tak z matką. Wyprzedziła ojca bez większego wysiłku a on ujrzał tylko jaskrawy błysk.
- Ciao! Tato..!
Wrócili do domu nad ranem.. Naprawdę się cieszyła! Ma ojca! 

Rozdział 2.

Grace siedziała na łóżko patrząc na ziemię.
-Och! To ma być matka?!- wstała gwałtownie, chwyciła poduszkę i rzuciła nią w ścianę. Biały puch wydostał się na zewnątrz i leżał samotnie na ziemi, jak ona w tej sytuacji. Dziewczyna znów usiadła na łóżku. Nie patrząc na podłogę,lecz utkwiła swój wzrok w poduszce. Poszewce,a koło niej drobnym piórkom, które gdy wpadał wiatr przez otwarte okno, wznosiły się i upadały jak nowe ptaszki. Nagle zadzwonił dzwonek. Nie drzwi, ale telefonu. Nudna melodyjka, która grała, gdy by jeszcze mogła trafić na top listę. Grace chwyciła szybko telefon.
-Tak?- spytała.
-Hej, to Cristine. Przylecę do ciebie nie długo... Mam przylecieć z ojcem,ale nie wiem gdzie on jest.. -
- Spoko...-
-Trzymasz się?-
-A co mam innego robić? Samobójstwo? Ech... To też przeleciało mi przez myśl,ale ...-
-Oj!- przerwała Cristine- Ta myśl ma być zakazana! Zwłaszcza dla ciebie, gdy stajesz się... wilkiem... -
-Zakazana... Kolejny zakaz. A ile już ich mam? Słuchaj... Nie znam tu żadnej sfory.I wątpię czy tu jakaś by była,ale miejmy nadzieję. To jak sobie poradzimy? Twój tata... Czy on jest też wilkiem?-
-Nie... Jest śliczną wróżką! Oczywiście,że jest taki jak my! Wilk!-
-Okey...Kiedy przylecisz?- na pytanie Grace nie było odpowiedzi. Głucha cisza, wieczne milczenie,gdy...
-Tato wrócił! Teraz możemy lecieć do ciebie. To trochę zajmie... Tata na szczęście się ubezpieczył i tak za 2-3 wylecimy. To tak wieczorem ,rano albo... no nie wiem kiedy,ale nie długo przylecimy!-
Grace zaczęła się kulić. Mocny ból brzucha, kości zaczęły się mielić,a jej ręce zamieniać w dzikie łapy.
-Ah... Cristine...e...kończę...prze...przemiana! Rozz...umiesz prawda?- dziewczyna upuściła telefon. Upadła na ziemię. Drgawki... Silne drgawki. Trzęsła się... Jej skóra zaczęła zmieniać kolor, zamiast kremowej skóry, była zamiast niej nowa skóra,koloru szarego. Nagle zamiast dziewczyny,pojawił się szary wilk. Wilczyca.

http://palucosdlaciebie.blox.pl/resource/wilk.jpg
Wilk upadł na ziemię,zamknął oczy i próbował usnąć. Ciężkie dyszenie po walce z przemianą zagłuszało szum wiatru. Wilczyca poddała się po raz drugi, lecz teraz swojemu upragnionemu snu...
-Grace? Grace? Jesteś tu...?- głos Cristine. Dziewczyna razem z ojcem weszła do pokoju Grace. Zobaczyli Grace siedzącą na łóżku. Patrzyła w ziemię, brudną od sierści podłogę.
-Tato... Idź nas rozpakować... Ja pogadam z Sydney.- odezwała się Cristine.
- Przemiana?- dodała nagle. Usiadła koło Grace i włączyła się do podziwiana drewnianej podłogi. Grace po chwili zakryła twarz rękami.
-Wiem,że to trudne,ale... To nasze przeznaczenie,- powiedziała Lucya.
-To jest koszmarne. Ja..Ja nie chcę tak cały czas. Chcę być człowiekiem, albo zostać na zawsze wilkiem! Tylko niech te przemiany...One są straszne... Straszne! Rozumiesz?!- Grace zaczęła płakać. Lucya przytuliła ją.
-Rozumiem...- odpowiedziała i razem siedziały w milczeniu.

Rozdział 1.

Wysoka zielonooka blondynka otworzyła szeroko drzwi swojej córki i weszła, po chwili w końcu się odezwała :
- Cristine.. Przykro mi to mówić ale ja i mama Grace ,wyjeżdżamy, nie szukajcie nas, jesteście nie obliczalne i obie zaczęłyśmy się was bać. Nie wiemy co innego możemy zrobić.Wiesz że cię kocham ale to dla waszego dobra. Poradzicie sobie razem.
- Hahahah.. Dobry żart. Ale Mamo, na serio.. Idziesz na zakupy.?
- Córciu.. nie żartuję. Nie panujesz już nad swoimi mocami. Twój tata.. Może wam pomoże. Na pewno, na pewno będzie cię szukał. Nigdy cię nie widział ,ale dostał ode mnie sygnał ,że teraz go najbardziej potrzebujesz i że ja mu wybaczam ,że jak już uda ci się zapanować nad sobą w 100 % wrócimy do siebie i stworzymy kochającą się rodzinę - tak jak przed twoimi narodzinami. Bo ja go kocham..
- A więc dobrze. Nie jestem przynajmniej sama. Kiedy wrócisz?
- Za.. Cristine.! Zrozum! Ty zmieniasz się w wilka w szkole! Tak nie można, my z klanu Wilczycy i Wilkołaczycy nie zmieniamy się na oczach innych! To zakazane! Dodatkowo.. Tata nauczy Ciebie i Grace magii i przetrwania. Czuję że się spotkamy, za rok. Ale pamiętaj ja w ciebie wierzę i nigdy cię nie opuszczę.. Więc weź ten pierścień i go strzeż. To pamiątka klanu, wszystkie wilki i wilkołaki są  z tobą.
- Żegnaj - rzuciła sucho córka
- A... A z resztą! - I matka wyszła z pokoju trzaskając drzwiami.
W tej właśnie chwili Cristine popłynęła łza po policzku. W tym samym momencie podobna akcja działa się u Grace w pokoju:
- Mamo nie! Nie chcę zostać sama!
- Masz Cristine!
- Tylko i wyłącznie. Nawet ojca nie mam..
- Nic ci nie poradzę ,że nie żyje..
- Dobrze idź.
- Pa córciu.. - I matka pocałowała ją w policzek.
- Pa. - Odpowiedziała.

Witajcie!



Hej z tej strony Marta - współzałożycielka bloga. No więc tak. Blog powstał 28.07 - w dniu moich urodzin!  Czy to jakiś znak? No nie wiem ,ale warto spróbować z tym blogiem. Współautorką jest Wiktoria. Ja mam 14 lat, a ona 12. Jednak to nic nie szkodzi.! 

SERDECZNIE DZIĘKUJEMY

Maite Carranza (Klan Wilczycy , Lodowa Pustynia, Przekleństwo Odi)

Maggie Stiefvater (Drżenie, Niepokój , Ukojenie) 

 za dwie cudowne trylogie ,pod których wpływem zdecydowałyśmy napisać bloga

W opowieści wcielamy się w dwie 16 latki, przyjaciółki i mleczne siostry. Ja Marta ,a także Cristine Lucya (Lusyja) Flyheart wyglądam tak .:

 A moja siostra Wiktoria ,wcielająca się w Grace Sydney Foster właśnie tak.:

http://images4.fanpop.com/image/photos/18100000/NEW-proactiv-commercial-photo-avril-lavigne-18114364-294-409.jpg?1344406213877