Rano Lucya pierwsza się obudziła ,użyła zaklęcia by nikt nie słyszał jej myśli przez 5 minut. I po cichutku wymknęła się z domu. Wszystko ją bolało *skąd te wszystkie siniaki?* - pomyślała. Zmieniła się w wilczycę. Kiedy już była nie daleko lasu zwolniła. Teraz zwolniła zaklęcie i od razu do jej głowy wdarło się multum pytań ze strony Igora. Udawała że ich nie słyszy. W końcu powiedziała mu *Nic się nie stało! Wrócę na obiad.* na co dostała natychmiastową odpowiedź. "Dobrze Ci idzie z zaklęciami ale i tak mogłabyś iść do lasu. Nie musiałaś się ukrywać.*
Szła jeszcze jakiś czas.. Nagle ujrzała niby wgłębienie w ziemi. Coś przypominające norę. Weszła tam. Był dość długi korytarz a na jego końcu okrągłe pomieszczanie do którego tlen dochodził małymi otworami.
Weszła tam, obwąchała powoli aż w końcu usiadła na niby wzniesieniu okrytym suchą trawą. Tam zasnęła. Obudził ją znajomy zapach wilka. A może 2. Pierwszy przyszedł Xawery i się z nią przywitał ,River został w korytarzu widząc minę Cristine..
- Czemu go nie wpuścisz - Powiedział szeptem Xawery.
- Zabiera mi siostrę a ponad to ona nie chcę żebym była z nią w waszym otoczeniu. Tak przynajmniej ja czuję - Jej głos się załamał.
- Nie wiem. To nie ważne. Co ty tu robisz.? - Uśmiechnął się.
- A nie wiem. To twoja nora? - Zapytała nie pewnie
- Znalazłem ją i.. Tak jakby zarezerwowałem dla ciebie.. - Znowu się uśmiechnął. A River w korytarzu nie mógł się utrzymać na nogach ze śmiechu. Nagle użyła zaklęcia by nie wiedział jakie ma myśli i wysłała sygnał do ojca. On kazał jej się szybko wymigać i uciekać. Ale czy to było takie proste?
- Co masz na myśli? - Zapytała
- Wiesz dobrze - i się przybliżył.
- No właśnie nie wiem,- Uśmiechnęła się przerażona ,przeszła bokiem i się wymknęła - Przepuść mnie! - powiedziała do Rivera
- O nie złotko! - Powiedział uśmiechnięty od ucha do ucha.
- Sam tego chciałeś! - Wbiegła na niego jak taran gryząc go w szyję.
Usłyszała za sobą pisk ale nie obejrzała się strach ją paraliżował miała włączony tryb 'Pędem do domu' i w tej chwili nie miała sił się obejrzeć. Nie było trzeba.. Usłyszała za sobą wycie i tupot łap. Ale właśnie wybiegła z lasu. Biegła i czuła już ich oddech na sobie. Byli strasznie blisko. Przed soba natomiast ujrzała Igora i Grane w postaciach wilków, Igorowi leciała piana z pyska. "Już nie daleko" - powtarzałam w duchu. Kiedy już była 5-6 metrów przed rodziną potknęła się się o wielki kamlot i nie mogła ruszać nogą. Wtedy podbiegł Xawery i chciał ją pogryźć nie wiadomo czemu. Wyskoczył ojciec i go postraszył i ugryzł ,a 19 latek uciekł z piskiem.
- TY TEŻ CHCESZ!? - Powiedział rozwścieczony w kierunku Rivera. On spojrzał tylko w stronę ukochanej Grace i zwiał.
Bezbronna Lucya leżała nie przytomna. Ojciec wziął ją na ręce (jako człowiek) i zaprowadził ją do domu.
Kiedy się obudziła ojciec wpatrywał się w nią swymi mądrymi oczyma i powtarzał że nic się nie stało. Jednak nie mogła być całkowicie spokojna. Grace chodziła wściekła w te i z powrotem.. Już nie wytrzymała.
- Co ty zrobiłaś! Uciekł! Rozumiesz! Nie wiadomo gdzie i nie wróci! To twoja wina! - Wykrzyczała i uciekła z pokoju.
- Ty wiesz jaka jest prawda. Słyszałeś wszystko. Miałeś otwartą linie telepatyczną. Powiedz jej.. - Powiedziała przez łzy. - Pogryzłam ich. Nie wiem co teraz. - Zakryła twarz dłońmi . - Pójdę do niej .Podniosła się i momentalnie upadła na podłogę. wydala z siebie niewyobrażalny pisk. - Moja noga!
- Złamana. - powiedział smutny ojciec.. Coś na to poradzę. Jestem czarodziejem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz