-Och! To ma być matka?!- wstała gwałtownie, chwyciła poduszkę i rzuciła nią w ścianę. Biały puch wydostał się na zewnątrz i leżał samotnie na ziemi, jak ona w tej sytuacji. Dziewczyna znów usiadła na łóżku. Nie patrząc na podłogę,lecz utkwiła swój wzrok w poduszce. Poszewce,a koło niej drobnym piórkom, które gdy wpadał wiatr przez otwarte okno, wznosiły się i upadały jak nowe ptaszki. Nagle zadzwonił dzwonek. Nie drzwi, ale telefonu. Nudna melodyjka, która grała, gdy by jeszcze mogła trafić na top listę. Grace chwyciła szybko telefon.
-Tak?- spytała.
-Hej, to Cristine. Przylecę do ciebie nie długo... Mam przylecieć z ojcem,ale nie wiem gdzie on jest.. -
- Spoko...-
-Trzymasz się?-
-A co mam innego robić? Samobójstwo? Ech... To też przeleciało mi przez myśl,ale ...-
-Oj!- przerwała Cristine- Ta myśl ma być zakazana! Zwłaszcza dla ciebie, gdy stajesz się... wilkiem... -
-Zakazana... Kolejny zakaz. A ile już ich mam? Słuchaj... Nie znam tu żadnej sfory.I wątpię czy tu jakaś by była,ale miejmy nadzieję. To jak sobie poradzimy? Twój tata... Czy on jest też wilkiem?-
-Nie... Jest śliczną wróżką! Oczywiście,że jest taki jak my! Wilk!-
-Okey...Kiedy przylecisz?- na pytanie Grace nie było odpowiedzi. Głucha cisza, wieczne milczenie,gdy...
-Tato wrócił! Teraz możemy lecieć do ciebie. To trochę zajmie... Tata na szczęście się ubezpieczył i tak za 2-3 wylecimy. To tak wieczorem ,rano albo... no nie wiem kiedy,ale nie długo przylecimy!-
Grace zaczęła się kulić. Mocny ból brzucha, kości zaczęły się mielić,a jej ręce zamieniać w dzikie łapy.
-Ah... Cristine...e...kończę...prze...przemiana! Rozz...umiesz prawda?- dziewczyna upuściła telefon. Upadła na ziemię. Drgawki... Silne drgawki. Trzęsła się... Jej skóra zaczęła zmieniać kolor, zamiast kremowej skóry, była zamiast niej nowa skóra,koloru szarego. Nagle zamiast dziewczyny,pojawił się szary wilk. Wilczyca.

Wilk upadł na ziemię,zamknął oczy i próbował usnąć. Ciężkie dyszenie po walce z przemianą zagłuszało szum wiatru. Wilczyca poddała się po raz drugi, lecz teraz swojemu upragnionemu snu...
-Grace? Grace? Jesteś tu...?- głos Cristine. Dziewczyna razem z ojcem weszła do pokoju Grace. Zobaczyli Grace siedzącą na łóżku. Patrzyła w ziemię, brudną od sierści podłogę.
-Tato... Idź nas rozpakować... Ja pogadam z Sydney.- odezwała się Cristine.
- Przemiana?- dodała nagle. Usiadła koło Grace i włączyła się do podziwiana drewnianej podłogi. Grace po chwili zakryła twarz rękami.
-Wiem,że to trudne,ale... To nasze przeznaczenie,- powiedziała Lucya.
-To jest koszmarne. Ja..Ja nie chcę tak cały czas. Chcę być człowiekiem, albo zostać na zawsze wilkiem! Tylko niech te przemiany...One są straszne... Straszne! Rozumiesz?!- Grace zaczęła płakać. Lucya przytuliła ją.
-Rozumiem...- odpowiedziała i razem siedziały w milczeniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz