Powoli szli do domu.Nagle Sydney gwałtownie stanęła.
-Cristine! A w co my się ubierzemy?- spytała. Miała szeroko otwarte oczy. Patrzyła nimi na Cristine, która stanęła na przeciwko jej.
-Idziemy na zakupy.- powiedziała spokojnie.
-Hmm... Masz dolary,euro...?- spytała Grace nad czymś się zastanawiając.
-Dolary. Pomyślałam o tym.- powiedziała i się delikatnie uśmiechnęła.
-Chodźcie dziewczyny, jest późno!- krzyknął Igor. Był z 8-9 metrów przed nami.
-Już idziemy tato! - krzyknęła Lucya- Nie martw się o nic, jakoś sobie ze wszystkim poradzimy.-
Grace lekko się uśmiechnęła. Obie ruszyły do domu. Jednak nie mogły dogonić ojca Cristine. Dawały to co raz większe i szybsze kroki. W pewnym momencie szły już koło Igora.
-Pan nas będzie wszystkiego uczył? - spytała Sydney.
- No muszę.. A kto inny da radę ogarnąć dwie młode wilczyce?- zaśmiał się.
- Ale... Czy nie powinno tu być jakiejś watahy?- spytała.
-Grace... Na pewno tu jest jakaś wataha. - odpowiedział i dalej milczał. Jego wzrok utkwiony był w ziemi. Sydney wiedziała co oznacza milczenie i patrzenie w ziemię.Sama często tak robiła. W jego przypadku mówiło " Proszę o ciszę, właśnie o czymś rozmyślam. ". Nie był za wesoły. Miał zamiast ust, zwisającą podkowę.Doszliśmy do domu. Pędem się umyłam w wannie i położyłam spać. Cristine zrobiła to samo, ale jeszcze znalazła u siebie w pokoju książkę i położyła na stoliku.
- W razie nudy...- wyszeptała i położyła się na łóżko. Usnęła. Dwie dziewczyny obudziły się o 11:42. Natomiast ojciec Lucyi ubrał się i zrobił śniadanie. Grace po pobudce wyszła na korytarz, którym można było wejść do trzech pokoi. Jeden był Cristine i Igora, drugi jej samej, a trzeci był pusty... Zamknięty na klucz.
- Jedzcie- Powiedział Igor, dziś już uśmiechnięty - Idę z wami na zakupy. Wasze mamy przelały nieco pieniędzy na moje konto. Mamy 2000 $ na wasze życzenie!
- Więc dobrze! Jak się ubierzesz Grace?
- Ah.. Zamierzam balerinki ,najlepiej granatowe i prostą sukienkę. Czarną. A ty?
- Na pewno sukienka i szpilki - powiedziała rozradowana Cristine
Igor rozpromieniony usiadł przy stoliku. Pomiędzy mną a Grace. Kiedy w końcu zjadłyśmy ,szybko się ubrałyśmy i pojechałyśmy samochodem Mamy Grace. Czerwonym BMW.
- A więc mamy całą galerie do przejścia.. - Powiedział Igor udając nie zadowolonego.
- Tato.! Nie marudź ,chyba nie chcesz żebyśmy zrobiły ci obciach!
- No właśnie ,proszę pana! - Powiedziała Grace i zaczęła się śmiać.
- Więc chodźmy.
Szli jakiś czas żaden ze sklepów nie był z sukienkami. Nagle trafiły na sklep " T&M " I od razu tam pobiegły ,a za nimi Igor.
- Zobacz jakie śliczne! - Powiedziała Grace. A te buty! Marzyłam o takich! - Powiedziała z zachwytem trzymając w jednej dłoni pudełko z butami a w drugiej śliczną lekko wydekoltowaną sukienkę zakończoną cekinami, bez rękawów.
- Leć ją przymierzyć kochana! -Powiedziałam z zachwytem , grzebiąc między wieszakami. Wtedy igor podszedł .
- Co powiesz na takie buty? - Wręczył mi cudowne szpilki z platformą koloru zielonego. I uśmiechnął się szeroko. Ja natomiast wydałam z siebie niewyobrażalny pisk i uściskałam ojca.
- Pasują Ci do włosów - Podeszła Grace w prześlicznej sukience i ucałowała Cristine.
- Zgadzam się! Teraz szukamy sukienki. A ty ślicznie wyglądasz.! Kupujemy tą sukienkę! - Powiedział podekscytowany Igor.
- Yeah! - Powiedziała Grace i pobiegła do przebieralni.
- Mam! Ta sukienka! Taka śliczna , zielona. Jak buty! - Podskoczyła Cristine.
Kiedy się ubrała w sukienkę ,wyszła nieśmiało. Grace zaczęła piszczeć a ojciec się szeroko uśmiechnął.
- Już możemy wracać do domu. przyszykujemy się Impreza zaczyna się o 22 a trwa.. Chyba do 4 rano. Albo 5.. Nie pamiętam! - Powiedział Igor.
- Idę się przebrać i możemy jechać.
Kiedy jechali samochodem dziewczyny uparcie się kłuciły
- Loki! - Powiedziala Cristine
- Proste! -Krzyknęła Grace
- Nie. Loki i kropka! - Powiedziała Cristine już lekko zdenerwowana.
- Proste i dość tych wrzasków - Powiedział Igor.
- Hahaha! i co miałam rację- Powiedziała Grace..
- To ja ci wyprostuje włosy.
Jechali jeszcze moment. Potem okazało się że już jest dość późna godzina. Skoro impreza zaczynała się o 22 to miały jedynie 2 godziny na wyszykowanie się i dojazd.
Kiedy już obie się wykąpały i Cristine ułożyła Grace włosy, ubrały się w sukienki i zaczęły się malować.
- Ja tylko tusz , no i może pomadkę - Powiedziała Grace
- Ey nie gadaj! Ja puder tusz i może błyszczyk .
- A potem wszystko ci się zmaże! Haahaahah wampir! - I Grace zaczęła się śmiać.
W końcu obie zdecydowały się na tusz i pomadkę.
Wyruszyli o 21.30 lub coś koło tego.
Ciekawe opowiadania, czytam je z wielką chęcią :)
OdpowiedzUsuń