- Pójdę już. Mój ojciec czeka na pewno. - pogłaskała niewinnie śpiącą Sydney.
- Kocham Cię - powiedziała przez sen jej rówieśniczka.
- Ja Ciebie też. Nawet nie wiesz jak.
Cristine szła i szła po korytarzu. Myślała jakby tu zacząć rozmowę z Igorem. Jej ojcem. Spojrzała na swój neonowy zegarek. 23.23 co oznaczało że nie może przestać o niej myśleć. Ale kto? Mama? Sydney? A może jej nie dawno poznany ojciec! Przyspieszyła kroku.. Nareszcie przed sobą ujrzała jej i Igora pokój. Stanęła przed drzwiami. "Teraz, teraz ,teraz ,już!" powtarzała cichutko.. Jednak nic. Ręka jej się trzęsła. "Jeszcze raz" pomyślała. "Teraz ,teraz ,teraz, już! " I wkroczyła spokojnie, z lekkim uśmiechem. Jej ojciec siedział przy małym stoliczku i pił kawę.
- Tatusiuu.. - Powiedziała Lucya. Nie wiedziała co dalej. Była roztrzęsiona.
Igor wstał od razu i rozłożył szeroko swe ramiona. Dla niego była nadal małą dziewczynką , odebrała ten znak natychmiastowo i rzuciła się w jego stronę.Uwiesiła się na jego szyi i nie zamierzała puścić. On również. Nie wiadomo ile tak stali.. Pięć minut? Piętnaście? Pięćdziesiąt? Nie obchodziło ją to. Potrzebowała tego, nie znała go nigdy wcześniej a jej mama uciekła przed nią ,Igor nie. Wręcz przeciwnie! Również była wilczycą i też powinna to zrozumieć. Poczuła że spływa jej łza po policzku a zaraz potem na koszulę ojca.
- Co jest? Co się dzieje mała.? Otrzyj łzy nie ma co płakać.
Ona odsunęła się gwałtownie. Tak szybko wszystko się działo. Jeszcze wczoraj była na Teneryfie a dziś w Minesocie!
- Nienawidzę jej! Słyszysz?! Ciebie kocham! Jej nie.. Oh God.. Co to za matka która ucieka przed własną córką!
- Mimo co ona Cię kocha.. Też cię kocham i nie pozwolę żeby coś ci się stało.
- Powiedziała że ci wybacza i że cię kocha...
- Tak? Ja ją też.. Ale teraz to ty jesteś najważniejsza! Odzyskałem córkę! A tyy.. Kochasz ją, to emocje tobą zapanowały..Choć do mnie.
Posłusznie podeszła do wyrozumiałego ojca, teraz dostrzegła jakiż on ładny. Gdzieś po trzydziestce, miał nie mal że czerwone oczy i czarno brązowe włosy..
Wtuliła się w Igora , wyglądał bardzo łagodnie (nie tak jak na zdj,) I nagle sobie przypomniała..
- Zjadłabym coś..
- Czekaj zaraz ci coś przyszykuję ,a teraz zdejmuj te 10 centymetrowe szpileczki i wskakuj w adidasy. Wpierw wybierzemy się do lasu obok ,pobiegamy a potem pokażesz na co cię stać jako wilk.
- Dobrze!
Usiadła na małym krzesełku.. Tato ,zaraz wracam! I pobiegła do pokoju jej siostry.
Sydney siedziała na łóżku skulona i patrzyła się w okno..
- Coś tu było. Było na pewno!
- Choć do nas do pokoju. Założę na pokój tarczę ochronną i tam zostaniesz. My idziemy do lasu.
- Do lasu? Ja tez chce!
- Jutro Sydney, jutro.. Dziś chcę z Igorem..
- Dobrze..Więc choćmy
Poszły szybko trzymając się za ręce bo nie tylko Sydney coś czuła. Jednak z niej emanowała moc.Nie bała się tego co siedzi w ciemności.
- Tato. Ona tu dziś śpi. Założymy tarczę i już! Błagamm..
- Dobrze ,ty jedz a ja to zrobię. - I zaczął gestykulować dziwnie rękoma , co wzbudziło zainteresowanie u Sydey
- Uważaj bo podrzesz koszulę! - zachichotała ,wrócił jej humor i chęć do życia.
- Nie bądź taka do przodu kochana! - śmiejąc się ,Igor nie przestał machać.
Kiedy Cristine Lucya przestała jeść założyła skejty i obcisły top.
- Ruszamy! - Podniosła markową , ze śliskiego materiału bluzę i stanęła trzymając się za biodra.
- Ok .. Już już.
Szli zdecydowanym krokiem.. Co by dużo gadać. Cristine szła lekko z przodu.. Chciała pokazać swoje umiejętności ojcu.
Będąc w lesie momentalnie zmieniła się w wilczycę :
Zawył raz po czym ruszył pędem przed siebie.
- Czekaj! - Zawołała biała Lucya - Nie fair!
- Życie jest nie fair! Ciao! - Lekkim pędem pobiegł przed siebie.
- Zaraz zobaczysz kto powie 'Ciao' ! - Pędząc i czując przypływającą energię Lucya
Biegła szybko i mimo zmroku świetnie sobie radziła.. Nigdy nie robiła tak z matką. Wyprzedziła ojca bez większego wysiłku a on ujrzał tylko jaskrawy błysk.
- Ciao! Tato..!
Wrócili do domu nad ranem.. Naprawdę się cieszyła! Ma ojca!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz