środa, 29 sierpnia 2012

Rozdział 58.

Cristine wzięła głęboki oddech i jak najciszej weszła do domu.
- Gdzieś ty się podziewała? - Mówił Gunnar. - Martwiłem się - Powiedział ciszej.
- Och Gunnar - Uwiesiła mu się na szyi - Wiesz co? - Zdjęła swój płaszcz i kozaki.
- Słucham?
- Będziemy mieli córkę! To córka!- Pocałowała go lekko.
- Prudentibus? - Powiedział szeptem. Potem objął mocno Cristine i uniósł ponad ziemie. Jednak od razu opuścił, nie chciał zrobić jej krzywdy. Jej rany jeszcze się nie zagoiły. - Kocham Cię. - Nadal mówił szeptem. Tak na prawdę nie mówili sobie często tych słów. Ale słowa się nie liczą - tylko czyny i uczucia. Cristine uśmiechnęła się. Położyła twarz na jego torsie.
- Ja też Cię kocham. - Odparła prawie niesłyszalnie. Zaraz potem w głowie miała multum myśli. * Jak to będzie? * Z Igorem w domu?  - Ehh.. - Westchnęła. A jak z mamą? Nie wróci do niej, chyba. Ale już niedługo będzie pełnoletnia. W lutym.
- Marzycielko. - Powiedział jej chłopak. - Masz taką rozmarzoną minę ,myszko. 
- Zawsze bądź taki sam. - Odparła.
- Hm... Taki? - Ucałował ją w czoło, chwycił za rękę.
- I taki. - Wzięła jego dłoń i położyła na swoim brzuchu. Potem poszli do pokoju.
- Gdzie Adam? - Zaczęła.
- Nie wiem. Poszedł gdzieś.
- Ja muszę jej szukać. Pójdziesz ze mną?
- Tak. Ale nie dziś i nie jutro. To wszystko trzeba przygotować.
- Ja mogę iść tak. - Wstała i pokazała gestem dłoni swe ubranie. Zaśmiała się. - No dobra, w skarpetkach nie pójdę. Ale za miesiąc wampiry mnie wyczują. - Spoważniała
- Ale rana musi się zagoić. Tak to cię wilk... - uciął. - Niedźwiedzie wyczują.
- Wilki są po naszej stronie - Zauważyła. - Przecież pojedziemy samochodem. Wszyscy! Igor i Adam też.
- Trzeba to z nimi ustalić. - Odparł.
- A wiesz kiedy dostanę skurczy? -
- Prudentibus ci nie powiedziała ? - Mówił zaskoczony.
- Za tydzień. - Uśmiechnęła się. - I co? Musimy ją znaleźć szybko. Myślisz że będę chodzić po lasach ze skurczami?
- Nie możemy wcześniej niż za 2 tygodnie. Najwyżej będziesz czekać w... Samochodzie. Ok ? - Oczekiwał potwierdzenia.
- Okey... - Wstała i poszła do kuchni. Wzięła słój ogórków konserwowych i zaczęła chrupać. - Chcesz? - Roześmiała się. On przysiadł koło niej i objął ją ramieniem.
- Może.. Nawiążemy z nią kontakt? -
- Dobrze. - Ucałowała go lekko.
On odsunął stolik na bok. Usiedli na podłodze po turecku. Pomiędzy nimi zapalili świecę. Chwycili się za ręce. Zamknęli oczy.
- Mała dziewczynka pełna gigantycznych trosk - Wyszeptała Cris, nie otwierając oczu. - Ona, była śledzona przez Adama w dzieciństwie. Wiedziała o tym.
Potem miała straszną wizję, którą miał również Gunnar.
- Kto to ? - Pyta Cris.
- Sape. - Odpowiada chłopak.
- A to.. DRAGON! Skąd ja to wiem. O NIE! Gunnar, nie mogę tego oglądać. Otwieram oczy!
- Nie, zakończysz wizję!
- Ale... On wykrwawi Dragona. - Zaczęła robić się czerwona ze złości. Data?
- Za 18 dni. Musimy tam jechać. Gdzie to jest?
- Łąka, góry, Kalina tam jest. Kto to?
- Nie wiem. Ale to tylko wizję. To nie musi się zdarzyć.
- A to Adam, płacze? - Cris pyta jakby uspokojona wiadomością że to nie musi się zdarzyć.
- Tak. Czarownica kazała Grace rozstać się z nim. -
- Ciemność. Pustka, nic. Koniec?
- Koniec - Otworzyli oczy i zgasili świecę.- Wiesz co? - Powiedział Gunnar szepcząc jej do ucha. - Chyba czas do łóżka ,Śliczna.
- No nie... - Szepnęła. Wstała ,a on zaczął ją całować po szyi. - Spaććć... -
- Okeyy.. Idź się wykąp , przebierz ,a ja potem. - Tak też zrobiła, on zaraz po niej i położyli się spać.

piątek, 24 sierpnia 2012

Rozdział 57.

-Em... Kala... a River wróci?- spytała po drodze Grace.
-Nie...- zaczęła, ale gdy zorientowała się, ze może zranić swoją nowo poznaną znajomą, dodała- Nie wiem, ale raczej powinien wrócić.
-Nie kłam, wiem, że nie wróci.- powiedziała Grace, pomagając ulżyć koleżance.
-A czego ty nie wiesz?- zaśmiała się lekko Kala.
-Kalina, znaczy Kala.. Czemu... ty mieszkasz w domu?- spytała Grace.
-Mam dom, mieszkam w pewnej dolinie. Nie ma jej na mapach, ale dla tutejszych ludzi zwie się "Dolina trois loups". Dziwne, prawda?-
-W moich okolicach są dziwniejsze rzeczy...- powiedziała Grace patrząc na korony drzew.
-Skoro...istnieją wampiry, wilkołaki... to czy  istnieją wiedźmy?- spytała po chwili Grace.
-Jako wilki nie przejmujemy się tym, ale... podobno, była kiedyś dziewczyna, mała dziewczynka, którą porwali w lesie. Nigdzie policja jej nie znalazła, ale... nasz, hm... najniższy w hierarchii  ciołek, ma na imię Bogusz, ale to mniej ważne. Widział jak porywają tą dziewczynkę latające kobiety na miotłach. Dziwne, prawda?-  odpowiedziała Kala.
-A skąd wiesz, że jej nie znalazła policja?- spytała Grace.
-No...kiedyś mieszkałam w mieście i wiesz... plotki dość szybko się rozniosły, potem zamieszkałam tu i dowiedziałam się jak naprawdę ona zginęła.-
-To  ona już nie żyję?Ile to lat temu było?- zaczęła wypytywać Grace.
-Hm...  kiedy miałam 6 lat chyba zaginęła, a teraz 14, no więc jak już to by miała chyba 11 lat,  bo zaginęła mając 3.Ale nie wiadomo czy żyję.- powiedziała Kalina i lekko przyśpieszyła krok.
-Dopiero 3 ? Oj...poczekaj...-powiedziała lekko stękając Grace.Zatrzymała się i chwyciła za brzuch.
-Co się stało?- spytała ciekawska Kala.
-Powiem ci najłatwiej jak się da, będziesz prawdopodobnie ciocią.- powiedziała Grace i znów spojrzała się na korony drzew.
-To fajnie, ale ... kiedy?- spytała Kala.
-Nie wiem, który... chyba 2, albo 2,5 ... albo nawet i 3. A to tak mnie już męczy jak by był 9.- powiedziała Grace. W końcu się lekko wyprostowała i z chwilką odpoczynku ruszyły dalej.
-Już nie daleko.- powiedziała zadowolona Kala. 
-To dobrze...- wyszeptała Grace. Po około 30 minutach wędrówki zatrzymały się przed piękną doliną.
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/2/24/Dolina_Kondratowa_a1.jpg/250px-Dolina_Kondratowa_a1.jpg
-To  piękne miejsce...- powiedziała Grace.
-Taka jak.hm... jak to się nazywało? W Polonii!- odpowiedziała uśmiechnięta Kala.
-Tak..Jak w Polonii...-wyszeptała Grace oglądając dolinę.
-Ciekawe czy to chłopiec czy dziewczynka.- powiedziała Kalina. Grace ocknęła się jak ze snu.
-Tak...Wolałabym syna, ale.. córka, też może być.- powiedziała Sydney.
-Związałaś  się  z jakimś wampirem czy co, bo... Sape nie zabija za nic. Musi mieć powód.- powiedziała Kala patrząc na swoje dłonie.
-Adam...No  tak
jakby.- powiedziała lekko zawstydzona tym faktem Grace.
-Nie przejmuj się... mamy w watasze pewnego "szamana", ma na imię Forus. Jest stary, ale ma boskiego wnuczka, jego wnuczek ma na imię Rolus. Ale nie ważne... no i on umie przepowiadać przyszłość i różne takie, no i może odgadnie płeć twojego dziecka.Na pewno to zrobi, on jest nie zwykły.Mamy w ogóle dziwne plemię.Dziwne, prawda?- powiedziała Kala.
-Czekaj.-wyszeptała zmęczona nie wiadomo czym Grace i spojrzała na brzuch. Wyglądał na 3 miesiące, i pewnie około tyle miało dziecko.
-Jak nazwiesz synka, albo córkę?-spytała Kalina.
-Synek to Dragon...może być? Jakoś tak wymyśliłam je, a córkę, Kala. Specjalnie dla ciebie.- powiedziała Sydney i spojrzała się na Kalę.
-Dzięki,a mogę dotknąć?- spytała Kala i nie czekając na odpowiedź Grace dotknęła brzucha.
-Chodźmy...- wysapała ciężarna i razem z koleżanką zaczęły iść ku dolinie.
-Mieszkamy w trawie, nie zmieniamy się przeważnie w ludzi, ale czasami... no zmieniamy się.- powiedziała Kala, gdy dotarły do małej groty.
-Tu mieszka Forus. Poczekaj...- powiedziała Kala i zmieniła się w wilka. Zawyła lekko i z groty wybiegł mały... skrzat? Coś tak małego, ale jeszcze nie miniaturowego.Kala wróciła do postaci człowieka.
-Witaj! Siadaj, albo nie..czekaj!- zaczął mały ludek. Szybko dotknął brzucha Grace i tą samą ręką chwycił kawałek róży, pojedynczej róży rosnącej koło niego. Zerwał ją i przyłożył do brzucha, po czym przytknął do róży swoje długie ucho.Grace się zdziwiła. W końcu skrzat dał Grace różę i spojrzał na Kalę.
-Według mnie to chłopak. Spokojny chłopczyk, ale pewnie nie długo zacznie kopać, a... on urodzi się nie długo! Nie wiem jak to możliwe!- zaczął skrzat i chwycił się za głowę.
-To nic...- wyszeptała ciężarna i spojrzała na brzuch.
*Niech się rodzi jak najprędzej.* pomyślała.
-Ale on może cię zabić!- powiedział w końcu skrzat.
-Trudno..- wyszeptała z uśmieszkiem Grace. Skrzata i Kalę zamurowała ta odpowiedź.
-Kochasz swojego synka, tak jak Adama...Tak... tylko przez niego masz kłopoty.- powiedział Forus.
-Jak chcesz, to możemy go wyciągnąć nawet i teraz... teraz przeżyjesz. Jest za mały, by ci zaszkodzić.- dodał po chwili skrzat.
-Jakimiś czarami?- spytała Kala.
-Mam znajomą wiedźmę, Florę. Cudną Florę, tak... ona może pomóc, ale nie za darmo.- powiedział skrzat i spojrzał się na ziemię.
-Chcę przeżyć.- wyszeptała Grace i skrzat słysząc to wziął ją za rękę i zaczął prowadzić do groty.
-Gdzie idziemy?- spytała ciężarna.
-Do Flory, ona mieszka po drugiej stornie groty.- w końcu się zatrzymali w ślepej uliczce. Chwilkę potem ziemia zaczęła się przesuwać odsłaniając przejście. Szybko przez nie przeszli i korytarz znów się zasłonił. Przed skrzatem i ciężarną stała czarna kobieta. Szybko wyjęła jakiś proszek i sypnęła nim Grace,gdy się odwróciła.
-Wiem, po co przyszliście. A teraz moja droga śpij,  bo to może trochę boleć.- powiedziała wiedźma i szybko wzięła jakiś patyk. Za pewne różdżkę, Grace szybko położyła się na najbliższej dużej skalę i usnęła. 
Różdżka zabłysnęła i brzuch dziewczyny zaczął lekko "pulsować". Czarownica machnęła w lewo i w prawo różdżką, po czym machnęła nią do przodu. Sydney zaczęła krzyczeć przez sen. Po ciężkiej godzinie dziewczyna się uciszyła, a wiedźma trzymała zakrwawione dziecko. Małe czarne włoski na jego główce, mówiły, że jest chłopcem.Grace ocknęła się i szybko zaczęła mówić.:
-Co chcesz za to?-
-Hm... ty i Adam, to ma być  przeszłość. Wiem, że go kochasz i tylko on teraz dla ciebie się liczy, a mi przyda się kolejne złamane serce w kryształowej kuli.- powiedziała wiedźma z szyderczym uśmieszkiem.
-Och! Ja i Adam? To chyba jakieś żarty..- powiedziała Grace. Próbowała wstać, ale nie dała rady. Spojrzała na dziecko trzymane na rękach wiedźmy.
http://photos.nasza-klasa.pl/21640910/153/other/std/9641c476b4.jpeg

Rozdział 56.

(Dalszy ciąg rozdziału 54.)

Cristine stała osłupiała ,co i raz zerkała na Gunnara ,Adama i Igora. Wszyscy wyglądali na zdecydowanych więc spuściła wzrok. Ale chciała się jakoś obronić i obrócić tą całą sytuację na jej korzyść.
- A ty.. Mam uwierzyć? Jemu! - Zaczęła buntować się Cristine.
- Coś chyba o tym wiem. - Powiedział zawstydzony Igor.
- Słucham?
- A myślisz że po kim masz geny wampira - zaczął pleść palce i odwracać wzrok.  
- Yyy... - Cris odwróciła się tyłem żeby nie patrzeć na ojca, ratując swe zmieszanie i tym samym pomagając ojcu. - Pójdę się przejść. - Oparła po chwili. Spojrzała na Gunnara i poszła w kierunku lasu.
- Nie powinnaś. - Zaczął Gunnar - Sama. - Skończył.
- Wiem co powinnam a czego nie.. Tego nie powinnam, ale chce pobyć sama ,dobrze? - Odwróciła się do niego.
- Dobrze. - Odparł.
Kuśtykała tak przez dłuższy czas gdy w końcu ujrzała zarysy drzew. Doszła do lasu, jednak teraz wydawał się inny. Smutny i opuszczony. * Czego ten las nie widział, albo może - co ten las widział * Pomyślała Cristine i zachichotała. Ale jej radość nie trwała długo. Grymas wykręcił jej usta ,a zaraz potem zwymiotowała. Przykucnęła na moment schowała twarz zakrywając ją dłońmi. *Jestem Fail**
- Nie jesteś - Powiedziała przezroczysta wilczyca  Prudentibus. Ta sama dumna i poważna mglisto oka przywódczyni klanu.
- O, witaj Prudentibus. - Cristine uśmiechnęła się przez łzy. 
- Witaj Cristine Lucyo Flyheart - Uśmiechnęła się lekko.
- Co cię do mnie sprowadza? 
- Twoje dziecko. Otóż chciałam ci wszystko powiedzieć i... Chronić cię. Teraz nie tylko ty tego potrzebujesz.
- Ale ja jestem w pewnej części wampirem.
- Dlatego twoje dziecko jest wyjątkowe. - Zmieniła się w piękną kobietę. Miała na sobie seledynową suknię i biały kapelusz. Wyglądała jak hrabina. - Poprzednio to ja cię chroniłam. Ale moja moc nie powstrzyma wampirów i złych wilków. - Zrobiła lekki ruch ręką jakby ten gest miał wszystko wyjaśnić. - Zebrałam większość wilków ,konwent będzie za miesiąc ,kiedy to twoje dziecko będzie wyczuwalne dla wampirów. Niestety nie możemy tego przyspieszyć i Sydney jest w niebezpieczeństwie. Musisz ją znaleźć i chronić. 
- Będę się starać. - Odpowiedziała stanowczo.
- Mogę? - Spytała Prudentibus pokazując brzuch Cristine. 
- Jasne! - Odparła Cristine. Podniosła lekko koszulkę ,a Prudentibus dotknęła jej brzuch zimnymi palcami. Cristine aż się wzdrygnęła. 
- Przepraszam. Jestem pół zjawą pół żywą istotą. Nie czuję głodu ani zmęczenia jednak czasem ludzie mogą poczuć mój dotyk jednak mnie nie widzą. A ty tak.  
- Dobrze. Wytrzymam. - Uśmiechnęła się blado. 
- A więc... -  Prudentibus zamknęła oczy. - A co byś wolała , chłopiec,dziewczynka czy dwu pak. ?  - Zaśmiała się. 
- Zawsze chciałam córki bliźniaczki, ale to nie ma znaczenia. - Uśmiechnęła się jeszcze raz.  
- Masz córkę.  - Odezwała się w końcu i otwarła oczy. 
- Mam? Mam... Córkę.? - powiedziała oszołomiona Cristine. I od razu odebrała lekki ruch w brzuchu i minimalne kopnięcie. - Ups. Chyba ci się nóżki plączą ,kochana. 
- Słucham? -
- To było do dziecka. - Uśmiechnęła się. 
- Nie długo możesz mieć lekkie skurcze. 
- Przeżyję. Nie mam co się bać. Chyba już pójdę. Wilki wyją. Wołają ciebie. 
- Dobrze. Przychodź tu zawsze jak będziesz potrzebowała pomocy. I zachowaj to dla swojej córki. - Zdjęła z szyi szmaragdowy wisiorek i zawiesiła na szyli Cristine. - Narazie ty go noś.
- Ale.. Ale ja nie mogę. - Odpowiedziała Cristine. Jednak było już za późno. Zjawa - Prudentibus zniknęła. 

środa, 22 sierpnia 2012

Rozdział 55.

*Sydney, wiesz, że masz życie do kitu?* pomyślała Grace, gdy stanął przed nią Sape.
-Gotowa?- powiedział i jego długie białe kły pojawiły się.
*I co teraz?* pomyślała przerażona wilczyca.
*Mogę ci powiedzieć.* Sape dał o sobie znowu znać.
*Odwal się ode mnie.* pomyślała Sydney.
*Po twoim trupie* uśmiechnął się wampir. Wilczyca położyła się i zamknęła oczy czekając już tylko na ruch wampira.
*Będziesz tak leżeć?* odezwał się zdziwiony.
*A co innego mi zostało?* spytała.
* Uciekać? Krzyczeć?*
*To nie ma sensu.* odpowiedziała smutna Grace.
*Oh..  Nie denerwuj mnie.* powiedział w myślach zły Sape, co Grace zaczęła się kojarzyć z sępem.
*Zabij mnie i tyle.*
*Sama tego chciałaś.* nachylił się lekko nad gardłem wilka. Grace czuła już oddech Sępa (tak go teraz nazywa Grace), gdy zobaczyła przed sobą jakiegoś wilka i Sape nie przytomnego pod wilkiem.
http://www.mega-tapety.info/wallpapers/zwierzeta/wilki/wolves09.jpg
Grace  stała się człowiekiem. Usiadła na ziemi i zobaczyła, że wilk zaczyna się oddalać.
-Czekaj!- krzyknęła Sydney. Wilk posłusznie stanął i odwrócił się do Grace. Chwilę potem przed siedzącą dziewczyną stanęła ładna, blond włosa dziewczyna.
http://img195.imageshack.us/img195/4718/zdjciezr.jpg
-Kim  jesteś?- spytała Sydney.
-Raczej, kim ty jesteś?- odpowiedziała pytaniem obca osoba. Grace wstała i spojrzała się na dziewczynę.
-Jestem Grace Sydney Foster. - powiedziała dumnie Grace.
-A ja Kalina, ale mów mi Kala.- powiedziała Kalina.
-Czy ty też jesteś...?- spytała Grace.
-Tak. Chodź stąd, Sape zaraz się obudzi.-  powiedziała Kala, po czym zaczęła iść w stronę pobliskiego lasu. Grace szła za dziewczyną. Gdy weszły do lasu, Kala stanęła i odwróciła się do Grace.
-Mam 14 lat, a tu jest mój dom. A ty ile masz lat, i gdzie mieszkasz?- zaczęła prowadzić ankietę Kala.
-No... mam 17 lat i mieszkam w Minnesocie. Pomóż mi tam dotrzeć.- powiedziała Grace.
-Ok, ale... tam mieszka River...- wyszeptała smutna Kalina.
-Znasz River'a?- spytała zaskoczona Sydney.
-To mój brat, a... Xawery.. eh... zostawili mnie i ojca, gdy mama zmarła. A tata  wyjechał z nim i macochą do Australii...zostałam sama z watahą, a... alfa, nasza alfa Bridget  (bridżet) jest straszna!- zaczęła mówić Kalina, w końcu przytuliła się do Grace i zaczęła płakać.
-River... To mój chłopak.- powiedziała cicho Grace.
-O!- uśmiechnęła się Kalina i puściła Sydney- To fajnie.-
-Chodź, zaprowadź mnie do alfy.- powiedziała Grace. Sydney i Kala zaczęły iść na wschód.

Rozdział 54.

(Ciąg dalszy rozdziału 51)
Cristine wjechała do szpitala na specjalnych noszach. Widziała Gunnara i Igora ,a obok nich pielęgniarkę i lekarza. Potem była ciemność. Słyszała głosy ,które wydawały się szeptem. Ten szept ją uciszał. Szybka jazda na noszach kołysała do snu. Bólu nie czuła. Tylko odrętwienie. Nogi miała sztywne i zimne. Nie wiadomo czemu. I w tej ciemności nagle pojawiła się mała gwiazda. Jedna, malutka ,migotała w samotności. Potem pojawiła się kolejna. I następna. W końcu zmieniły się w jedną ogromną migotkę. A ona wybuchła. Jej cząsteczki zbliżały się w stronę dziewczyny. Uderzały z całą siłą. Początkowo nie odczuwała bólu. Jednak chwilę potem straszliwy ból przeszywał jej biodro. Nagły ból a potem ulga. Uśmiechnęła się ,kto wie czy tylko w tym 'śnie'.
- Co się stało - Powiedziała gdy tylko się ocknęła. Dotknęła biodra. - Ałłłł... - Zapiszczała. Było w bandażach jednak bolało. I strasznie pulsowało. Dotknęła brzucha - Ufff... - Odetchnęła z ulgą. Dziecko jak było tak jest. Zaśmiała się w myślach. Rozejrzała się. Przy jej łóżku siedział Gunnar opierając głowę o stoliczek. Lekko chrapał.
- Ciekawe która godzina. - Powiedziała sama do siebie. Na przeciwko niej wisiał zegar. Wskazywał 5.30. Na dworze było ciemno więc wywnioskowała że jest noc. Wstała ostrożnie. Zrobiła jeden krok i opadła na łóżko. Gunnar się obudził.
- Co ty?.. - Powiedział zdezorientowany. - Nie powinnaś wstawać sama.
- Chciałam tylko zobaczyć kartotekę - Popatrzyła na niego błagalnymi oczyma i wskazała kartkę przyczepioną do końca łóżka.
- Przyniosę ci. - Wstał i podszedł ospale do tekturki.
- Teraz jestem kaleką? - Powiedziała odważnie. Starała się by jej głos zabrzmiał zwyczajnie.
- Nie. - Powiedział miłym tonem. - Igor czuwał przy tobie trzy godziny, potem pojechał rozwozić ogłoszenia. Zaraz powinien wrócić. I około 8 pojedziemy do domu. Masz założony specjalny ściągacz by kość się nie przemieszczała. Będziesz chodzić jakiś czas o kulach.
- Dobrze. Słabo mi.. - Wyjęczała. Przemieściła się na łóżku i przykryła kocem.
- Już lepiej? - Spytał głaszcząc ją po głowie.
- Znacznie. - Uśmiechnęła się lekko. Wtedy chyba znowu zasnęła. Kiedy się obudziła ,była gotowa do opuszczenia szpitala. Właściwie, to już go opuściła. Jechała na tylnych siedzeniach samochodu ojca. Głowę miała na kolanach Gunnara.
- Obudziła się ? - Zapytał Igor.
- Tak - Powiedział rozpromieniony Gunnar. Samochód się zatrzymał. Pierwszy wyszedł Igor. Otworzył drzwi i wystawił kulę. Cris podniosła się i ją momentalnie zmroziło. Adam zapłakany przed nimi stał. Cofnęła się o krok.
- Nie bój się. - Powiedział i zbliżył się o ten jeden krok.
- Odzywasz się do pospolitego mieszańca? Ty wampir. - Rzuciła.
- Przepraszam. - Odparł. Ona o kulach doszła do niego. - Xawery?
- Tak.. Pokazała zakrwawione bandaże.
- Grace grozi niebezpieczeństwo! - Zaczął.
- Przecież ty jesteś tutaj a ona w Kanadzie. Czyli nic jej nie grozi. - Uśmiechnęła się .
- Porwał ją inny wampir. A on ją zabije.
- O! Mam uwierzyć?
- Uwierz - Powiedział Igor.

wtorek, 21 sierpnia 2012

Rozdział 53.

-No wstawaj, a nie się lenisz.- powiedział Sape. Grace leżała na jakieś grubej i zimnej skale. Ogólnie była otoczona takimi skałami. To była jaskini, ale nie była w niej sama z Sape'em.  Co i raz słyszała odgłosy innych dziewczyn.
-Gdzie ja jestem?- spytała leżąc na skalę.
-Na pewno daleko od Adama.- powiedział Sape i złapał Grace za rękę. Pociągnął ją tak, że spadła ze skały.
-Uważaj trochę dziewczyno, bo się nam poobijasz.- powiedział chłopak i wyszedł z jaskini.
-Och...- wyszeptała zła dziewczyna.-Jeżeli on myśli, że mnie tu zatrzyma to się grubo myli. Z resztą kim on jest?...- wstała. Zamieniła się dla bezpieczeństwa w wilka, w jej nozdrzach dostał się zapach...krwi. Ludzkiej krwi... Wilczyca szybko wybiegła z jaskini. Widok, którego doświadczyła, zostanie na zawsze nie wymazany z jej pamięci. Dużo drzew, a pod nimi martwe ciała kobiet i wilków... za pewne wilkołaków. Ziemia pod łapami Sydney była pokryta krwią. Wilczyca nie mogła w to uwierzyć, to była prawdziwa wojna wilkołaków i wampirów. Oprócz ofiar i wilczycy nie było nikogo. Nagle dziewczyna usłyszała cichy szept.
-Pomocy...- szept tak cichy, że za pewne normalny człowiek, by go nie usłyszał. Wilczyca się rozejrzała, to mówiła kobieta obok niej leżąca. Musiała się jakoś przyczołgać.
-Sydney... Ratuj..- powiedziała kobieta. Miała czarne, piękne puszyste włosy umazane krwią. Jej błyszczące niebieskie oczy patrzyły na wilka. Wilk w końcu stał się człowiekiem i ukląkł  przy  kobiecie. Dziewczyna dotknęła przestraszona swoją dłonią jej włosów, a gdy wzięła rękę, miała ją całą w krwi.
-Co to za miejsce...?- spytała przerażona Grace.
-Tu, wampiry zabijają wszystkie słabe wilkołaki.  Nigdy nie zostawiają żadnego wyjątku.. Ty musisz..musisz..- .zaczęła kobieta, po czym zamykały jej się oczy.Niebieskie oczy zostały zasłonięte powiekami, a jej klatka piersiowa nie podnosiła się do góry, nie oddychała. Umarła.
-Proszę nie..- wyszeptała dziewczyna z łzami w oczach. Stała się wilkiem. Popatrzyła na otaczającą ją przestrzeń, wyczuła zapach Sape i według jej węchu poszedł na wschód. Grace pobiegła na południe. Szybko przybierała łapami. Zaczęła biec, po 3 godzinach nie czuła jeszcze zmęczenia, ciągle jej myśli wyglądały jak obraz tego "Obozu Zagłady" (jak tak to można nazwać). Długie 3 godziny były dla niej jak krótka 1 godzina. W końcu wylądowała nad jeziorem. Sape musiał ją wziąć na północ, dlatego trafiła nad  jezioro. Szybko wskoczyła do wody. Zaczęła płynąć, płynęła tak szybko jak mogła myśląc, że ktoś ją goni. A jedyna rzecz, która ją goni to wspomnienia z strasznego miejsca. Po 10 minutach wypłynęła na ląd. Zaczęła iść po trawie, gdy...

Rozdział 52.

W tym samym momencie Adam trzymał Grace na rękach i wchodził  w bokserkach do wody.Ona była nadal ubrana.
-Jak mnie wrzucisz do wody, to dostaniesz.- ostrzegła z lekkim uśmiechem.
-Co dostanę, buziaka?- spytał zadowolony Adam.
-Żartujesz?- spytała śmiejąc się Grace. On ją trochę upuścił, by jej plecy dotknęły wody i szybko podniósł.
-O ty !- krzyknęła śmiejąca się dziewczyna. Zeszła z rąk chłopaka i się zaczęła cofać. W końcu się przewróciła i wpadła do wody, Adam zaczął się śmiać.Dziewczyna wynurzyła głowę.
-Możesz mi pomóc?- spytała nie zadowolona, lecz na twarzy malował  się szeroki uśmiech.
-Jasne.- powiedział i wskoczył do wody obok Sydney.
-Dziękuję. -powiedziała. Ona wziął ją w wodzie na ręce i wyszedł na ląd trzymając ją na rękach.
-Mój ty bohaterze.- zaśmiała się dziewczyna. Adam zaczął się lekko śmiać.
-Co się śmiejesz?- spytała Sydney i pocałowała go.
-Z ciebie księżniczko.- powiedział Adam nie odrywając swoich ust. Nagle Grace zaczęła odrywać usta i zamykać oczy.
-Grace, co się dzieję?- spytał zaniepokojony chłopak i patrzył na nie przytomną dziewczynę.
 Nagle ktoś chwycił Adam za ramię.
-Uciekasz?- spytał obcy głos. On szybko się odwrócił.

https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjbKoI4Qp6R-nFkRZGzhKO3mjhpzAqhn1zuHEIXkpDyox4uLYZZpNZwRmRndwUz3YxaTU3xmnSaJn3W1WcbIz5lUGAP9D4BrpbAzLneBLdSgpMSlMhyEO2YRaXguetvYcVwvltAXU5Decbs/s1600/burkely-duffield.jpg
-Sape (Sejp)...- powiedział jąkając się Adam.
-Widzę, że zdobyłeś Grace, ale, muszę cię zasmucić.- powiedział Sape.
-Co chcesz zrobić?- spytał przerażony Adam.
-Ty  już wiesz, co ja chcę zrobić.- powiedział i szybkością  wampira zabrał Adamowi Grace.
-Powiedz jej żegnaj.- powiedział złowieszczo Sape i znikł w mglę, która zaczęła ją przepychać między drzewami i Adamem. Adam szybko jak wampir zjawił się przed domem Cristine. Łzy spływały po jego policzku, wycierał je, ale w końcu się poddał i dał im lecieć.

Rozdział 51.

- Dobrze napisałam? - Spytała Cristine pięć tygodni po zaginięciu Grace. Napisała ogłoszenie i właśnie pokazywała go Gunnarowi.
- Blondynka, piwne oczy. - Mruczał Gunnar popijając kawę.- Jest chyba ok. Ale nie wiem czy powinnaś iść ze mną to rozwozić. Igor może z tobą zostać. Ciężarnym nie wolno się przemęczać!
- To tylko miesiąc i troszkę. - Odparła spokojnie
- Tylko?
- Oh ,przestań! Obraził się na mnie. A jak się dowie że Grace jest w ciąży to nas obie obedrze ze skóry. Byłyśmy pod jego opieką.
- Ale chyba cię nie zabije. - Powiedział zmieniając ton na nieco kpiący. - Wzrokiem - Dodał.
- Wzrokiem nie. Kto powiedział że nie użyje rąk ,co? - Zaryzykowała tą odpowiedzią.
- No chyba żartujesz! - Zrobił skwaszoną minę i popił kawę. Chyba się poparzył.
- Nie zostawiaj mnie tu. Wolę łazić z tobą w deszczu przy temperaturze 3 'C niż zostać sam na sam z Igorem.
- Może i wolisz. Ale nie tobi.. - Zawahał się.
- Chciałeś powiedzieć ''Nie tobie o tym decydować'' ? Otóż mnie. Wiem co robię. To dopiero pierwszy miesiąc ,a na dworze nie jest tak źle. Połowa listopada. I wybacz ale od ponad miesiąca nie widziałam Grace i się o nią martwię. Po za tym jedziemy samochodem. Mogę w ogóle z niego nie wychodzić! Proszę!
- No dobraaa.. - Uśmiechnął się, ucałował ją w policzek i pomógł wstać z sofy.
- Jest! Tak! Tak!! Tak!!! - Pocałowała go i poszła się cieplej ubrać.
Po piętnastu minutach była gotowa. Ona ubrana w wełniany wiśniowy golf sięgający do połowy ud, czarne kozaki na małym obcasie, i cieliste rajstopy. Na to założyła wełniany czarny płaszcz sięgający do kolan. On miał na sobie jeansy ,sweter koloru granatowego ,ciepłą kurtkę i ocieplane glany. Gunnar wszedł do pokoju Igora ,a za nim Cristine.
- Jedziemy porozwieszać kolejne ogłoszenia. Policja jej szuka ale na razie nic nie znaleźli. Cris jedzie ze mną.- Odsunął się w bok by pokazać ją Igorowi.
- Cris? - Zapytał jakby pierwszy raz słyszał to zdrobnienie. - Jedźcie. - Rzucił oschle.
- Tatoo.. - Powiedziała dziewczyna chcąc załagodzić sytuację między nią a ojcem.
- Jedźcie - Powtórzył patrząc na monitor komputera.
Wyszli bez słowa. Cristine ze spuszczoną głową. Wsiadła do samochodu i włączyła radio. Wyjęła jedną z płyt która tam była i włożyła do odtwarzacza (który był razem z radiem).
- Ona tego słuchała! - Wybuchła płaczem. Tusz do rzęs spłynął po jej policzkach zostawiając czarne smugi.
- Nie płacz - Otarł łzy wierzchem swej dłoni. - Odnajdziemy ją! - Uśmiechnął się blado.
- Ojciec mnie obwinia. Nie chce mnie znać. Widziałeś jak mnie potraktował. - Odwróciła się w drugą stronę.
- Uhhh... Porozmawiasz z nim. Patrz - Pokazał przed siebie. - To chybaaa... Xawery?
- Przyspiesz błagam. Albo skręć gdzieś. Masz ci los chyba nas widzi. - Zobaczyła jak macha w ich kierunku.- Teraz możemy tylko wracać. Nie będzie za nami biegł. - Dodała lekko uśmiechnięta.
- Haha ty masz tupet.  - Odpowiedział Gunnar przez śmiech. - Nic ci nie zrobi. Przecież nie wychodzisz z samochodu.
- No tak. Co nie zmienia faktu ,że możesz go przejechać! - Zaczęła się śmiać. Gunnar zwolnił i zatrzymał się przy Xawerym. Otworzył drzwi i wyszedł do niego. Kilka minut rozmawiali aż w końcu wrócił.
- Będzie rozmawiał tylko z tobą. - Wykrzywił twarz. - Idź.
- O nie, nie, nie. Ja miałam być cały czas w samochodzie.
- Tu chodzi o Grace. - Wymamrotał.
- Dobra już ,dobra - Wyszła z samochodu i stanęła przy masce samochodu. Xawery podszedł widząc że ona tego nie zrobi.
- Przytyło ci się. - Powiedział na wstępie.
- Obraź dziewczynę , pewnie! - Krzyknęła.
- Nie o to chodzi. Wyładniałaś.
- A więc byłam brzydka?!- Burknęła.
- Jezu ,przestań. - Powiedział. - Chodziło o to że nie każda kobieta ładnie wygląda w trakcie ciąży. - Dodał.
- Skąd..?! Gunnar? - Spojrzała przez szybę na Gunnara.
- Nie. To widać.- Uśmiechnął się szczerze.
- Dobra ,do rzeczy. Co wiesz o Grace czego ja nie wiem? - Spytała z pogardą.
- Powiem za jeden fant. - Powiedział uwodzicielsko.
- Jaki fant? - Dociekała.
- Pocałunek.
- Żart?!
Podeszła do szyby i zapukała z uśmieszkiem przyczepionym do twarzy.
- Powie jak go pocałuję. Więc otwórz mi drzwi i możemy jechać dalej. Może kłamać.
- Może. Ale co ci szkodzi...
- Co mi szkodzi?! - Weszła mu w słowo. - Nienawidzę go. Ot co.
- Zrób to dla mnie. - Powiedział całkiem szczerze.
- Wybacz ale...
- Proszę. - Odparł nie słuchając jej i pokazywał że zaraz zamknie szybę. Odeszła.
- Skąd pewność że nie kłamiesz?
- Mogę powiedzieć teraz ,a pocałujesz potem.
- Noo... - Wycedziła przez zęby i znów zerknęła na Gunnara żeby pokazać że robi to dla Grace i dla niego.
- A więc. - Zaczął. - Ona jest z Adamem. Chwalił mi się że są ze sobą szczęśliwi i że nie ma ich w kraju. Nie ma ich w kraju ,bo są w Kanadzie. Ona jest w ciąży i chyba go kocha. Zamierza ją ukrywać aż do porodu. Nie wiem co dalej ale to siłą rzeczy wampir. Adam ma telefon ,zadzwoń. Poza tym możesz i z nim i z Grace porozumieć się telepatycznie.
- Dobra, masz coś jeszcze?
- Taa... On wam jej nie chce oddać. I lepiej powiedz o tym Grace. On może ją w sobie rozkochać.
- Okeey ,dzięki - Spojrzała szybko w stronę Gunnara i błyskawicznie ucałowała Xawerego. Kiedy już miała odciągnąć swe wargi od jego ust on ją do siebie przyciągnął. Chwycił za biodra i mocno zacisnął swe palce. Odsunęła w końcu twarz, jednak nie potrafiła się wyrwać. Gunnar wyszedł szybko z samochodu i odepchnął Xawerego na bok.
- Do samochodu! - Wrzasnął.
- *Jakbym tylko mogła..* - Pomyślała. - * Nie mogę chodzić. Biodra niemiłosiernie mnie bolą*
- Bolą? - Uśmiechnął się Xawery. - Nic dziwnego - Dodał bijąc się z Gunnarem. - Starałem się! - Wtedy dostał z pięści w twarz. Nie stracił przytomności. Ona zrobiła jeden krok. ,a zaraz potem prawie upadła. Podpierała się maski samochodu zaciskając szczęki. Czekała tak moment, potem doszedł do niej poobijany Gunnar. Zostawił Xawerego na ulicy nieprzytomnego. Podniósł ją jednym ruchem i usadowił w fotelu.
- Wygodnie? - Spytał zatroskany.
- Nie. - Odparła łamiącym się głosem.
- A teraz?
- Nie. Proszę, jedźmy już.
Wsiadł do samochodu i pojechali.
- Mogłem go przejechać jak prosiłaś. - Uśmiechnął się blado. Ona jednak nie miała powodów do śmiechu. - Nic ci nie jest? - Spytał dla pewności.
- Biodro mnie boli. Strasznie... - Szeptała. - Słabo mi.
Właśnie w tym momencie zatrzymał samochód przed domem. Wziął ją na ręce i wszedł przez drzwi. Igor wstał i podszedł do nich.
- Xawery - Odparł Gunnar na pytanie którego nie było. Postawił Cristine i kazał jej zdjąć golf. Ona posłusznie go zdjęła (pod spodem miała jakby co stanik xd) . Zobaczyła ich miny a potem straciła na moment przytomność. Kiedy otworzyła oczy leżała na łóżku a oni owijali ją w biodrach bandażami. A potem założyli na nią tylko płaszcz i wynieśli do samochodu.
- Wszystko będzie dobrze - Powiedział Igor głaszcząc ją po czole.
- Wszystko - Zapewnił Gunnar i ją ucałował.
Ułożyli ją na tylnych siedzeniach i zawieźli do szpitala. Nie wiedziała jednak że ma złamanie otwarte i że kość przebiła skórę.

Rozdział 50.

-Adam....-wyszeptała dziewczyna w objęciach chłopaka.
-Tak,Grace?-powiedział Adam.
-Ale...czy ja na prawdę jestem w ciąży?-spytała smutna.
-Najprawdopodobniej.- powiedział.
-A jeżeli tak, to... co ty zrobisz?-
-Spróbuję zastąpić jemu River'a.- powiedział z lekkim uśmieszkiem chłopak.
-Dzięki...?-powiedziała.
-Nareszcie mogę ci to powiedzieć.-
-Co takiego możesz mi powiedzieć?-spytała Sydney.
-Chodź uciekniemy...-
-Chyba żartujesz.-
-Grace, proszę.-
-Nie.-
-Grace! Proszę!-
-Cicho!-
-Nie!- ona szybko go pocałowała, by już nie mówił.
-Zaczynam lubić, gdy mnie uciszasz.- wyszeptał.
-Pierwszy raz cię uciszyłam.-
-Każdy twój dotyk ucisza moje pragnienia.- powiedział.Ona lekko się uśmiechnęła.
-Jestem przy tobie taka szczęśliwa, i ja próbuję tylko się zasmucać. Zawsze przy tobie mam uśmiech, ale próbuję go zamieniać  w gniew...-
-Dzięki,  że już zrozumiałaś. Nie muszę już ci tego uświadamiać.-powiedział chłopak uśmiechnięty.
-Masz telefon?- spytała Sydney.
-Mam,a co?- spytał trochę zdziwiony.
-Muszę zadzwonić do Cristine, może się o mnie martwić.-
-Proszę nie, Grace.-powiedział chłopak lekko zasmucony.
-Adam..-powiedziała zaniepokojona czymś dziewczyna.
-Grace,o co chodzi?-spytał tak samo zaniepokojony chłopak jak dziewczyna.
-Słabo mi, znaczy... nie dobrze.- powiedziała wachlując się dłonią Sydney.
-Grace, będziesz wymiotować?- spytał Adam.
-Najwidoczniej...- wyszeptała dziewczyna i odbiegła od chłopaka. Nachyliła się i zaczęła wymiotować. Chłopak szybkością wampira złapał ją za ramię i pomógł się wyprostować.
-Miałeś rację..- powiedziała z łzami w oczach dziewczyna i przytuliła się do chłopaka.
-Grace, nie płacz, to nic strasznego...- wyszeptał Adam.
-Ale ja jestem wybrykiem natury, co... co jeśli ono będzie za szybko rosło, albo... albo mnie zabiję?- powiedziała zapłakana mleczna siostra Lucyi.
-Nie martw się, nie opuszczę cię i będę cię wiecznie wspierać.- powiedział chłopak i zaczął ją głaskać po plecach.Ona szybko go pocałowała, zdziwiony chłopak objął ją w pasie. Stali tam sami, nagle Grace zaczęła słyszeć jakieś mruczenie, nie wyraźne ciche słówka. Nie zorientowała się, że w tedy Adam włożył jej pod bluzkę rękę i rozpinał stanik. Mruczenie ją dekoncentrowało, nie wiedziała co się z nią dzieję, bo słyszała tylko słowa, które nic nie oznaczały. W końcu zasnęła. Obudziła się przykryta kocem, obok Adama.
-Adam, co się stało?!- spytała się już obudzonego chłopaka.
-Kochasz mnie.- powiedział zadowolony.
-Oh... a teraz sio. Muszę chwilkę zostać sama.- powiedziała, chłopak posłusznie zniknął. Ona chwyciła ubrania i założyła je. Wstała, po czym usiadła. Adam znów się zjawił i razem siedzieli.

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Rozdział 49.

Grace stała już cała mokra, jako zwykła dziewczyna na brzegu jeziora i patrzyła na obserwującą ją postać Adama. Łzy wypływały z jej oczu, wbrew jej woli.
-Czego teraz oczekujesz?!- krzyknęła przez łzy. Nie dostała odpowiedzi, ale widziała jak chłopak lekko dotknął się w klatkę piersiową, w miejscu serca.
-Mam cię kochać?! Jeżeli tak, to nie licz na to!- krzyknęła czekając na odpowiedź, niestety i tym razem jej nie dostała.W końcu chłopak lekko dotknął wody spodem buta i w mgnieniu oka stał nad dziewczyną.
-Grace.- wyszeptał próbując dotknąć jej ręki, ale jej nie dała.
-Co Grace? Co ja?- zaczęła go atakować powoli słowami.
-Daj  mi szansę.- wyszeptał.
-A...Czemu ci tak na mnie zależy?-spytała nie patrząc już w jego oczy.
"I ciągle mnie ranicie,
próbując  szukać słowa.
Opisać  uczucia, które nie istnieją,
opisać  mnie,która nie istnieję."
-Uparta,silna i... taka... nie dostępna?-
-Pierwsza cecha, to nie jest zaleta,a raczej wada. Druga jest fałszywa,a trzecia...hm... jest nie dostępna?-
-Tworzysz piosenki, prawda?- spytał.
-Czasami...- wyszeptała trochę zawstydzona.
-Usiądźmy i zaśpiewaj mi coś, ok?-
-Co? Po... czemu to robisz?- spytała.
-Chcę cię posłuchać.- powiedział wesoło, co u niego było jakimś cudem? W ułamku sekundy trzymał gitarę. Czerwona,piękna akustyczna  gitara. Oboje usiedli na kupce trawy.
-Umiesz grać ?-spytała ciekawska Sydney.
-Trochę...  Zaśpiewaj mi coś, a ja spróbuję dobrać do tego akordy.- powiedział zadowolony.
-E... Nie powinnam, nie umiem śpiewać. Zawsze Lucya śpiewała i dostawała pochwały, a ja cichutko jej zazdrościłam. Ale co my robimy?!-
-Próbuję cię uspokoić, proszę zaśpiewaj.-
-Spróbuję...-wyszeptała-
"Czasem, co i raz, mówisz mi,
za  dużo słów,potem to wszystko mi się śni.
Miłe  słówka, kłamstwa jak wodospad,
a  to ty, ty i ja.
To  tworzy nas.
Złodzieje miłości i nienawiści,
a to tworzy nas.
To ty, ty i ja,
bo  to właśnie tworzy nas."
Adam  w tym czasie zmieniał tylko akordy z C-dur na G-dur i czasem na A-dur. Grace śpiewała to wysokim, czystym głosem, który Adamowi skojarzył się z gołębiem, nie z łabędziem, tylko z białym gołębiem. Żadnego fałszu, słowa wypływały z niej tak gładko.
-Śpiewaj dalej, to było piękne.- powiedział Adam, gdy Grace skończyła.
-Ok...- powiedziała leciutkim dziewczęcym głosikiem-
"Czekając na twe ruchy,
śniłam  o innym.
Kolejne  sny,kolejna kradzież,
a  to zabierało nas.
Nasz dom, naszą rodzinę,
nasze,  twoje życie.
Teraz  płaczę ja za innym,
a  ty cieszysz się z moich słów.
Przeprosin, których nie usłyszałeś.

Myślałeś , że to  proste,
a  jednak straciłeś nadzieję.
Szukasz  teraz ucieczki,
daleko  ode mnie.
Uciekasz  za moimi łzami,
co  teraz z nami?
Bo to koniec jest, 
to  ty to skończyłeś,
wiesz?"
-So  beatifull... Masz cudny głos.- powiedział Adam i szybko pocałował Grace.
-Nie zostawiaj mnie..-wyszeptała dziewczyna z łzami w oczach i przytuliła się do chłopaka.
-Nigdy cię nie zostawiłem, i nie zamierzam.- wyszeptał chłopak.

Rozdział 48.

Rano Cristine obudziła się ,a obok łóżka stał Gunnar z zatroskaną miną ,w dłoni trzymał tacę ze śniadaniem. Położył jedzenie na stoliczku przy łóżku ,a sam się położył koło Cris nie spuszczając z niej wzroku.
- Co się w nocy stało? - Powiedział kładąc tace na jej kolanach.
- Słyszałeś. A wcześniej był River. Pokłócili się. Teraz pewnie popija kawę w samolocie.
- Nie przejmuj się tym co powiedział Adam.
- A jeśli on coś zrobił Grace?
- Nie zrobił - uśmiechnął się - Znam go.
- No dobra.. - Wzięła kęs kanapki. - Pomartwimy się potem.
- Smakuje ci? - Zapytał. - Stałem nad tym godzinę.
- Mmm.. - Wyjęczała na znak że smakuje, gryząc tosta. 
- Boję się o ciebie. - Powiedział patrząc jej w oczy.
- Czemu? Jestem bezpieczna przy tobie. - Zapewniła.
- Wiem wiem. Ale co jeśli jesteś w ciąży?
- Nie wiem. Chyba powinnam uważać. - Zaśmiała się.
- Chyba?! Dobra jeszcze nic nie jest pewne.
- Chciałbyś zostać ojcem? - Zapytała znienacka .
- Tak. - Uśmiechnął się szczerze i ucałował ją w policzek. - A ty?
- Jeszcze się pytasz? Córeczkę albo bliźniaczki. Chłopcy też są cudowni! I te ubranka! Ojejejeje! - Zaczęła się śmiać.
- Już to sobie wyobrażam. Przynajmniej jestem dziany. - Uśmiechnął się.
Kiedy zjedli Gunnar poszedł się kąpać.
- Grace? Grace? - Powiedziała Cristine wchodząc do jej pokoju. Pusto. Na parapecie leżał jej telefon. - No tak, telefonu też nie zabrała. - Wzięła telefon do ręki. " 14 Połączeń nieodebranych " - Wszystkie od Rivera. " 7 Sms." - Sześć od Rivera ,a jeden od nieznanego numeru. Cris otworzyła wiadomość.

Kocham Cię. Proszę nie pozostawiaj mnie samemu sobie. Ucieknijmy stąd i zaszyjmy się gdzieś na wsi. Nikt nas nie znajdzie. River... Hm.. I tak wyjeżdża. A ja nie będę płakać z tego powodu. Wreszcie mam Cię całą dla siebie. Nie ważne ile będę musiał czekać. Poczekam. Miesiąc czy dwa nie robią różnicy. Znam Cię od tylu lat. 
Pragnij mnie. Adam.

- Od tylu lat?! O co tu chodzi?! Nie rozumiem tego.
- Co jest? - Zapytał Gunnar stojąc w drzwiach ubrany tylko w szorty.
- Patrz. - Podała mu telefon.Gunnar z każdym przeczytanym słowem robił inne miny. Cris znała jego mimikę na pamięć i potrafiła go rozszyfrować. Kiedy skończył czytać jego twarz miała dziwny wyraz . Nie znała tej miny.
- I co? - Podpytała.
- O? - Wydał dźwięk.
- Gunnar ona mi nie powiedziała o żadnych latach! A Adam lubił Rivera. My się oddalamy moim zdaniem.
- Daj jej czas. Wyjaśnicie to sobie jak się znajdzie. - Uśmiechnął się i wykasował wiadomość. - Tak będzie najlepiej.

Rozdział 47.

Grace stała jako człowiek. Zziębnięta stała nad jakimś jeziorem.
-Muszę wracać.- wyszeptała przerażona. Nagle ktoś chwycił ją za ramię. Ona odruchowo się odwróciła, to Adam.
- Miałeś zniknąć z mojego życia, i... jak mnie znalazłeś?-spytała.
-Kilka zaklęć, jedno z nich się przydało. - powiedział.- Miałem, ale ... wolę, coś innego.-
-Co?-
-Ciebie moja droga...-
-Och! Adam daj sobie spokój,nigdy nie będę z tobą.-
-Na pewno?-
- Na pewno.- on szybko objął ją w pasie. Ona bez sprzeciwu się przybliżyła.
-Na pewno.- powiedziała. Stała tak i czekała na kolejny ruch chłopaka.
-Jesteś nie zwykle uparta.- przyznał z złowieszczym uśmieszkiem.
-Po co ten uśmiech?- spytała.
-Podobno ładniej mi z uśmiechem.-
-Potwierdzam.-
-Miło nam się rozmawia. Nie uciekasz, to dziwne.- ona się do niego przytuliła.
-Jestem sama, nie wiem gdzie i do tego jest mi zimno.-
-Ja jestem szczęśliwy.-
-Ciekawe z jakiego powodu...-
-Właśnie mnie przytula Grace Sydney Foster, mam swoje powody do szczęścia.-
-Ja też..- wyszeptała.On przytulił ją, stali sami.
-Kocham cię.- powiedział. Ona szybko go puściła i cofnęła o krok.
-Adam...-
-Grace! Ty tego nie rozumiesz?-
-Nie.- przyznała. On szybko (prędkością wampira) pocałował ją. Ona bez sprzeciwu  dotykała jego usta swoimi wargami. On szybko skorzystał z tej chwili i wsadził pod jej bluzkę rękę. Ona się lekko cofnęła.
*Jeden raz...* pomyślał Adam.
*Jeden.* odpowiedziała Grace.
*Dziękuję.*
*Adam,  ja... jednak nie mogę.*
*Możesz.*
*A River?*
*Jest w drodze do Australii.*
*Fakt...* Nagle chłopak gwałtownie się odsunął.
-Co?-spytała zdziwiona.
-Ggg-grace...- wyszeptał przerażony chłopak.
-No powiedz o co chodzi!- powiedziała zła dziewczyna.
-Czy..ty nie jesteś przypadkiem w ciąży?- spytał.
-Co? Niby czemu ci to przyszło do głowy?- spytała zdziwiona Sydney.
-No... Usłyszałem jakieś dziwne i nie wyraźne myśli.-
-Ja ich nie słyszałam.-
-To ja tu jestem wampirem.-
-I nie da się o tym zapomnieć.-
-Grace, ty jesteś w ciąży!-
-Co? ! Chyba bym wiedziała o tym, że jestem ciężarna!-
-Wymiotowałaś!-
-Skąd wiesz? I..to było raz.-
-Jesteś w ciąży.-
-Nie.-
-Tak, Grace, zrozum to!-
-Nigdy!- krzyknęła zła i zamieniła się w wilka, po czym wskoczyła do jeziora i płynęła na drugą stronę.
*Taka szansa, a ty ją zmarnowałeś! Adam! Jaki z ciebie dureń.* pomyślał chłopak patrząc na odpływającego wilka.

niedziela, 19 sierpnia 2012

Rozdział 46.

- Kiedy ona wróci - Głośno myślała Cris. Podparła ręce na parapecie i patrzyła przez okno. Przed nią majaczyła jakaś męska sylwetka. Wytężyła wzrok. - Adam? River - Powiedziała cichutko.
- Oh nie martw się, dopiero północ! A może aż? - Powiedział Gunnar chwytając ją za biodro. - Swoją drogą.. - Pauza - Mieliśmy inne plany ,prawda? - Uśmiechnął się uwodzicielsko. Najwidoczniej nie usłyszał jej szeptu.
- Ale.. Czy tam się nikt nie kręci? - Pokazała palcem w ciemność.
- Niczego nie widzę. - Odparł nie patrząc nawet w tamtym kierunku. Chwycił ją z rękę i prowadził do pokoju ze śliwkowymi ścianami. ( Nazwijmy go pokojem Szczęścia ,ok? ).W pokoju było ciemno ,a przez okno widać było promienie księżyca. Usiedli na łóżku i zaczęli się całować. Gunnar włożył rękę pod jej top i rozpiął stanik. Potem zdjęła koszulkę. Spodnie i tak dalej. Potem zaczęli się kochać.
Kiedy Gunnar zasnął Cristine wstała założyła bieliznę i swój jedwabny szlafrok, owinęła się nim i wyszła na dwór. Pochodziła chwilę w ogrodzie ,a potem już nie wytrzymała.
- No wyłaź już. - Krzyknęła.
Zza krzaków wyszedł River. Stanął przed nią lekko się trzęsąc.
- Jest tu? Wróciła? - Zaczął mierzyć Cristine wzrokiem
- Nie ma Grace. Może gdzieś spaceruje. - I owinęła się jeszcze bardziej podomką tak mocno zawiązując pasek że aż się skrzywiła.
- O co ci chodzi? Nie mam czasu na gapienie się na Ciebie. - Odpalił.
- Ale to robisz. Poszukamy jej jutro, przecież jak wy.. - Przerwała - nie było jej około 2-3 dni. Przestań nie ma co się martwić. - Uśmiechnęła się blado.
- Dobrze. Przyszedłem tylko zapytać. Ona na mnie krzyczała. Dziwne ,jakby ktoś abo coś ją opętało. - Spojrzała w bok. Adam! - Żegnaj.
- Do jutra - Powiedziała miłym tonem.
- Wyjeżdżam. - Ucałował ją w policzek i poszedł nie zauważając Adama.
- No..? - Już nie była taka miła.
- Nie bądź taka oschła. - odparł uśmiechnięty Adam gdy zniknął River.
- Zmieniłeś wygląd, co nie zmienia mojej opinii o tobie. Co zrobiłeś Grace.? - Odparła zdenerwowana.
- Nic. Nie opętałem jej, uwierz mi.
- Haha skąd ta pewność? - Zaczęła się nakręcać ,robiła się coraz bardziej czerwona. W końcu wyglądała jak dojrzały pomidor , taki jak hodowany przez Igora w ogrodzie.
- A ty opętałaś Gunnara? - Odpowiedział pytaniem. A ona zbledła. Teraz wyglądała tak ,jakby zaraz mieli ją odwieźć do kostnicy.
- Ja.. Nie wiem. Ja go kocham. - odparła zmieszana. - Nie opętałam.
- A skąd wiesz ,co?! - Zaczął ją atakować słowami. - Nie możesz tego tak naprawdę wiedzieć. Nie jesteś stuprocentowym wampirem!
- I co to ma do rzeczy?
- Nie opętałaś go. A ja jej też nie. Nic nie zrobiłem! - Objął ją w napadzie paniki.
- Tego nie wiem. A ona zniknęła. - Odparła spokojnie by go nie złościć.
- Cholerny mieszaniec! - Zaczął krzyczeć. - Mieszaniec! Nic nie rozumiesz.! - Odepchnął ją od siebie.
Wtedy z domu wybiegł Gunnar.
- Idź stąd ,ok? Jeśli o tej porze myślisz że mam ochotę z tobą rozmawiać to się mylisz. - Powiedział zdenerwowany. Spojrzał na zapłakaną Cris i objął ją ramieniem. - Idź rozumiesz!
- Nie opętałem jej ,rozumiecie. Cristine ty się nie zmienisz. Zawsze będziesz tą samą mieszanką dwóch zwaśnionych światów. - I oddalił się wolnym krokiem.

sobota, 18 sierpnia 2012

Rozdział 45.

Grace w pokoju odsunęła łóżko. Wejście...znikło. Uklękła i zaczęła go szukać. W końcu znalazła pod odklejoną warstwą farby na ścianie kawałek kartki. Wyciągnęła go.
 "Wejście teraz zmieniło się,
teraz zapytasz siebie gdzie?
Piwnica  gdzieś się skrywa,
tak  czasami bywa."
-Och... Znowu zagadki...- wyszeptała zła Grace. Nagle usłyszała dzwonek telefonu. Złapała go leżącego na parapecie i odebrała.
-Tak?-powiedziała.
-Grace,to ja River. Możesz przyjść do nory?- spytał.
-Nie no,spoko.-
-To szybko.-
-Ok,ale...- chłopak się rozłączył. Dziewczyna szybko wybiegła na dwór i zmieniła się w wilka. Nagle w lesie coś ją wywaliło... to był Adam.Zmieniła się w człowieka.
-Adam?-spytała nie dowierzając, że to on.
-A kto?- odezwał się. Zmienił się, miał teraz blond włosy.
http://img121.imageshack.us/img121/5706/contra155316921.jpg
-Zmieniłeś  się, a teraz daj mi przejść.- powiedziała groźnie, po czym go popchnęła lekko.
-Nawet nie wiesz czego chcę, a już próbujesz uciec. Nie jesteś podobna do Cristine. I to mnie właśnie do ciebie ciągnie... Naprawdę, myślę, że ty i River do siebie nie pasujecie.-
-Teraz  będziesz mi mówił co mam robić? Bo ja chcę ci powiedzieć co masz zrobić, odczepić się ode mnie.-
-Proszę,  wysłuchaj mnie.- powiedział. Ona spojrzała na niego i przybliżyła się do niego.
-To mów, ja słucham.- wyszeptała.
-Nie pasujesz do niego. Ja wiem o wiele więcej, jestem wampirem. I codziennie, dzień i noc, 24 godziny na dobę, patrzyłem, obserwowałem cię. Pamiętam jak byłaś mała, ja w tedy pracowałem w cukierni. Zawsze brałaś ptysia i jabłko w karmelu,a gdy wychodziłaś myślałaś o tym, że kiedyś wyjdziesz za mąż. A tym mężem będę ja, pamiętasz? Powiedz, że pamiętasz.-
-Pamiętam...  Ale kiedyś byłam mała i głupia.-
-Proszę, Grace. Pocałuj mnie, a zniknę z twojego życia.-
-Adam... Gdy bym była normalna, umarła bym ze szczęścia mogąc cię pocałować, ale ja... nie jestem normalna. Musze iść.- powiedziała i gdy miała się odwrócić on szybko złapał ją za rękę.
-Jeden lekki pocałunek w usta, proszę.- powiedział. Ona szybko się odwróciła i dotknęła jego warg swoimi ustami. On położył rękę na jej plecach przyciskając ją do siebie. Dziewczyna lekko ułożyła dłonie na jego ramionach, po czym się cofnęła odklejając swoje usta od jego warg.
-Muszę iść.- wyszeptała i się odwróciła. Zrobiła kilka kroków i lekko zerknęła na samotnego chłopaka. Łza spłynęła po jej policzku, on o tym wiedział, ale nie zareagował. Sydney zmieniła się w wilka i pobiegła do nory. Tam stał już czarny wilk. Oboje stanęli jako ludzie. Dziewczyna podeszła do mężczyzny.
-Jutro wyjeżdżam.-powiedział nie patrząc jej w oczy.
-Wiem.-odpowiedziała.
-Będziesz  tęsknić?-
-N..nie wiem...- wyszeptała i szybko pobiegła za norę. Śniadanie i kebab z miasta wyszły znowu na świat.
-Sydney...- wyszeptał zaniepokojony chłopak. Chwycił za ramię schyloną dziewczynę.
-Wszystko w porządku, musiałam zjeść coś nie świeżego.- powiedziała i wyprostowała się. Przełknęła głośno ślinę i odwróciła się do chłopaka.
-Nie wyjeżdżaj, bo... co z nami?-spytała.
-Nie wiem.-
-Ty nic nie wiesz!- krzyknęła.
-Grace,uspokój się!-
-Jak mam się uspokoić, co?!Idź, biegnij piechotą do tej Australii, a mnie maj głęboko!-
-GRACE!-
-Wynoś się z mojego życia!- krzyknęła gdy już strumienie łez płynęła jej po policzkach. Walnęła go w pierś i zamieniła się w wilka. Uciekała, biegła biegła godzinami. Może i dniami? Gdy w końcu wylądowała w Kanadzie.

Rozdział 44.

Rano Cristine i Gunnar wstali wypoczęci i zmierzali do kuchni. Tak siedział Igor.
- Jak się spało - Zapytał chichocząc. Ona mu posłała zabójcze spojrzenie i zaczęła robić kanapki.
- Tato, dobrze się spało. No bo spaliśmy. - Uśmiechnęła się by udowodnić że nic nie zaszło.
- Mhm. Okey. Ale jest sprawa. Dziś muszę jechać do firmy a 700 km. stąd jest najbliższa placówka. No więc będę za trzy dni. Albo nawet cztery!
W tym momencie Cristine podniosła głowę znad kanapek ,oczy jej zabłysły. Uśmiechnęła się pod nosem co Gunnar od razu zobaczył. Jednak wolał milczeć. Zjedli kanapki w towarzystwie ojca Cristine. Potem spakował się i wyjechał. W tym momencie obudziła się Grace.Wstała i doszła do kuchni ziewając.
- Hej, Misiaki. - Powiedziała na wstępie.
- Y.. Hej ,Słonko - Odparła Cris. Jej siostra wyglądała trochę inaczej. Była taka rozpromieniona i wyglądała na szczęśliwą. Gunnar również to zauważył ,odłożył chleb i spytał :
- Czy ty jesteś w ciąży?
- Nie! No coś ty - Odparła bez urazy. - A Igor gdzie się podziewa?
- A wyjechał. Będzie za kilka dni. Ma jakąś sprawę służbową. - Cristine zerknęła swymi błyszczącymi oczami na Gunnara. Mrugnął do niej i kontynuował temat.
- A więc co chcecie dziś robić?
- Może nad jezioro? Do kina? Kręgielnia? Centrum Handlowe? Na pewno chcę być tutaj wieczorem - Odparła czerwonowłosa dziewczyna
- Całkiem dobry pomysł.Jezioro? Może zaproszę Rivera.? - Powiedziała Grace.
- Rivera? - Wymiana spojrzeń między parą. - No okey.
Zadzwoniła do niego. Dwa sygnały.
- Tak? - Powiedział.
- No cześć. Możesz jechać nad jezioro? Ty ,Ja ,Cris, Gunnar. Hm?
- Nie za bardzo. Za dzwonie do ciebie jak będę mógł gdzieś z tobą pójść. Papa.
- Cześć - odparła i rozłączyła się.
- Rivera nie będzie! - Krzyknęła z przedpokoju.
- Nie? Gunnar weź krem do opalania! - Odparła Cris.
- Nie. - Mruknęła Grace - Nie przyjdzie - Powtórzyła .
 Przebrali się w stroje kąpielowe i pojechali nad jezioro samochodem Gunnara. Grace z na tylnym siedzeniu a Cris koło Gunnara na przednim.
- Zaraz dojedziemy. Już czternasta. Będziemy tam około cztery godziny. Potem możemy wracać.
- Dobrze. - Odparły szczęśliwe.
Droga była pusta ,a na bokach łąki i pastwiska. Gunnar otworzył dach swego kabrioleta i włączył radio. Cristine wstała rozpuściła swój kok i zaczęła śpiewać.

Więc choć pomaluj mój świat na żółto i na niebiesko!
Niech na niebie stanie tęcza malowana twoją kredką
Więc choć pomaluj mi życie
Niech świat mój się zarumieni!

- Idiotko, siadaj! - Krzyknęła radośnie Grace. - No siadaj!  - Cristine opadła na fotel. 
- Też Cię kocham! - Cris odwróciła się w stronę Grace i posłała całusa.
- Ah.. Ty głuptasie! - Zaczęła droczyć się Grace.
- Ja jestem przezroczysty. - Wtrącił Gunnar. Cris pocałowała go w policzek ,a on na moment oderwał wzrok a spojrzał na nią. Oczy miała takie przezroczyste że mógł przejrzeć że jest gotowa i... odwrócił się momentalnie.
- Co jest.? - Zapytała zdziwiona.
- Nie nic. - Odpowiedział szybko.
- Widzę. Nie jesteś gotowy? A tak nalegałeś. - Odwróciła się by na niego nie patrzeć.
- Ja.. Jestem - Chwycił ją za ramię. - Crisss.. - Przeciągnął. - Odwróć się. Proszę.
Tej całej akcji przyglądała się Grace z zafascynowaniem. Patrzyła się i próbowała kojarzyć fakty. Cris się obejrzała i spojrzała na niego. Oczy miał smutne i lekko załzawione. Jakby prosił.
- I..?
- I nic, uwierz mi. 
- Wierzę. - Wtedy samochód się zatrzymał się i poszli na plaże. Tam siedzieli kilka godzin i wrócili do domu po dwudziestej-pierwszej. 

UWAGA!

Dnia 18.08.2012 R. rusza 1 grupa "Magicae Lupi" na Nk! :D 


Nazwa identyczna  ŁĄCZMY SIĘ W PRAWDZIWYM ŚWIECIE!

Może nie długo, uda nam się zjednoczyć na fb? :)

Zobaczymy;p W grupie dowiecie się różnych ciekawostek na temat dwóch przyjaciółek. :)


RESZTA NA FORUM GRUPY :D

piątek, 17 sierpnia 2012

Rozdział 43.

Grace weszła do swojego pokoju i szybko chwyciła telefon. Usiadła z nim w ręce na łóżku i wyszukała numer do River'a. Dwa sygnały dały o sobie znać.
-Tak?- spytał głos River'a.
-River... To ja, Sydney.- powiedziała.
-Grace, możemy się spotkać. Musimy pogadać.-
-Em... No ok, za 5 minut pod norą. Ok?-
-Ok.-odpowiedział chłopak i się rozłączył .Grace szybko rzuciła  na parapet komórkę i wybiegła z  pokoju.
Założyła swoje kozaki i wyszła z domu. Zamieniła się w wilka i pobiegła do nory. Stał tam chłopak, oparty o norę, miał granatową koszulę, czarne adidasy, skórzaną czarno-granatową kurtkę i brązowe dżinsy. Głowę miał spuszczoną. Lekko uniósł głowę i spojrzał się na wilczycę. Wilk spokojne stał się człowiekiem, czarny kozak stanął na ziemi. Dziewczyna podeszła do chłopaka.
-To... czemu chciałeś się spotkać?- spytała.
-Musimy pogadać.-
-Wiem, powiedziałeś mi to przez telefon.-
-Tak. Grace... Wiesz, co się ostatnio wydarzyło i...  ja chcę wiedzieć, czy ten... -
-Nie, nie jestem w ciąży. RIVER! Nie jestem dzieckiem, chyba wiem co robię. I potem tego nie żałuję, a tak w ogóle...  To co byś w tedy zrobił?-
-Kiedy?-
-No...Gdybym była w ciąży.-
-Nie  wiem... -
-Zostałbyś?  Tu, w Minnesocie?-
-Nie  wiem, Syndey. Ja nie wiem.- Dziewczyna lekko do niego podeszła,ułożyła delikatnie swoją dłoń na jego klatce piersiowej. 
-River...-
-Grace...- On lekko dotknął jej warg ustami, po czym ją przytulił. Ona splątała na jego szyi ręce.
-Nie chce byś wyjeżdżał.-odezwała się cicho i mała łezka spłynęła jej po policzku.
-Grace...Ja też.- wyszeptał. Sydney puściła go i lekko pocałowała. On położył ja ręce na plecach, przyciągając ją do siebie. Stali tak pewnie 10 minut.
-Kocham cię, i... nawet chciałbym, no... żebyś... ten, była w ciąży.- wyszeptał w końcu chłopak.
-Ja też bym chciała..- wyszeptała i go pocałowała.
*Pokój... ZAMKNIĘTY POKÓJ!* pomyślała nagle Grace. Ale nie oderwała swoich ust.

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Rozdział 42.

Kiedy już weszli do domu zastali Igora siedzącego przed swoim laptopem. Był dziennikarzem i pracował w domu. Przeszli rzucając Cześć i rozeszli się po pokojach. Cristine nie chciała krępować siostry masą pytań przy Gunnarze. Ale była pewna że potem z nią porozmawia. Choć nie do końca skoro była zdolna do czegoś takiego. Ona - Cristine i Gunnar poszli do śliwkowego pokoju i lekko zmarznięci przykryli się kocem , usiedli na rozłożonej sofie i opierali się o ścianę. Początek września. 
- Ty nie wyjedziesz, prawda? - Zaczęła.
- Nie wybieram się nigdzie - Odparł szczęśliwy.
Ona oparła głowę na jego torsie i objęła w pasie zwijając się w kłębek. Leżała tak moment ,potem zaczęła się wiercić. Nie mogła się wygodnie ułożyć. W końcu usiadła oparła się o ścianę z grymasem na twarzy,  splątała ręce. On zaczął ją łaskotać i kładąc się pociągnął ją za sobą. Leżeli śmiejąc się i całując. Wtedy weszła Grace jak zwykle bez pukania.
- No ładnie! Wy się tu tarzacie po łóżku a do mnie macie pretensje! - Zaczęła chichotać.
- Ty Grey! - Skróciła imię siostry jak w dzieciństwie. - Z tego dzieci nie będzie! Haha- Zaczęła jeszcze głośniej się śmiać. Gunnar milczał ,jakby nad czymś myślał. Był nieobecny w tym momencie.
- Haha bardzo śmieszne. - Udawała oburzenie. - Dobra już wam nie przeszkadzam - Uśmiechnęła się i wyszła zamykając drzwi.
- Nie wiem o czym ona mówiła - zachichotała do Gunnara leżąc i obejmując jego szyję.
- No pewnie! Oboje nie wiemy o co jej chodziło. - Powiedział równie sarkastycznie jak Cris i zaczął ją lekko całować.. Potem bardziej natarczywie. Przykryli twarze kocem i nie przestawali się całować. Usłyszeli drobne skrobanie. Zdjęli koc z głów. Mała Lei. Cris podniosła kociaka i pogłaskała.
- To będzie nasze dziecko! - Zaczęła się śmiać.
- Jeśli tego chcesz... - On również się śmiał. - Odłóż dziecko. Dzieci śpią o tej porze.
- O tej porze? Która jest.. ?
- Jest po 23 - wtrącił..
- No tak Lei czas spać i nie przeszkadzać rodzicom. - Wygłaskała kotkę i położyła na leżącej na ziemi poduszce. - O czym to ja.. Aha! - Wtuliła się w Gunnara a potem poszła się wykąpać i ubrać w niebieską satynową koszulę nocną zakończoną czarną koronką zaraz potem on zostając w samych bokserkach.
- Chciałbym się ciebie spytać.. - Ciągnął.
- Nie Gunnar, - Powiedziała lekko smutna.
- Ale..
- Nie ma żadnego ale. Musisz poczekać. - Wtedy zamilkł na moment i zaczął myśleć. Cris nie wytrzymała  obróciła się na drugi bok i udawała że śpi. Po jakimś czasie przekręcił się i ręką wodził po jej udzie ,biodrze karku i kończąc na jej policzku zostawiając miły dreszcz. Potem rysował jej różne kształty na plecach a ona odgadywała co narysował.
- Nie wiem. - Odparła po chwili.
- Narysowałem wilka, wilczyce i dwa szczeniaki. - Powiedział rozradowany.
- Ehemm.. Aż tak ci zależy? To nie jest czasem obsesja?
- Nie jest i zależy. - Powiedział zdecydowanie ,myśląc że Cris ulegnie .
- To poczekasz.! - Powiedziała uśmiechnięta.
- Uh no dobra. Dobranoc. - Powiedział kładąc rękę na jej biodrze.
- No.. Hej hej .
Potem szybko zasnęli.

niedziela, 12 sierpnia 2012

Rozdział 41.

Grace wiecznie płakała , gdy w końcu wzięła się w garść. Wstała i wyszła na dwór, stała się wilkiem. Te wydarzenie zapadło co raz dalej w nie pamięć. Stała sama, jako wilk, gdy nagle ruszyła. Zatrzymała się dopiero przed norą, patrzyła na nią nie przytomnie. Obrazy krążyły w okół niej, ale ona nie mogła żadnego zobaczyć. Stała tam nieruchomo, a jej oczy nadal wlepiały się w czarną dziurę. Kilka sekund, spokojne wdechy i... Z nory wyszły dwa wilki. Xawery i River. Czarny szybko do niej podbiegł. Ona lekko się cofnęła i spiorunowała wzrokiem drugiego wilka.On pokornie wycofał się z powrotem do nory. Wilczyca stała się młodą dziewczyną, a czarny basior dużym chłopcem.
-Sydney..Tak się cieszę, że przyszłaś.- powiedział szczęśliwy. Ona smutna wpatrzyła się w ziemię nie dając szansy mężczyźnie spojrzeć w jej oczy. On powoli stawał się co raz to pochmurniejszy,a ona szybkim ruchem pocałowała go. Jego ręka lekko dotknęła dziewczęcego policzka. Pocałunek trwał co raz to dłużej i dłużej. Ona splotła ręce na jego szyi, lekko stojąc na palcach. Ciche odgłosy ptaków, oraz szum drzew rozweselał romantyczną scenę. On lekko pochylił ją do tyłu powoli ją kładąc na ziemi, dziewczyna bez oporu się położyła. Razem leżeli koło siebie nie widząc nic innego niż siebie, stykających ze sobą usta.  River położył pod jej plecy swoją długą rękę,a ona trzymała swoje dłonie na jego szerokich ramionach.Sydney lekko cofnęła swoje maślane usta.
-Kocham cię....- wyszeptała i ponownie przyczepiła swoje usta do warg chłopaka. Nagle dziewczyna usłyszała ciche wołanie <dziewczynko! WIEM, że mnie słyszysz!CHODŹ!>.  Ona nie zwróciła na to uwagi.  On wsunął lekko rękę pod jej bluzkę, chwilkę potem, ona pomogła mu zdjąć koszulę. Szybkie akcje, wydawały się dla Sydney codziennością. Jakiś czas później leżeli nadzy na ziemi, śpiąc. Grace wtuliła się w chłopaka, a on objął ją ramionami. Nogi mieli splątane, w takiej pozycji spali. Nagle coś obudziło dziewczynę. Nad nią stała Lucya. Kilka metrów od niej lekko śmiejący się,ale odwrócony od nich plecami. Dziewczyna stała nie zadowolona.
-Co tu robiliście?- spytała głosem pełnym ciekawości, lekkiej radości i gniewu.Sydney spojrzała się na śpiącego River'a.
-Nie wiem...?- spytała sugerując.
-A ja myślę, że dobrze wiesz. Obudź go! Zaraz się przeziębi.- powiedziała Cristine podchodząc do Gunnar'a. Pocałowała go w policzek i razem stali odwróceni do nagiej pary. Grace szturchnęła w ramię River'a.
-Wstawaj...- wyszeptała.Chłopak lekko otworzył jedno oko, po czym wstał. Szybko złapał swoje ubrania i stal się wilkiem.Złapał je w pysk i wszedł do nory, Grace nie zadowolona wzięła bluzkę, stanik, majtki i spodnie. Szybko się ubrała i podeszła do Cristine i Gunnar'a.
-Dzięki.- wyszeptała  i w trójkę wrócili do domu. Grace położyła się na łóżku zadowolona, po czym zaczęła
się chichotać jak mała dziewczynka.

sobota, 11 sierpnia 2012

Rozdział 40.

- Co jest? - Zapytała Cristine
- Wyjeżdża! Rozumiesz?! Australia!
- Co? Spokojnie.. Po kolei. - Uspakajała siostrę.
Grace wzięła głęboki wdech i zaczęła.
- River wyjeżdża. Do Australii, nie wróci.
- Czemu?!
- Nie wiem.. Nie byłam w stanie pytać.
- Nie martw się. Wiem że to marne pocieszenie. Hm. Co mogę dla ciebie zrobić?    
- Po prostu bądź. - Uśmiechnęła się blado. Potem usnęła. W tym momencie Cristine poszła do kuchni zmywać naczynia. Spojrzała przez okno naprzeciwko jej. Ujrzała chodzącą postać. Zrozumiała że to River. Wybiegła z domu zarzucając na siebie sweter.
- Co ty sobie wyobrażasz?! - Zaczęła krzyczeć
- Spokojnie.
- Żartujesz?! Mam być spokojna?! Ona płakała kilka godzin! I mam być spokojna?! - Zaczęła go bić pięściami po torsie. On jednak nic sobie z tego nie robił. Stał jak przedtem i udawał że nie czuje uderzeń. Kiedy uderzyła z całej siły chwycił ją mocno za nadgarstki. Widocznie go zabolało.
- Przestań. Nie mogę zostać. Muszę wyjechać. Chciałem być szczery. Wyjeżdżam z rodzzicami.
- Jesteś pełnoletni! Nie rób jej tego!
- Nic nie poradzę. Może wrócę.
- Narobisz jej tylko zbędnych nadziei.
- Dlatego powiedziałem że nie wrócę. - Zacisnął mocniej dłonie na jej delikatnych nadgarstkach. - Ja ją kocham. Ale nie mogę zostać! A ty jej nie mów że może wrócę.
- Dobrze. - Uśmiechnęła się. Jednak nie na długo.
- Ty też jesteś ładna. - Powiedział kokieteryjnie.
- Jedną zraniłeś drugą też chcesz? O nie. Ze mną nie jest tak łatwo! Poza tym mam Gunnara. A ty.. nie pamiętasz już co zrobiłeś?
- Pamiętam i przepraszam.
- Gdyby nie to że w końcu uległeś już bym miała taki brzuch - zaczęła pokazywać.
- Wybaczysz X..
- NIE. - Przerwała mu. - Nie wybaczę.
- To był tylko szczeniacki odpał.
- Niech żałuje.
Wtedy on podszedł do niej i pocałował w policzek. Szepnął do ucha ''Dobrze ,niech żałuję. Niech wie co traci". Wtedy wyrwała nadgarstki i pobiegła w stronę domu. Miał szczera nadzieje że się odwróci. I to zrobiła. Tuż przy drzwiach odwróciła się do niego ,a on podniesiony na duchu zniknął w czarnej głębi nocy.

piątek, 10 sierpnia 2012

Rozdział 39.

-Cristine..-wyszeptała Grace.
-Tak?- spytała.
-Czemu  jesteś wampirem,a ja...nie?-
-Nie wiem ...-
-To trochę dziwne...-
-Też tak sądzę.Ale...-
-Ale to niesprawiedliwe.- przerwała jej Grace.
-Grace...to czego dążysz?-
-Do niczego...Idę się przejść.- powiedziała Sydney i wyszła pokoju. Założyła w korytarzu na dole kozaki i wyszła. Szybko w lesie stała się wilkiem. Zaczęła biec nie wiadomo gdzie. W końcu zatrzymała się przed norą. Z niej wyszedł czarny wilk, oboje zmienili się w ludzi. Grace podbiegła do River'a i go mocno przytuliła.
-Grace...- zaczął.
-Tak?-spytała.
-Muszę ci coś powiedzieć. Ja..-
-Ja ciebie też.-przerwała mu i go pocałowała.
-Nie Grace! Daj mi dokończyć!- krzyknął zły.
-O co chodzi?-spytała smutna.
-Nie denerwuj się... Ja ... nie wiem jak to powiedzieć,ale... ja... za tydzień wyjeżdżam!-
-Gdzie?- spytała.
-Do  Australii...-
-CO?Na jak długo?-
-Grace...ja...ja już tu nie wrócę.- powiedział smutny.
-Coo...?-spytała przez łzy.- Chcesz mnie tak zostawić?Po... co? Jak możesz?!- krzyczała Grace. Łzy z jej delikatnego policzka spływały jak wodospad. Opadały na wilgotną ziemię i zostawały wsiąknięte przez glębe.
,, Świat pożegnał słowami,
ja  ciebie dotykiem.
Życie  sens traci,
los  rady radzi.

Gorzkie  łzy w Niagarze,
już  są na dnie.
Tak  jak nasza miłość,
może  jeszcze gdzieś jest."

-Znowu  wracam do poezji...- wyszeptała i stała się wilkiem. On stał smutny.Szybko ona spojrzała się w jego brązowe oczy i odbiegła od nory. W końcu stanęła przed domem jako człowiek i weszła do środka.Usiadła na swoim łóżku i zaczęła płakać. Wtuliła się w poduszkę..
*Przepaść...samobójstwo...ja...River...koniec...Australia...* myślała. Nagle weszła Lucya. Patrzyła na smutną siostrę z szczerym współczuciem wymalowanym na jej ukrytej twarzy pod włosami.

czwartek, 9 sierpnia 2012

Rozdział 38.

Następnego dnia Cristine obudziła się na na kolanach Gunnara w samochodzie jego ojca. Przetarła oczy i lekko ziewnęła.
- Uhh.. Ał! Co my robiliśmy! - Zapytała cienkim głosem. Bolała ją głowa.
- Ja nic specjalnego - Uśmiechnął się Gunnar. - Natomiast ty. Uuaa! Pamiętasz ile piwa i drinków.? I paczkę papierosów... - Powiedział oszołomiony.
- Uh.. Fajnie było. - Podniosła się lekko i spojrzała przez okno.
- Jeszcze 5 minut - Powiedział ojciec Gunnara.
Kiedy dojechali na miejsce była godzina 7 rano. Dom był ogrodzony żywopłotem. Gunnar otworzył metalowe drzwi i wpuścił Cris przed sobą trzymając ją za rękę. Potem zamknął drzwi a Cris pociągnęła go w swoją stronę.

Gunnar.

Przyległa do żywopłotu plecami , a Gunnar chwycił ją za nadgarstki i położył lekko na ogrodzeniu. Zaczął ją całować. Nie wyglądał ale jednak był pijany. Całował ją potem puścił jej nadgarstki i objął. Zaraz potem zaczął wodzić po jej odkrytych do połowy plecach. Potem jednak szedł ku górze ,aż dosięgnął ramiączek stanika ( bo pod wierzchnim gorsetem miała stanik). Zaczął tam poruszać palcami nie przestając całowania. Wtedy Cris znieruchomiała. Chwila zastanowienie.. Co by ją ograniczało.? Przecież jest tylko człowiekiem. Hm.. a racja- nie tylko. Ale to nie zmienia faktu że ma prawo do wolności. Równie dobrze mogła pozwolić Gunnarowi odpiąć ramiączka, ale coś ją tchnęło.
- Nie, nie mogę. - Odsunęła się lekko. Nie chciała od niego odchodzić. Ale co innego jej pozostawało?
- Dobrze, przepraszam - Powiedział zrezygnowany.
- Może innym razem- Ucałowała go i wbiegła do domu. A Gunnarowi jakby zabłysły oczy i wyszedł z posesji ,pojechał z ojcem. Kiedy Cris weszła do domu było cicho. W korytarzu można było usłyszeć lekkie chrapanie Igora . Drzwi Grace były uchylona a ona siedziała po turecku na podłodze i nad czymś myślała.
- O tej godzinie się wraca? - Spytała wyzywająco.
- Hm.. Nie mam sobie nic do zarzucenia - Odparła Cris wchodząc do jej pokoju. - Ja wróciłam po jednej nocy. Martwiłam się o ciebie i przepraszam ale to ja jestem Wampirem i to na mnie w tym momencie poluje Adam.
- Jesteś Wampirem?!
- Tak. Ale nic ci nie zrobię. I proszę nie kłóćmy się.. No więc jak było z Riverem.? - Powiedziała siadając na łóżku siostry.
- No więc.. Wróciłam t dzięki Xaweremu. Nie wiem kiedy bym wróciła gdyby nie on przyszedł - posmutniała. - River i ja.. No cóż. W ostatnim momencie się opanowaliśmy.
- Coś o tym wiemmm. - Przerwała jej Cris. - Też mam doła... Eh. Co mnie powstrzymało?
- Sumienie? - Spytała Grace
- A skądże.. Ledwo stałam na nogach. Mam taakiego kaca! - Zaczęła się śmiać. - Nie wiem ile wypiłam ale Gunnar mnie podobno wynosił..
- Uh! a co to za impreza?
- Osiemnastka Gunnara. 

Rozdział 37.

-Byłeś się przebrać?-spytała Grace, po tym jak się obudziła. River patrzył na nią.
-Nie daleko jest nora, więc się przebrałem. Miałem tam  awaryjne ciuchy...- powiedział. Dla Grace River wyglądał bosko.




http://3.bp.blogspot.com/-LMTBUNyN-_w/T5wfAzSt1sI/AAAAAAAABh4/I_1yc7ZWpPM/s1600/407110_213898478708971_138716839560469_372281_845925397_n.jpg
-Wyglądasz bosko...- przyznała.
-Dzięki?...- powiedział. Uśmiechnął się nie śmiało i chwycił dłoń Grace. Wstał,a ona od razu po nim. On szybko wziął na ręce. Pocałował ją lekko i zakręcił się, po czym udawał, że wrzuca ją w krzaki, lecz nadal trzymał ją na rękach.
-Zaśpiewaj mi coś...- wyszeptała i oparła głowę na jego ramieniu.
-"Baby You light up my world like nobody else
the way that you flip your hair gets me overwhelmed
but when you smile at the ground it ain't hard to tell
You don't kno-o-ow
You don't know you're beautiful!
If only you saw what I can see
You'll understand why I want you so desperately
Right now I'm looking at you and I can't believe
You don't kno-o-ow
You don't know, you're beautifu-u-ul!
That's what makes you beautiful!"-
zaśpiewał River delikatnym głosem. Ona schowała oczy pod blond grzywką..
-Jesteś piękna...- przyznał River, po czym podniósł jej głowę szukając jej ust swoimi. Gdy je znalazł zaczął całować. Okazywanie uczuć nie miało końca, ale...W tym momencie jakiś wilk stanął przed nimi.
-Xawery..- wyszeptał River.Sydney lekko się zasmuciła, po czym zeszła z River'a rąk.
-Ja...Ja już pójdę.- powiedziała lekko zakłopotana i stała się wilkiem. Spojrzała w brązowe oczy chłopaka i odbiegła. On stał się wilkiem i skoczył na Xawerego. Chwilę potem krew lała się z ledwo żywego wilka. Xawery był pół żywy pół martwy. River stał się człowiekiem.
-Co..Co ja zrobiłem?Po co?- zaczął lament River i upadł przed Xawerym zasłaniając twarz dłońmi. W tym momencie Grace dobiegła do domu. Stała się człowiekiem i leżała na łóżku myśląc o tym, czy na prawdę kocha River'a.

Rozdział 36.

-River...- wyszeptała w końcu Sydney.
-Da?- powiedział River.
-A...Adam...- zaczęła.On szybko jej przerwał.
-On nic na nie zrobi...Grace...-
-Kochasz mnie?- spytała chowając oczy pod jasnymi blond włosami.
-I to bardzo...- wyszeptał i ją delikatnie pocałował.
-A ty mnie?-spytał po chwili.
-Da.- zaśmiała się Sydney i go pocałowała.
-No ja myślę...- wyszeptał i jego maślane usta zetknęły się z ustami smaku pomarańczy.
-A czy nie powinniśmy tej chwili... hm.... przełożyć... do po ślubie?-wyszeptał River patrząc w jasne oczy w małych światełkach księżyca.
-Może...- odpowiedziała Grace i spojrzała się na korony drzew zakrywające niebo.On otulił jej ramiona swoją ręką i oglądali nocne życie.
-Patrz... Sowa.- wyszeptała szczęśliwa Grace. Powoli zamknęła oczy i wtuliła się w pierś River'a. On objął ją drugą ręka w pasie i zamknął oczy. Piękne sny zagościły śpiącej parze.
-Gunnar!- krzyknęła Lucya w klubie. Stała sama w barze.
-Lucya...- jakiś obcy głos za nią teraz trzymał ją za ramię.Ona
odwróciła się odruchową i zauważyła...Adama.

-Co...Co ty tu robisz?- spytała przestraszona Cristine i zaczęła go walić w klatkę piersiową.
-A jakoś tak, pomyślałem, że wpadnę.- powiedział zachwycony i złapał ją za nadgarstki nie dając jej szansy na ucieczkę.
-Puść mnie!-krzyknęła przestraszona.
-Najpierw ty...Powiesz swojej siostrzyce, że, ma ostatnią szansę, albo River i...hmm... ty? Zginiecie. Jasne?- powiedział szeptem do jej wrażliwego ucha.
-A jeżeli nie to...to co?- powiedziała próbując nie okazywać strachu.
-Jeżeli nie powiesz to hm... nie zobaczysz już Grace?-
-Nie możesz nas tak szantażować, wezwę..policję!-
-I co im powiesz?" Jakiś wampir nas szantażuję!" da?- spytał..
-Eh... A co ze mną zamierzasz teraz zrobić?- spytała. Nagle Adam dostał od kogoś w twarz. To był Gunnar. Ona szybko się do niego przytuliła.
-Dziękuję.- wyszeptała.
-A ty, masz zaraz opuścić to miejsce!- powiedział ostro Gunnar. Adam uśmiechnął się złowieszczo i zniknął. Chłopak pocałował Lucye.

środa, 8 sierpnia 2012

Rozdział 35.

Stanęła przy furtce i czekała. Zaraz potem przyjechał Gunnar swoim nowym BMW. Wysiadł jak zwykle ubrany w glany i skórzaną kurtkę. I zaniemówił. Stanął jak wryty i patrzył na Cris. W końcu oprzytomniał i rozłożył ramiona. Ona do niego podbiega i wtuliła się w niego.
- Ślicznie - Szepnął. I zaczął głaskać jej włosy. - Naprawdę pięknie! 
- Dziękuje i .. Proszę - Wręczyła my paczkę z płytami.
- Jej! Dziękuje! - Powiedział rozradowany. - Choć. - Chwycił ją za rękę i poprowadził za sobą.
- Jutro mój ojciec przyjedzie po nas i odwiezie nas..
- Okey.
Tak jechali jakichś czas. Gadali o różnych rzeczach.
- Będzie Xawery?  Zapytała Cristine.
- Nie, nie zaprosiłem go. - Odparł Gunnar
- To świetnie!- Wykrzyknęła Cris.
Wtedy właśnie dojechali. Gunnar otworzył jej drzwi od samochodu i podał rękę. Wstała i poszli do głośnego klubu nad rzeką. Weszli do środka i wszystko się zmieniło. Nagła cisza ,a potem oklaski i wiwaty! Zaczęła się dyskoteka. Gunnar zapoznał Cris ze wszystkimi swoimi znajomymi. Potem poszli w głąb tłumu uciekając przed przyjaciółmi. Tak tańczyli. Cristine nie ograniczała się ,wiedziała że Igor śpi ,a Grace pewnie siedzi gdzieś z Riverem. Po północy Cris wyszła z klubu i usiadła nad rzeką na świeżo skoszonej trawie i wpatrywała się w swoje czerwonowłose odbicie. Wtedy przyszedł do niej Gunnar i usiadł obok obejmując ją.
- Chcesz? - Pokazał butelkę piwa. Ona wzięła bez odpowiedzi i opróżniła butelkę do końca a szkło wyrzuciła przed siebie.
- Ale masz rozmach! Kaca będziesz miała nieziemskiego!
- A.. Piepsz.. - Przerwała. - Dobra ,taka nie jestem.
Wtedy on wyjął paczkę papierosów z kieszeni. Otworzył i wystawił paczkę w kierunku Cristine. Wzięła jednego szluga i zapaliła. Dym wydobywał się z jej ust i tworzył różne wzory. Gunnar zrobił to samo.
- Hmm.. Jak sprawdzałam czy jesteś wampirem to bolało? - Spytała niepewnie.
- Nie a co.?
- Ostatnimi czasy dziwnie się czuję. Jeśli nie boli to sprawdź mnie.
- Dobrze.. - Powiedział niechętnie.
- I zaufaj.. Nigdy nie chciałam ci nic zrobić.
Wtedy wypowiedział słowa  "Monde ose, stope woped" i Cris zadygotała.
- Jesteś, w bardzo małym stopniu.
- Och Gunnar! - objęła go i zaczęła całować.
- Nie martw się... A tak w ogóle gdzie jest Grace?
- Nie wiem.. nie odbiera telefonu, nie daje znaku życia. A jest River?
- Nie ma. Uhh.. Spal do końca i idziemy
 Tym czasem River i Grace leżeli na polanie w lesie. Kiedy Grace się obudziła ujrzała twarz Rivera zniżającego się do niej. Ona lekko się uniosła i dotknęła ustami jego usta. I znowu, i znowu! Raz za razem coraz namiętniej i dłużej! Ona się położyła a on zakrył ją swoim torsem i nie przestawali tej czynności.
- Jeszcze jednego? - Powiedziała Cris wskazując paczkę i patrząc na Gunnara błagalnie.
- Może potem ,co?
-  Okeeyy.. A w takim razie. Hmm.. Czemu Adam mnie nie wyczuł?!
- Adam jest... Adam jest wampirem?!
 - Tak.. - Zasmuciła się i wyjęła instynktownie jointa z paczki a Gunnar go jej zapalił zapominając o tym że mieli iść do klubu.
 - Nie wierzę własnym uszom! W takim razie.. Hm.. Bronił cię? Obserwował?! A może boi się ciebie!
- Sama nie wiem.. Ale szantażował Grace. Czyżby ona była oczkiem w jego głowie?
- Może i dobrze!
- Może.. Ale ja jestem silniejsza! Ja ją muszę bronić! W jakim stopniu jestem Wampirem..?
- Około 30% Reszta Hmm.. to Wilkołak.. a magię zdobywasz instynktownie. Magii masz tak około 2% ? To i tak daje przewagę nad innymi! Inni mają magię liczoną w setnych procentów.. na przykład. 0.1009.
- Mhmm.. No okeyyy.. Jutro się pomartwimy wstała i pociągnęła za sobą Gunnara do klubu. 

Rozdział 34.

Następnego dnia gdy Cris (Tak ją nazywał Gunnar) się obudziła nie zastała Grace. Nie zdziwiła się zbytnio. W końcu nie były dziećmi. Potem zjadła śniadanie w towarzystwie Igora.
Potem dostała sygnał od Gunnara. Poszła nad łąkę i tam go spotkała. Jak zwykle przepiękny. Rurki, Glany, podkoszulek i skórzana kurtka
- Cris.. Za tydzień mam osiemnastkę ale dziś wyprawiam imprezę. Co powiesz na.?
- Tak! O której? Igor może? - Wtrąciła Cristine
- Zaczyna się o 22 - Uśmiechnął się. - Igor?  Pewnie! Grace też/ Mogę po ciebie przyjechać.
- Spoko.. - Pocałowała go. - Grace jeszcze nie wróciła. A jeszcze do ciebie napisze czy masz przyjechać. Teraz znikam! Muszę kupić ciuchy i... - Zawahała się - Spadam - pospiesznie go pocałowała i pobiegła w stronę domu.
- Tato, dziś Gunnar wyprawia osiemnastkę! 
- Źle się czuję, pójdziesz sama, ok? A do której?
- Wrócę rano.
- Dobrze
Potem dzwoniła do Grace jednak bez skutku. 'Abonent czasowo nie dostępny ' i tak w kółko. Doszła do wniosku że telefon jest rozładowany a ona pewnie jest u Rivera. Trzydzieści minut później była już w centrum handlowym. Kupiła Gunnarowi kilka płyt rockowych a potem poszła do sklepów. Wybierała odpowiednie ciuchy nie mogąc się wybrać. W końcu dokonała wyboru. : Czarne rurki, czerwone glany i czarny gorset.

Wróciła do domu - Grace nadal nie było. Umyła się  i pofarbowała włosy na wiśniowe. Kiedy była godzina 20 zadzwoniła do Gunnara żeby przyjechał. Ubrała się w nowe ciuchy. Umalowała się - Tusz, czarny cień , czerwona szminka, puder i róż. Pożegnała się z ojcem.
- Ładne masz włosy, nie szkoda ci naturalnych?
- Nie tato.. Mam telefon, klucze.. hm.. Wszystko! Lecę papa - I wybiegła z domu. 

Rozdział 33.

Grace ubrała się w zieloną suknię. Adam szybko po nią przyszedł o 20.30.
-Gotowa?-spytał  w drzwiach.
-Nie widać?- odpowiedziała. Oboje wsiedli do czerwonego ferrari.
-Nie zła bryka. - powiedziała Grace.
-Ma się  trochę kasy  z kieszonkowego.-odpowiedział.
-Ile? Milion  dolarów? -spytała Grace.
-Śmieszne. Wsiadaj.-powiedział Adam i oboje wsiedli do auta.
-Jedziemy do Duluth.- odezwał się chłopak po około 9 km.
-Daleko jeszcze?- spytała Grace.
-Około 20 km?- odpowiedział Adam. Resztę kilometrów przesiedzieli w ciszy.
-Nie odezwiesz się?- spytał. Ona milczała, nie miała zamiaru z nim rozmawiać. Zatrzymał się i oboje wysiedli. Weszli do białej kuli. Kremowe ściany sali balowej, czarna scena orkiestry,a za nią z purpurowymi ścianami korytarz. Adam i blond dziewczyna zaszokowali tłum. Prawie wszędzie były lustra, a jedyną osobą, która się w nich odbijała to była dziewczyna imieniem Sydney.
-Dziwnie się czuję.- powiedziała. On chwycił ją za rękę i pociągnął na środek. Złapał ją w pasie i pociągnął do siebie. Ona delikatnie położyła dłonie na jego szerokich ramionach.
-Dobrze  zrobiłaś, zgadzając się.- powiedział i przybliżył jeszcze Sydney do siebie.
-Obym nie żałowała tej decyzji...-szepnęła Sydney.
-GRACE!- głośny krzyk. Dziewczyna wyrwała się z objęć Adama. Odwróciła się w stronę drzwi, to był River.Czarny  garnitur, słodko w nim wyglądał. Dziewczyna szybko do niego podbiegła i zawiesiła się na jego szyi.
-Dobrze,  że jesteś.- wyszeptała szczęśliwa.On  stał sztywno jak w wojsku, w końcu oparł brodę na jej głowie.
-Też się cieszę..- wyszeptał i szybko wziął ją na ręce.Adam  szybko do nich podszedł.
-Sydney... Masz ostatnią szansę.- powiedział. chwycił ją z dłoń, ona zamknęła oczy. Jego druga ręka dotknęła jej szyi. Poczuła jego oddech na uchu.
-Albo ...- wyszeptał. Jego ręka cofnęła się z dłoni na policzek od strony River'a. Lekko odwrócił jej głowę, ale ona szybko ją cofnęła. Otworzyła oczy.
-River, zabierz mnie stąd.- wyszeptała. Powoli jej oczy opadały tracąc świadomość.
-Adam...- wyszeptał River.
-Rivyer.- wypowiedział Adam z lekkim rosyjskim akcentem.
-Wstydził byś się.- powiedział, odwrócił się i wyszedł. Zaniósł Sydney do pobliskiego lasu. Zdjął marynarkę i koszulę i ułożyła jak najszerzej na ziemi. Położył na swoje ciuchy Grace tak, by jak najmniej się pobrudziła, a sam położył się na ziemi koło niej tuląc jej zimne ciało do rozpalonej klatki piersiowej.

wtorek, 7 sierpnia 2012

Rozdział 32.

Następnego dnia Grace od razu pobiegła do Cristine opowiedzieć o motylu i Adamie. Cristine aż zmroziło ,na samą myśl że Gunnar też może być wampirem . Potem obie chodziły po domu bez celu. Cristine poszła do kuchni i pomagała Igorowi w gotowaniu obiadu. Wtedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Głośny i natarczywy.
- Idź otwórz, dobrze? - Spytał Igor.
- Jasne - Wymruczała Cristine lekko zdenerwowana monotonnym dźwiękiem.
Podeszła do drzwi i otworzyła szeroko. Nie zdążyła się zorientować kto to, a już on - Gunnar objął jej biodro i przyciągnął ją do siebie. Wtedy doszło do niej kim jest ,wyczuła jego perfumy i się odsunęła.
- Przepraszam - Powiedział cicho.
- Ja no wiesz.. Też przepraszam - i spuściła głowę. On chwycił ją za brodę i lekko uniósł.Zobaczył jej opuchnięte oczy. Objął ją mocno i podniósł. Była zdecydowanie lżejsza. Potem ją opuścił i spojrzał na nią z grymasem na twarzy.
- Takk.. - Zaczęła - Nic nie jadłam, nie piłam i płakałam całymi dniami. Dodatkowo wczoraj się rozchorowałam a spałam minimalnie.
On nic nie mówił patrzył na nią swymi pięknymi oczyma ,a w końcu ją ucałował.
- Wybacz mi  - powiedział skruszony.. Jednak odpowiedzi nie było. Głucha nieprzerwana cisza dla nich trwała wieki. Cristine odważyła się spojrzeć mu w oczy. Tam ujrzała łzy ,które ciągnęły się po policzku i kapały na kraciastą koszulę. Kiedy zobaczył że ona to widzi zakrył twarz rękoma. Chwyciła go delikatnie za ramię i przyciągnęła do siebie.Przyległ do niej ,objął ją w pasie ,a głowę położył na jej klatce piersiowej.
- Dobrze. - Zgodziła się . - Wybaczam.
On wtedy nadal łkając odsunął się lekko od niej i podarował jej pierścionek zrobiony z kamienia szlachetnego. Wziął jej rękę i założył wykonany przez niego pierścionek na jej serdeczny palec.
- Ametyst. - uśmiechnął się przez łzy. Ona otarła mu je brzegiem ręki i przytuliła.
- Przejdziemy się? - Zaproponowała słodko Cristine.
- Dobrze. - Powiedział rozpromieniony.
Szli w kierunku łąki trzymając się za ręce. Kiedy doszli tam Gunnar rozłożył swą kurtkę na trawie i oboje się na niej położyli. Potem ją łaskotał.
- Dość, dość! - Zaczęła krzyczeć nie przestając się śmiać
- Nie lubisz łaskotek? - Powiedział chichocząc.
Kiedy już skończył było ciemno. On założył kurtkę i poszli w stronę jej domu. Cristine miała gęsią skórkę ,a Gunnar to zauważył. Zdjął kurtkę i założył jej na ramiona ,a ona objęła go w pasie i przywarła do jego ramienia. Wtedy ujrzała blizny i nie głębokie nacięcia na jego opalonym ciele.
- Co to jest? A to? To ,to i to? - Mówiła to pokazując każdą bliznę i zadraśniecie na jego skórze..
- No bo ja ten.. - powiedział zakłopotany - Też tęskniłem. A to mnie uspokajało.
- Dlatego się ciąłeś?! Uh.. ty pacanie!  Ale Cię kocham! - Zaczęła go całować.
 - Dla ciebie. - pocałował ją - Też Cię kocham. Dlategoo.. Nie zdejmuj tego pierścienia ,proszę.
-  Pewnie!  - Uśmiechnęła się w pełni.
Wtedy wyjęła różdżkę i pomyślała zaklęcie by sprawdzić czy Gunnar jest wampirem. Nic się nie stało czyli nie jest wampirem
- Nie jestem. - Powiedział. - Nie musisz się martwić.
- To się cieszę. - Powiedziała rozradowana. - Wracajmy już.

niedziela, 5 sierpnia 2012

Rozdział 31.

Grace weszła do pokoju,a  tam siedział ADAM. Siedział na łóżku i tworzył coś z papieru. Schylona głowa, wygięte plecy, poza, która by do rzeźbiarza przemówiła. Ale nie dla Grace... Poszukiwała przygód,a nie.. Jakiś poz?
-Adam?Co ty tu robisz?- spytała zaskoczona Grace. W jedną milisekundę on stanął przed nią. Trzymał w ręce czerwoną serwetkę złożoną, w podobiznę róży. Trzymał ją przy ustach.
-Dla ciebie...- powiedział szeptem. Delikatnie wyszukał jej dłoni i włożył tam...różę?
-Dzięki...- szepnęła. Jego śliczne zielona oczy błysnęły.
-Mam pewien bilet...bilety dokładniej. -zaczął.
-Nie,dzięki.Nie mam ochoty nigdzie iść...- przerwała mu. On chwycił ją za jeden nadgarstek.
-Dobra...Nie będę tego kryć, wiem, że użyłaś na mnie zaklęcia. Niszcząc mój plan...Tak! JESTEM WAMPIREM! Ale... Jeżeli ty,nie pójdziesz ze mną tam. To lepiej, żebyś nie wiedziała co mogę zrobić z twoim ukochanym River'em!- Grace zaczęło serce walić jak opętane,a płuca pracowały na dodatkowych obrotach. On lekko przybliżył głowę do jej ucha.
-To jak?- spytał. Ona przestraszona nie mogła nic powiedzieć.
-Ale jak z tobą pójdę...Odczepisz się od nas?- spytała pytanie na pytanie.
-Tak,ale...Idziesz ze mną?-
-Dobrze...-odpowiedziała. On cofnął głowę od jej ucha po czym jego wargi przyległy do ust Grace. Ona próbowała się wyrwać, ale on trzymał jej nadgarstki, by nie uciekła. Zostawił na jej ustach metalowy posmak. Chwilę, po....Nie było nawet po nim śladu.
-Co ja zrobiłam...- szepnęła zrozpaczona. Szybko odciągnęła łóżko i weszła przez wejście do podziemi jej domu. Zamieniła się w wilka, przeskoczyła przepaść i stanęła jako człowiek. Motyl był na swoim miejscu. Nagle ujrzała Trzy kwadraty pod nim. Dotknęła jednego delikatnie,a on się przekręcił i ukazał literę "B"... Grace szybko kliknęła na kolejne dwa kwadraty i litery z nich utworzyły słowo "BYE".
-Bye?-spytała zaskoczona Grace. Motyl zniknął w ziemi, a ściana za nim odkryła korytarz. W środku korytarzu było pudełko...Pudełko ze szkła, a w środku papier... Grace lekko stała się wilkiem i zrobiła jeden delikatny krok. Szybko go cofnęła, bo ją poparzył.
*Gorąca podłoga?Hm...Jakoś sobie poradzimy!* pomyślała i się cofnęła.
*Może jutro?* zapytała samą siebie Grace.I zaczęła się wycofywać, aż do przepaści.Lekko ją przeskoczyła i szybko wyszła z "piwnicy"jako człowiek/

Rozdział 30.

Następnego dnia Cristine źle się czuła. Chyba się przeziębiła. Wiec przeleżała cały dzień w łóżku, w starym pokoju by mieć towarzystwo w postaci Igora. Przyniósł jej rosołu to go nawet zjadła. Potem pogadała z Grace, która tam przyszła kiedy tata gotował w kuchni. Usiadła na łóżku Cristine ,wyjęła papier z kieszeni spodni i zaczęła czytać na głos. :

"Wszystko teraz łatwe się stanie,
nadejdzie  z tajemnicą zapoznanie.
Za  motylem,szybka jest.
Lecz  uważaj na jej gest."

Potem wyjęła z kieszeni swetra złotego motyla zdobionego zielonymi i czerwonymi kamieniami.
- Hmmm.. A możee.. - Cristine wybełkotała. - Daj na moment.
Grace dała siostrze  Motyla i nadal milczała.
Cristine ostrożnie  przekładała ozdobę z ręki do ręki w końcu ją oddała..
- Kompletnie nie wiem o co w tym chodzi! Gdzie go znalazłaś? Wydaje mi się że on się nie otwiera. - Powiedziała zdumiona Cristine.
- Y... Sama nie wiem gdzie to było. Ale w domu, kiedyś ci pokaże ,ja też nie wiem o co chodzi - zasmuciła się Grace.
- A.. Przecież to twój dom! Skąd te zakamarki ,zamknięte drzwi, motylki ,wierszyki ,szybki i inne pierdoły?!
- Ach nie wiem.. Ale to może mój tata? Albo mama? Tylko czemu mama... A toster używaliśmy za życia taty.
- O ładnie! Jeszcze toster do kolekcji - wymruczała Lucya - Całkiem możliwe że tata, więc za jakiś czas obie poszukamy. A.. ta szybka? Gest? Rozumiesz coś z tego? - Otworzyła szerzej oczy.
- Tyle co to.. - Jęknęła
Wtedy usłyszały kroki Igora. Gdy przyszedł Grace wzięła przedmioty i wyszła żegnając się. 

sobota, 4 sierpnia 2012

Rozdział 29.

I tak w smutku ,przynajmniej dla Cristine ,mijały kolejne dni. Oczy miała podkrążone i zakrwawione - przez to że niemal nie spała i strasznie opuchnięte od płaczu. Wyraźnie straciła na wadzę i nic nie jadła. Ojciec robił najróżniejsze dania - te ulubione Cristine. Jednak ona siedziała z uprzejmości przy stole i nawet nie dotykając sztućcy wychodziła z jadalni.Cały czas patrzyła na wyświetlacz telefonu z nadzieją że Gunnar napisał albo zadzwonił kiedy na przykład była w toalecie. Mogłaby tak czekać nieskończoność ,jednak bez skutku. Tak mijały dni w końcu także tydzień. Coraz mniej się odzywała - zachowywała się jak duch. Nie jadła ,nie piła ,nie spała. Jedyne co czuła to ból i cierpienie. W końcu wzięła się za siebie.. To znaczy w pewnym stopniu. Postanowiła przejść do pokoju Igora ,bo widziała że wyraźnie posmutniał gdy się wyprowadziła.. Zapukała do drzwi i czekała na odpowiedź. Czekała i czekała lecz nie odzyskała odpowiedzi.
- Tato? - Zapytała i momentalnie weszła. Zastała go siedzącego na łóżku i patrzącego w podłogę.
- Prosiłem do środka?! - Wrzasnął zdenerwowany, a Cristine się cicho rozpłakała. Łzy nie ubłaganie płyneły po policzkach a potem kapiąc na podłogę i zostawiając mokry ślad.
- Przepraszam - Powiedziała zapłakana i odwróciła się do drzwi ,nacisnęła klamkę i wybiegła zostawiając uchylone drzwi.
Wtedy Igor zorientował się do kogo mówił. Zranił córkę. Momentalnie wstał i poszedł na górę. Otworzył drzwi do jej pokoju i zastał ją leżącą na brzuchu i machającą nogami jak dziecko. Głowę miała zakrytą rękoma i płakała...
- Criistinneee... - przeciągnął Igor i wszedł do pokoju zamykając drzwi.
- Wyjdź stąd! - Wybełkotała.
On jednak jej nie posłuchał. Podszedł i usiadł koło niej na sofie.
- Powiedziałam wyjdź!!! - Zaczęła wrzeszczeć jak opętana
Wtedy on ją podniósł i usadowił na sofie
- Dziecko spokojnie. - powiedział wyluzowany. Trzymał ją za ramiona
- Jak mam być spokojna.! - Zaczęła go bić ,jednak on siedział jakby go nawet nie dotknęła. Ta sama mina i poza. W końcu skończyła i schowała twarz w złożonych razem rękach. On przybliżył się do niej i obiło swym ramieniem. Potem długo rozmawiali i ona mu wszystko dokładnie opowiedziała..
- Wszystko się ułoży. - Powiedział. - To dopiero tydzień. Nie ma co się martwić. Ale jutro możemy zobaczyć co robi.. Zaklęciem ,pamiętasz?
- Tak ,dobrze. - Uśmiechnęła się jakimś cudem.

Potem usnęła w jego ramionach ,więc czuwał przy niej całą noc. A jemu znowu wrócił humor.

Rozdział 28.

Grace w tym samym czasie czekała na telefon, od River'a. Leżała na łóżku,a koło niej był telefon. Głucha cisza wkradała się przez okno i szczeliny w drzwiach.
-No zadzwoń!- szepnęła Sydney.
-Dziewczyny!-krzyknął głos Igora. Grace szybko zerwała się z łóżka i pobiegła do sypialni Igora.
-Tak, Igor?- spytała.
-Musicie się poduczyć magii, ale skoro Lucya nie może to niech zostanie sama. A ty, różdżka w dłoń!- powiedział. Lekko się uśmiechnął i usiadł na łóżku. Grace stanęła na przeciwko jego, ale w odległości 3 metrów.
-Dziś czas na czar, pewien czar, który pomoże ci w bardzo wielu momentach. Zwłaszcza, gdy spotkasz wampira.-zaczął.
-Serio?-spytała zaskoczona.
-Tak. Niestety on tylko na chwilkę tak ..Około 10 min.? Zatrzyma go...- powiedział po czym na jego twarzy wyrósł piękny uśmiech.
-Chociaż moment.-powiedziała Syndey kuląc głowę.
-Gotowa?- spytał. Ona szybko wzięła różdżkę w rękę.
-Ale jak to przećwiczyć?-spytała.
-Eh... Po prostu pomyśl o jakimś wampirze, wypowiedz zaklęcie i już!- powiedział.
-A jak ono brzmi?-
-"Monde ose, stope woped"  Powiedz to cicho, mała rymowanka jest dość potężna i może zabrać ci trochę energii. -
-Ok.... Monde ose, stope woped!- wypowiedziała szeptem Grace myśląc o... Adamie. Nagle dzwonek telefonu. Grace wybiegła z pokoju rzucając na ziemię różdżkę. Odebrała telefon.
-Halo, River?-spytała.
-Tak to ja. Nie uwierzysz, ale jesteśmy w lesie i Adam nagle...Eh... NIE RUSZA SIĘ!- powiedział River.
-Rrr...River, A...Adam,on...Musi być wampirem.- powiedziała zaniepokojona Grace.
-Przecież on jest wilkołakiem..A jakie go użyłaś zaklęcia?- spytał.
-Skąd..A...Myśli no tak. "Monde ose,stope woped"- powiedziała Grace.
-Aha...Kończę pa.- powiedział i telefon się urwał.
-Grace!- krzyknął jakiś głos na dole domu. Ona szybko zbiegła po schodach i weszła do salonu.Na łóżku leżała zrozpaczona Lucya.
-Wiem o co chodzi..Myśli.- powiedziała delikatnie Grace.
Dziewczyna usiadła koło niej kładąc dłoń na rudą burzę włosów Cristine.
-Spokojnie..W końcu przeprosi... Ale masz coś zjeść.- zaczęła Grace.
-Nie!- krzyknęła zdenerwowana Lucya.Grace nie wiedząc co robić wróciła do swojego pokoju.
-Tyle rzeczy teraz spada na mnie!- powiedziała szeptem.