Grace stała już cała mokra, jako zwykła dziewczyna na brzegu jeziora i patrzyła na obserwującą ją postać Adama. Łzy wypływały z jej oczu, wbrew jej woli.
-Czego teraz oczekujesz?!- krzyknęła przez łzy. Nie dostała odpowiedzi, ale widziała jak chłopak lekko dotknął się w klatkę piersiową, w miejscu serca.
-Mam cię kochać?! Jeżeli tak, to nie licz na to!- krzyknęła czekając na odpowiedź, niestety i tym razem jej nie dostała.W końcu chłopak lekko dotknął wody spodem buta i w mgnieniu oka stał nad dziewczyną.
-Grace.- wyszeptał próbując dotknąć jej ręki, ale jej nie dała.
-Co Grace? Co ja?- zaczęła go atakować powoli słowami.
-Daj mi szansę.- wyszeptał.
-A...Czemu ci tak na mnie zależy?-spytała nie patrząc już w jego oczy.
"I ciągle mnie ranicie,
próbując szukać słowa.
Opisać uczucia, które nie istnieją,
opisać mnie,która nie istnieję."
-Uparta,silna i... taka... nie dostępna?-
-Pierwsza cecha, to nie jest zaleta,a raczej wada. Druga jest fałszywa,a trzecia...hm... jest nie dostępna?-
-Tworzysz piosenki, prawda?- spytał.
-Czasami...- wyszeptała trochę zawstydzona.
-Usiądźmy i zaśpiewaj mi coś, ok?-
-Co? Po... czemu to robisz?- spytała.
-Chcę cię posłuchać.- powiedział wesoło, co u niego było jakimś cudem? W ułamku sekundy trzymał gitarę. Czerwona,piękna akustyczna gitara. Oboje usiedli na kupce trawy.
-Umiesz grać ?-spytała ciekawska Sydney.
-Trochę... Zaśpiewaj mi coś, a ja spróbuję dobrać do tego akordy.- powiedział zadowolony.
-E... Nie powinnam, nie umiem śpiewać. Zawsze Lucya śpiewała i dostawała pochwały, a ja cichutko jej zazdrościłam. Ale co my robimy?!-
-Próbuję cię uspokoić, proszę zaśpiewaj.-
-Spróbuję...-wyszeptała-
"Czasem, co i raz, mówisz mi,
za dużo słów,potem to wszystko mi się śni.
Miłe słówka, kłamstwa jak wodospad,
a to ty, ty i ja.
To tworzy nas.
Złodzieje miłości i nienawiści,
a to tworzy nas.
To ty, ty i ja,
bo to właśnie tworzy nas."
Adam w tym czasie zmieniał tylko akordy z C-dur na G-dur i czasem na A-dur. Grace śpiewała to wysokim, czystym głosem, który Adamowi skojarzył się z gołębiem, nie z łabędziem, tylko z białym gołębiem. Żadnego fałszu, słowa wypływały z niej tak gładko.
-Śpiewaj dalej, to było piękne.- powiedział Adam, gdy Grace skończyła.
-Ok...- powiedziała leciutkim dziewczęcym głosikiem-
"Czekając na twe ruchy,
śniłam o innym.
Kolejne sny,kolejna kradzież,
a to zabierało nas.
Nasz dom, naszą rodzinę,
nasze, twoje życie.
Teraz płaczę ja za innym,
a ty cieszysz się z moich słów.
Przeprosin, których nie usłyszałeś.
Myślałeś , że to proste,
a jednak straciłeś nadzieję.
Szukasz teraz ucieczki,
daleko ode mnie.
Uciekasz za moimi łzami,
co teraz z nami?
Bo to koniec jest,
to ty to skończyłeś,
wiesz?"
-So beatifull... Masz cudny głos.- powiedział Adam i szybko pocałował Grace.
-Nie zostawiaj mnie..-wyszeptała dziewczyna z łzami w oczach i przytuliła się do chłopaka.
-Nigdy cię nie zostawiłem, i nie zamierzam.- wyszeptał chłopak.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz