wtorek, 21 sierpnia 2012

Rozdział 50.

-Adam....-wyszeptała dziewczyna w objęciach chłopaka.
-Tak,Grace?-powiedział Adam.
-Ale...czy ja na prawdę jestem w ciąży?-spytała smutna.
-Najprawdopodobniej.- powiedział.
-A jeżeli tak, to... co ty zrobisz?-
-Spróbuję zastąpić jemu River'a.- powiedział z lekkim uśmieszkiem chłopak.
-Dzięki...?-powiedziała.
-Nareszcie mogę ci to powiedzieć.-
-Co takiego możesz mi powiedzieć?-spytała Sydney.
-Chodź uciekniemy...-
-Chyba żartujesz.-
-Grace, proszę.-
-Nie.-
-Grace! Proszę!-
-Cicho!-
-Nie!- ona szybko go pocałowała, by już nie mówił.
-Zaczynam lubić, gdy mnie uciszasz.- wyszeptał.
-Pierwszy raz cię uciszyłam.-
-Każdy twój dotyk ucisza moje pragnienia.- powiedział.Ona lekko się uśmiechnęła.
-Jestem przy tobie taka szczęśliwa, i ja próbuję tylko się zasmucać. Zawsze przy tobie mam uśmiech, ale próbuję go zamieniać  w gniew...-
-Dzięki,  że już zrozumiałaś. Nie muszę już ci tego uświadamiać.-powiedział chłopak uśmiechnięty.
-Masz telefon?- spytała Sydney.
-Mam,a co?- spytał trochę zdziwiony.
-Muszę zadzwonić do Cristine, może się o mnie martwić.-
-Proszę nie, Grace.-powiedział chłopak lekko zasmucony.
-Adam..-powiedziała zaniepokojona czymś dziewczyna.
-Grace,o co chodzi?-spytał tak samo zaniepokojony chłopak jak dziewczyna.
-Słabo mi, znaczy... nie dobrze.- powiedziała wachlując się dłonią Sydney.
-Grace, będziesz wymiotować?- spytał Adam.
-Najwidoczniej...- wyszeptała dziewczyna i odbiegła od chłopaka. Nachyliła się i zaczęła wymiotować. Chłopak szybkością wampira złapał ją za ramię i pomógł się wyprostować.
-Miałeś rację..- powiedziała z łzami w oczach dziewczyna i przytuliła się do chłopaka.
-Grace, nie płacz, to nic strasznego...- wyszeptał Adam.
-Ale ja jestem wybrykiem natury, co... co jeśli ono będzie za szybko rosło, albo... albo mnie zabiję?- powiedziała zapłakana mleczna siostra Lucyi.
-Nie martw się, nie opuszczę cię i będę cię wiecznie wspierać.- powiedział chłopak i zaczął ją głaskać po plecach.Ona szybko go pocałowała, zdziwiony chłopak objął ją w pasie. Stali tam sami, nagle Grace zaczęła słyszeć jakieś mruczenie, nie wyraźne ciche słówka. Nie zorientowała się, że w tedy Adam włożył jej pod bluzkę rękę i rozpinał stanik. Mruczenie ją dekoncentrowało, nie wiedziała co się z nią dzieję, bo słyszała tylko słowa, które nic nie oznaczały. W końcu zasnęła. Obudziła się przykryta kocem, obok Adama.
-Adam, co się stało?!- spytała się już obudzonego chłopaka.
-Kochasz mnie.- powiedział zadowolony.
-Oh... a teraz sio. Muszę chwilkę zostać sama.- powiedziała, chłopak posłusznie zniknął. Ona chwyciła ubrania i założyła je. Wstała, po czym usiadła. Adam znów się zjawił i razem siedzieli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz