Następnego dnia Cristine źle się czuła. Chyba się przeziębiła. Wiec przeleżała cały dzień w łóżku, w starym pokoju by mieć towarzystwo w postaci Igora. Przyniósł jej rosołu to go nawet zjadła. Potem pogadała z Grace, która tam przyszła kiedy tata gotował w kuchni. Usiadła na łóżku Cristine ,wyjęła papier z kieszeni spodni i zaczęła czytać na głos. :
"Wszystko teraz łatwe się stanie,
nadejdzie z tajemnicą zapoznanie.
Za motylem,szybka jest.
Lecz uważaj na jej gest."
Potem wyjęła z kieszeni swetra złotego motyla zdobionego zielonymi i czerwonymi kamieniami.
- Hmmm.. A możee.. - Cristine wybełkotała. - Daj na moment.
Grace dała siostrze Motyla i nadal milczała.
Cristine ostrożnie przekładała ozdobę z ręki do ręki w końcu ją oddała..
- Kompletnie nie wiem o co w tym chodzi! Gdzie go znalazłaś? Wydaje mi się że on się nie otwiera. - Powiedziała zdumiona Cristine.
- Y... Sama nie wiem gdzie to było. Ale w domu, kiedyś ci pokaże ,ja też nie wiem o co chodzi - zasmuciła się Grace.
- A.. Przecież to twój dom! Skąd te zakamarki ,zamknięte drzwi, motylki ,wierszyki ,szybki i inne pierdoły?!
- Ach nie wiem.. Ale to może mój tata? Albo mama? Tylko czemu mama... A toster używaliśmy za życia taty.
- O ładnie! Jeszcze toster do kolekcji - wymruczała Lucya - Całkiem możliwe że tata, więc za jakiś czas obie poszukamy. A.. ta szybka? Gest? Rozumiesz coś z tego? - Otworzyła szerzej oczy.
- Tyle co to.. - Jęknęła
Wtedy usłyszały kroki Igora. Gdy przyszedł Grace wzięła przedmioty i wyszła żegnając się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz