Grace weszła do swojego pokoju i szybko chwyciła telefon. Usiadła z nim w ręce na łóżku i wyszukała numer do River'a. Dwa sygnały dały o sobie znać.
-Tak?- spytał głos River'a.
-River... To ja, Sydney.- powiedziała.
-Grace, możemy się spotkać. Musimy pogadać.-
-Em... No ok, za 5 minut pod norą. Ok?-
-Ok.-odpowiedział chłopak i się rozłączył .Grace szybko rzuciła na parapet komórkę i wybiegła z pokoju.
Założyła swoje kozaki i wyszła z domu. Zamieniła się w wilka i pobiegła do nory. Stał tam chłopak, oparty o norę, miał granatową koszulę, czarne adidasy, skórzaną czarno-granatową kurtkę i brązowe dżinsy. Głowę miał spuszczoną. Lekko uniósł głowę i spojrzał się na wilczycę. Wilk spokojne stał się człowiekiem, czarny kozak stanął na ziemi. Dziewczyna podeszła do chłopaka.
-To... czemu chciałeś się spotkać?- spytała.
-Musimy pogadać.-
-Wiem, powiedziałeś mi to przez telefon.-
-Tak. Grace... Wiesz, co się ostatnio wydarzyło i... ja chcę wiedzieć, czy ten... -
-Nie, nie jestem w ciąży. RIVER! Nie jestem dzieckiem, chyba wiem co robię. I potem tego nie żałuję, a tak w ogóle... To co byś w tedy zrobił?-
-Kiedy?-
-No...Gdybym była w ciąży.-
-Nie wiem... -
-Zostałbyś? Tu, w Minnesocie?-
-Nie wiem, Syndey. Ja nie wiem.- Dziewczyna lekko do niego podeszła,ułożyła delikatnie swoją dłoń na jego klatce piersiowej.
-River...-
-Grace...- On lekko dotknął jej warg ustami, po czym ją przytulił. Ona splątała na jego szyi ręce.
-Nie chce byś wyjeżdżał.-odezwała się cicho i mała łezka spłynęła jej po policzku.
-Grace...Ja też.- wyszeptał. Sydney puściła go i lekko pocałowała. On położył ja ręce na plecach, przyciągając ją do siebie. Stali tak pewnie 10 minut.
-Kocham cię, i... nawet chciałbym, no... żebyś... ten, była w ciąży.- wyszeptał w końcu chłopak.
-Ja też bym chciała..- wyszeptała i go pocałowała.
*Pokój... ZAMKNIĘTY POKÓJ!* pomyślała nagle Grace. Ale nie oderwała swoich ust.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz