sobota, 29 września 2012

Rozdział 62.

-Chodźmy.- powiedziała Kala i po godzinie dotarły do miasta. Duży ruch na ulicy. Motory, samochody a zwłaszcza motory. Nagle ktoś złapał Grace za ramię. Ona odruchowo się odwróciła, zobaczyła dwóch chłopaków.
-Uu... Mężatka, jaka szkoda. - powiedział jeden nie zadowolony.
 


   
  
    

-Nie jestem mężatką, jakbyście nie wiedzieli.- odpowiedziała Grace patrząc na niższego chłopaka.
-A dziecko?-spytał czarnowłosy (wyższy). Kala patrzyła na niego maślanymi oczami.
-To już nie twoja sprawa.Odczepcie się.- powiedziała zła Sydney. Chciała się odwrócić,a gdy to zrobiła niższy chłopak chwycił ją za rękę. Ona szybko ją zabrała. 
-Gdzie się señorita wybiera?- spytał. Ona odwróciła się ponownie.
-¿Qué te importa?- spytała Grace po hiszpańsku.
-No proszę,hiszpanka?- spytał czarnowłosy. Kala podeszła do niego, on się lekko uśmiechnął.
-Babka była hiszpanką i nauczyła mnie paru słów.- powiedziała Sydney i usiadła na pobliskiej ławce. On usiadł koło niej.
-Ja jestem Pollo (cz.Pojo),a señorita?- spytał Pollo.
-Sydney. Eh... muszę już iść, zaraz autobus. Żegnam, Kala chodź!- powiedziała Grace i wstała,złapała Kalinę za rękę  i zaczęły iść na przystanek. 
*Señorita...* ciągle słowa chłopaka chodziły jej po głowie. 
-Ten czarny to Hache (cz. Acze),a dokładniej Hugo. Słodki,a... Pollo?- zaczęła Kala,gdy doszly na przystanek. Nagle przed nimi pojawiły się dwa motory,a na nich ... Pollo i Hache. 
-Rozmawiacie o nas? Jakie to urocze.. Em... A czy señorita czegoś nie zapomniała?- spytał Pollo podając kilka dolarów.
-Skąd to masz? Oddaj!- powiedziała Grace próbując zabrać mu pieniądze, ale niestety nie oddawał.
-Jak pani umówi się ze mną na obiad.- postawił warunek. Nie zadowolona Grace patrzyła na niego.
-Nie. Oddawaj to.- powtórzyła i zabrała mu pieniądze. 
-Jaka szkoda, żegnam.- dodała Kala i w tym czasie przyjechał autobus.  Weszła do niego sama Grace i usiadła z Dragonem tak,by móc patrzeć na dwóch chłopaków. Jej oczy nie mogły się oderwać od Pollo. Ich wzroki się spotkały, on się uśmiechnął. Odpalił motor, gdy autobus ruszył. Jechał za autobusem. Dziewczyna szybko przesiadła się na koniec, odsłoniła szybę i patrzyła na jadącego chłopaka. Za nim jechał Hugo z Kalą,ale to nie zdziwiło dziewczyny,bo nadal obserwowała chłopaka. 
*señorita* kolejna myśl przeszła przez głowę dziewczyny. Pollo nadal za nią jechał, patrzył na nią jak na bóstwo,ale... jej tak łatwo teraz nie oczaruję. Za dużo przeszła, chociaż...
"Jeszcze kiedyś się spotkamy,
obiecuję to miłości.
Kiedyś jeszcze się tak poczuję,
jak trzy metry nad niebem."

czwartek, 6 września 2012

Rozdział 61.

"Gdy bym cofnęła czas,
pomknęła  bym w przeszłość.
W  słoneczne plaże i,
burzliwe  góry.

Lecz nadal czekam,
myśląc,że  wybaczysz.
Myśląc  wiele rzeczy,
które  zawsze mnie unikają.

Jeszcze  raz spoglądam w niebo,
próbując dostrzec nasze twarze.
W  dalekich podmuchach wiatru,
znikają  z twarzy złośliwe smutki."
-Wstałaś?- spytała nagle Kala,siedziała koło leżącej z otwartymi oczami Grace.
-Tak.-powiedziała Sydney.
-To dobrze.- powiedziała zadowolona Kalina i wzięła na ręce śpiącego chłopczyka.
-Nie długo będę musiała go nakarmić.- powiedziała Grace i szybko usiadła.
-Słyszałam twoje myśli,gdy tworzyłaś wierszyk. Pomyśl jeszcze, podobają mi się one.- powiedziała Kala i uśmiechnęła się szeroko.
"Myślisz, że to takie proste,
wyszeptać  sobie  rój słów.
Poukładać  puzzle,
i  być z siebie dumnym.

Choć  tyle ode mnie wymagają,
i  tyle słów mam składać.
Nie  jestem z siebie dumna,
lecz  z ciebie,że masz odwagę prosić."
-Ruszasz do domu?-spytała nagle smutna Kalina.Spojrzała na chłopczyka w swoich ramionach i zaczęła lekko płakać.
-Musze, ale nie martw się. Kiedyś tu wrócę.-pocieszyła ją Grace. Jej matczyna,delikatna dłoń przejechała lekko czoło śpiącego Dragona.
"Gdybyś mógł się obudzić,
i  usnąć tak jak wcześniej.
Nie  wiedząc co cię czeka,
nie  myśląc co dalej będzie.

Spojrzałbyś  się w niebo,
w zielony strumień i,
niebieską  trawę.
Nie  wiedząc,co jest nie tak.

Te  cudowne lata odeszły do kuferka,
 skrywając w sobie klucz.
Dając  nową ciekawą torbę,
oddając  ci do niej suwak."
-Kochasz  tworzyć poezję?-spytała Kala.
-Uwielbiam.-wyszeptała Grace.
-Chodź.-powiedziała zasmucona czymś Kala i chwyciła lekko Grace za rękę. Zaskoczona dziewczyna szła za dziewczyną z dzieckiem na rękach. Zaczęła się lekko wspinać na górę. Jakiś czas to zajęło im, lecz,gdy doszły na górę w oddali zobaczyły miasto.
-Idziemy tam. Od tego miasta do Minnesoty pojedziesz autobusem, potrwa to pewnie jakiś czas,ale...w  końcu wrócisz do domu.-powiedziała Kala. Dała Grace chłopczyka,usiadła i zaczęła płakać.
-Nie płacz,proszę.Chodźmy.-pocieszyła ją trochę Grace.Wstały i zaczęły iść w stronę miasta.
-Długo jeszcze będziemy tak iść?Nudzi mi się i to bardzo... A mały, trzeba go nakarmić.-zaczęła lamentować Grace.
-Oj...Nie długo,nie martw się. Hm...poczekaj. Mam mały pomysł.-opowiedziała Kala i zaczęła czegoś szukać w kieszonce od spodni.
-Co ty robisz?- spytała Grace patrząc na dziewczynę. Nagle Kalina wyjęła kilka dolarów z kieszeni.            
-Dam ci to. Kupisz sobie coś do jedzenia i na autobus,albo taxi. Co tam chcesz.- powiedziała Kala.Wręczyła Grace pieniądze.Sydney  była zaskoczona i szczęśliwa. Znają się tak krótko, a ona pożycza jej pieniądze , których może nie dostać z powrotem. Mała łezka zakręciła się w oczku Grace.
-Dziękuję.Bardzo. Na serio, nawet nie wiesz jak się cieszę z tych kilku dolarów.-powiedziała uśmiechnięta  Grace.
-Nie ma za co. Zróbmy mały przystanek  ty nakarmisz Dragona, a ja oszacuję ile nam drogi zostało,ale..tak myślę,że około kilometra to jest.- powiedziała Kala i stanęła przed matką.
"Myślisz,że nie znasz,
bo mówi ci tak czas.
Lecz przyjaźń jest wieczna,
od ziemi,aż do gwiazd."


środa, 5 września 2012

Rozdział 60.

Następnego dnia Cristine i Gunnar wstali i razem poszli do Igora złożyć mu tą propozycję. Mówili o wyjeździe i... Wizji.
- Tato, osiemnaście dni. - Zaczęła Cristine. - Już siedemnaście.
- A szwy i opatrunek zdejmowane masz za 12 dni. Przecież rany muszą być w pełni zagojone. - mówił Igor.
- Mną się przejmujesz ,a Grace nie!? - Wybuchnęła Cristine.
- Uspokój się - Mówił Gunnar swym dźwięcznym barytonem.
- Gdyby nie ja to może ... Nie szukalibyśmy jej teraz. - Wybełkotała przez łzy.
- Nie płacz. O co chodzi. - Gunnar mówił za Igora. - Co się stało?

- Bo... Bo ja ją pouczałam, poprawiałam i dyrygowałam nią. Chciałam żeby robiła co ja mówię bo wydawało mi się to mądrzejsze, nie potrafiłam zrozumieć ,że ona ma swoje problemy i to ona powinna decydować sama. Wszystko na swoją kartę. A ja starałam się jej pomagać ale jednak nie jestem do tego stworzona. - Łzy leciały nieustannie. - Pokłóciłam się z nią! Mówiła mi o Adamie. Że jednak coś do niego czuje ,a ja nie potrafiłam tego uszanować ze względu na to kim on jest. A jest wampirem. I chciałam ją odciągnąć od tego. Serce nie sługa. Jak mogłam tak zrobić! Chciałam dobrze, a wyszło jak wyszło. Ale nie mogła być tak nielojalna wobec Rivera. Choć on ją strasznie potraktował to ona powinna troszkę poczekać ,a nie tego samego dnia całować się z Adamem.  - Skończyła.

- Tak to nie lojalne. Masz racje nie powinna tego robić. A co ona o tym myśli? Ty byś była lojalna ?
- Co z tego ,że się o nią martwię, że nie śpię po nocach skoro ona mi tego nie wybaczy?  Tak ,byłabym ,tęskniłabym za tobą i umierałabym w środku. Bo jesteś tylko ty. - Szlochała Cristine
- Też byłbym lojalny. - uśmiechnął się lekko. - I kocham cię do szaleństwa - Próbował zmienić temat. Jednak Igor się ocknął i spojrzał na niego tak jakby chciał kontynuować tamten temat.
- Wybaczy. - Powiedział cicho ojciec wtrącając się w rozmowę prowadzoną między parą.
- Nie wybaczy. - Odparła szybko. - To wszystko nie ma sensu. Jedyne co trzyma mnie przy życiu to...
- Tooo - Dopytywał się Gunnar.
- To ty , Igor i dziecko. Grace też ale... Na to nie ma co liczyć.
- Dziecko? - Zapytał Igor i spoglądał na twarze dzieci.
- No wiesz , Cris jest w ciąży. To dziewczynka. - Powiedział rozradowany chłopak.
- Nazwiemy ją ...
- Casandra ? - Zapytał Igor.
- Mira? - Podpowiedział równocześnie Gunnar.
- Mira, Casandra Flyheart. Cudnie! - Cris klasnęła w dłonie.
- A ślub? - Zapytał Igor. - Nieślubne dziecko?
- Jeszcze nad tym myślimy - Skłamała Lucya bo Gunnar nie proponował jej jeszcze ślubu.
- Myślimy - Zawtórował Gunnar dokładając swój piękny uśmiech. Cristine już wiedziała ,że planował ślub od dawna.
- To dobrze, naprawdę dobrze. - Igor poklepał Gunnara po ramieniu i usiadł na sofie. - Ale teraz musimy porozmawiać o tym jak jej szukać.
I tak usiedli i debatowali. Ale to wszystko nie odniosło skutków. Siłą rzeczy Grace mogłaby wrócić sama za kilka dni. Więc ustalili że wyjadą, jeśli w ogóle to za 15 dni. Potem Igor poszedł robić spaghetti a Gunnar i Cristine zostali sami w pokoju ojca.
- Świeciły Ci się oczy. - Powiedziała spokojnie patrząc na brzuch i lekko po nim muskając dłonią.
- Świeciły? - Odparł Gunnar udając zdziwionego.
- Nie udawaj, powiedz o co chodzi - Spojrzała na niego a potem wstała i znowu usiadła.
- No dobra, tylko się tak nie stresuj. - Odpowiedział szybko by jeszcze raz nie wstała. Ale ona się nie stresowała, udawała. - No nie, to miało coś znaczyć ale nie za bardzo chcę ci to teraz wyjaśniać. Poczekasz jeszcze?
- Zależy ile.
- Nie długo. - Uśmiechnął się jeszcze raz. Ona skuliła się w kłębek i zaczęła piszczeć. - Co się..
- Skurcz! - Przerwała mu - Boli. - I od razu się rozluźniła. - Przeszło. - Powiedziała zdziwionym tonem. - To był pierwszy tak mocny skurcz, chyba w ogóle pierwszy.
- Pierwszy? Musimy ją znaleźć.
- Wiem, gdzie mój flet?
- Masz flet? Grasz?
- Tak. Czasem. I śpiewam. A teksty wymyśla Grace. Wymyślała. I pewnie już się do mnie nie odezwie.
- Odezwie. Już idę go poszukać.
Po paru minutach wszedł do pokoju ,w lewej ręce trzymał flet a w prawej kotkę Lea'e . Usiadł koło Cris, wręczył jej flet i zaczął pieścić kociaka.
- Graj... - Uśmiechnął się do niej. Ona wzięła jeden głęboki oddech i zaczęła grać tak czysto ,jak gra skowronek (choć dźwięki nie były podobne).

poniedziałek, 3 września 2012

Rozdział 59.

-Mogę gdzieś tu usnąć?- spytała już przed jaskinią skrzata Grace trzymając na rękach małego Dragona.
-Tak. Chodź za mną, nie daleko jest pewna "oaza snu", tam możesz usnąć.- powiedziała Kala pokazując palcem góry na przeciwko ich. Gdy tam doszli Grace położyła się na trawie, Kala usiadła koło niej i trzymała  Dragona.
-Boisz się?- spytała Kala patrząc w oczy chłopczyka.                                                                                        
-To było do mnie czy do Dragona?- odpowiedziała pytaniem Grace.
-No...teraz twoje życie się zmieni, a... jeżeli na twojej drodze stanie czarownica. Wiesz... czarownice mają różne typy.Dziwne, prawda...?- powiedziała smutnym głosem Kala nie odrywając wzroku od oczu Dragona.
-Bardzo...wiem o tym. Są normalne czarownice, czarownice, które panują jedynie nad żywiołami natury i te które tworzą eliksiry, choć są bardzo podobne do normalnych wiedźm...ale czarownica i wiedźma to dwa różne stworzenia świata.- powiedziała Grace próbując wytłumaczyć Kalinie ciekawostki magicznego świata.
-Tak, wiem... a gdy byś mogła być jedną z nich, którą byś została?-
-Za pewne panującą nad żywiołami. Jak byłam mała oglądałam serial Avatar Legenda Aanga, był dla mnie czymś, czego pragnęłam. Czymś co chciałam osiągnąć, a nie mogłam... robiłam badania na temat żywiołów i wmawiałam sobie, że przy dobrym ustawieniu rąk woda w butelce zaczęła drgać. Tak, wiem, miałam dziwne dzieciństwo.- powiedziała Grace szukając wzrokiem nieba, ale go nie było.
-Nie ma nieba, wiem, ale...co teraz zrobisz?- spytała znowu Kala.
-Pewnie ułożę sobie życie, znajdę normalnego chłopaka i będę żyć jak normalna osoba.- powiedziała Grace nadal szukając nieba.
-Nie sądzę być tego pragnęła. - odpowiedziała Kala i lekko pocałowała chłopczyka w czoło. Usnął.
-Ja niczego nie pragnę. Ja po prostu chcę móc żyć normalnie.- wytłumaczyła Sydney zamykając powoli oczy.
"Żeby tak zasnąć,
problemy odrzucić ze snu.
Spojrzeć komuś w oczy,
i powiedzieć prawdę."
-Nigdy nie poznałam takiej osoby jak ty, niby twardej i upartej, a jednak delikatnej i wrażliwej. Osoby, które znam mają tylko jeden charakter i wiele celów.A ty masz tylko jeden cel, którego nie pragniesz. Dziwne.- powiedziała Kala. Spojrzała na leżącą dziewczynę i się lekko uśmiechnęła.
-Jesteś moją idolką.- wyszeptała Kalina. W jej oku zakręciła się łza. Grace podniosła głowę, lekko otworzyła oko, spojrzała na prawie płaczącą dziewczyną i uśmiechnęła się, po czym znów położyła głowę i usnęła.
-Dziękuję.-znowu wyszeptała Kala i ułożyła chłopczyka koło śpiącej mamy. Kala wstała i gdzieś pobiegła.