wtorek, 30 października 2012

Rozdział 65.

On w tym samym momencie odwrócił się do niej. Miał piwne oczy. Cristine nie zwracała na nic innego uwagi... Tylko na te piękne piwne oczy.
- Keil - Wspomniała Cristine ,nie odrywając wzroku od twarzy chłopaka.
- Tak, wiem. Trochę dziwne. Ale rodzice chcieli mieć córkę. - Mówił.
- Ja nie powiedziałam że twoje imię jest dziwne! - Oburzyła się.
- Widziałem twoją minę jak czytałaś. - Uśmiechnął się.
- Jaką miałam minę? - Zapytała udając zdziwioną.
- O taką. - Zaczął wykrzywiać twarz.
Zadzwonił dzwonek. Cristine wrzuciła wszystko do torby i wyszła z Jonną, nie patrząc za Keilem. Położyła plecak na specjalnym wyznaczonym miejscu dla ''Klasy 3D''. Stanęła z kumpelą.
- No tak. Ale nadal myślę że to stara fabryka - Ciągnęła Cristine.
- Hej Piękna. - Podszedł Keil od tyłu i objął ją w tali. Cristine przewróciła oczami.
- Możesz wziąć te ręce? - Mocno zacisnęła pięści. - A może mam Cię poturbować?
Ten zaczął się śmiać.
- Ty?
- Znasz Xawerego i Rivera? O dwa lata starsi od nas.
- Znam.
- A widziałeś ich ostatnio?
- Tak ,ale chyba nie powiesz że połamałaś Xaweremu ręce. - Zakpił.
- Nie ja. Mój "CHŁOPAK"- Przeliterowała dokładnie to słowo. - Sam Xawery jest moim byłym. Przez niego miałam ranę na biodrze i jest zagrożona.. - Zatrzymała się. Nie każdy musi wiedzieć o ciąży. A już na 100 % nie on!
- Co zagrożona? Masz chłopaka?! - Zdziwił się Keil.
- Nie ważne. Tak, mam. Chcesz go poznać? - Pojechała po chamsku.
- Bardzo chętnie! - Odegrał się.
- Phi. Będziesz miał okazję.
- Jak ja lubię obrażalskie... - Zaczął Keil przystawiając się do niej. Cristine go spoliczkowała.
 Odwróciła się do niego tyłem i poszła w kierunku ławek, gdzie była reszta klasy. I gdzie są ci fajni chłopacy? A może to ze mną jest coś nie tak?
 Bardzo ciepło ją przywitali ,wymienili imiona i nazwiska. Najmilszy był David. Emo. Przedtem Cristine nie wiedziała że jest taki chłopak w klasie! Oglądała się na wszystkie strony a go nie zobaczyła. Na następnej lekcji usiadła koło niego. Oczywiście Jonna siedziała po jej lewej. Całą lekcje gadali. Nie pisali na karteczkach, tylko szeptali . Dowiedziała się ,że ma siostrę o 2 lata młodszą. Że słucha metalu i rocka. Był bardzo otwarty. Chciał podwieźć Cris do domu ,bo ma własny samochód. Ale ona odmówiła. Powiedziała ,że kiedyś na pewno ją odwiezie skoro tak bardzo chce. Na to zareagował śmiechem.Kolejne lekcje mijały szybko w towarzystwie Davida i Jonny.
- I jak pierwszy dzień? - Spytał Gunnar gdy Cris wyszła z budynku. Pocałował ją czule. Ona się w niego wtuliła.
- Spoliczkowałam jednego kolesia. Mam nowego przyjaciela i przyjaciółkę. David i Jonna. O tam są. - Wskazała na nich i pomachała im. Szli w jej kierunku.
- Przyjaciela? - Przestał ją całować.
- No tak. Emo. Przyjaciel więc się nie martw o swoje stanowisko.- Wtedy oni podeszli. - Jonna to jest Gunnar. Gunnarze oto Jonna. A to mój kolega David. Davidzie poznaj Gunnaaarra. - Wymienili spojrzenia. Podali sobie ręce. I zrobiło się trochę niezręcznie. Cris specjalnie powiedziała ''kolega'' by sobie za dużo nie wyobrażał.
- Jutro na którą godzinę idziemy? - Spytała Cris
- Nie masz planu? - Odezwał się David. - To może ja do ciebie zadzwonie potem?
- Albo Jonna zadzwoni. - Wtrącił Gunnar.
- Mnie dzisiaj prawie nie ma w domu, a Cristine potrzebuje cały plan. - Wypierała się Jonna.
- No więc ja zadzwonię. - Uśmiechnął się David a kolczyk w jego dolnej wardze połyskiwał.
- To mój numer. - Cristine podała mu małą karteczkę.
- Jedziemy? - Pospieszał Gunnar.
- Ta.. No to cześć. - Cristine ucałowała Jonne w policzek. Davida również. Wsiadła do samochodu i odjechali.
- Ty zazdrośniku! Widziałam twoje spojrzenie. Ale wiesz ,że to ciebie kocham ,prawda?
- Wiem. - Ucałował ją.

Rozdział 64.

- O nie! Po to wyjeżdżałam ,żeby tam nie chodzić. Tato, nie! - Lamentowała Cristine.
- Za późno - Powiedział ze swym chamskim uśmieszkiem. - Już jesteś zapisana do najlepszej klasy. - Dodał Igor.
- No ale.. - Zaczęła Cristine.
- Nie ma ale. Jutro zawiezie Cię Gunnar, kończysz o 14.30 lekcje. Już kupiłem podręczniki. Zaraz zaniosę je do twojego pokoju.
I tak Cristine przesiedziała cały dzień na podłodze - Wśród książek ,zeszytów i masy długopisów. Wieczorem wpakowała wszystkie potrzebne rzeczy do czarno-złotej torby na ramię i szybko poszła spać. Gdyby nie Gunnar ,na pewno pierwszego dnia w nowej szkole miałaby spóźnienie. Wstała, szybko się ogarnęła i wybiegła z domu. Śniadanie jadła w samochodzie zostawiając mnóstwo okruszków na tapicerce. Ostateczne poprawki zostały wykonane przy lusterku samochodowym. Tusz, puder. Wszystko co w kosmetyczce - żartował Gunnar. Cristine jednak nie było do śmiechu. Bo to nie on idzie do nowej klasy. Już dawno zaczął się rok szkolny. Wejdzie do klasy i będzie jedynym wyjątkiem? Wszyscy będą w nią wgapiać szeroko otwarte oczy? A może nie zwrócą uwagi. Potraktują ją jakby była z nimi w klasie od zawsze. Nie ,druga opcja w ogóle nie jest brana pod uwagę. Na pewno nie potraktują tak nieletniej z brzuszkiem, choć był mało widoczny. Dobrze ,że założyła luźną jedwabną bluzkę. Do tego jeansy i kozaki - oficerki. Uśmiechnęła się lekko. Wtem samochód się zatrzymał.
- O mój Jezu. Matulo przenajświętsza. To nie może być tutaj. Pomyliłeś drogi. To chyba jakaś fabryka. - Mówiła Cris, nie do końca pewna czy się nie myli.
- Patrz, nie pomyliłem się. - Gunnar wskazał tabliczkę "Liceum Ogólnokształcące 12 - Minnesota "
- No to czas na mnie. - Powiedziała Cris, przeciągając każdą sylabę, by dłużej mogła siedzieć w pojeździe.
- Tylko mi tam nikogo nie podrywaj - Gunnar mówił tonem jakiego zazwyczaj używa Igor.
- Haha, postaram się. - Wzięła torbę i na wychodnym pocałowała Gunnara.
Weszła do ogromnego budynku. W środku też wyglądał jak fabryka. Pełno drzwi. Mało okien. O, jakaś pani stoi. Może to sprzątaczka?
- Przepraszam ,gdzie jest sala 317? - Zapytała Cristine podchodząc do kobiety. - Jestem nowa i..
- Trzecie piętro. Tam są schody. Czwarte drzwi po lewej. - Powiedziała niezmiennym ponurem głosem.
- Dzięk...
- Nie ma za co. Do widzenia.
Strasznie miła kobieta. - Myślała Cris. Już miała chwycić się poręczy przy schodach kiedy ktoś chwycił ją za ramię. Odwróciła się gwałtownie.
- Cześć! Jesteś tu nowa? Nie przejmuj się Genią. To sprzątaczka, ponura od zawsze. Pracuje to od kiedy szkoła została wybudowana! O Bożena, lepiej z nią nie gadać bo jeszcze Cie zarazi nienawiścią do świata. Jestem  Jonna Kingdi, a ty? Do jakiej sali idziesz? - Mówiła lekko zarumieniona dziewczyna. Zdjęła zaparowane okulary i wytarła je w rękaw płaszcza.
- Uh, jestem Cristine. Tak, niedawno się tu wprowadziłam.  Idę do sali 317. To podobno jakaś klasa wyprofilowana - Zdołała się uśmiechnąć. Była zszokowana. Nigdy nie spotkała tak gadatliwej dziewczyny.
- 317? Nie wierzę! Jesteś ze mną w klasie? No fajnie, usiądziesz ze mną? My mamy ławki cztero-osobowe.
I tak już się spóźniłyśmy.
- Bardzo chętnie. A ja leciałam na łeb na szyję żeby się nie spóźnić. Koło kogo jeszcze będę siedzieć? -
- Usprawiedliwię cię. Nie słyszałaś dzwonka bo cię zagadałam. Zresztą zaczynamy lekcją wychowawczą. Pani Mount jest bardzo miłą kobietą. Usiądziemy na tyłach. Jesteś bardzo ładna ,a tam siedzą fajni chłopacy.-Uśmiechnęła się.
- Ale ja jestem w związku. - Cristine chwyciła bluzkę i opięła ją na brzuchu. Teraz było widać że jest ciężarna. - Oczywiście mogę tam usiąść.
- O Jezuniu! Jesteś w ciąży?! - Jonna podniosła głos.
- Tak. Cicho już. - Zasłoniła twarz nowej koleżanki. - Specjalnie założyłam taką bluzkę, i mam nadzieje że nikomu nie powiesz!
- Jasne, jasne - Jonna szeroko się uśmiechnęła.
Szły po schodach. Cristine sprawiało to trudność. Szybko się męczyła ,a w płaszczu było jej za ciepło. Przystanęła na moment ,zdjęła ciuch i przewiesiła przez ramię. Kiedy weszły na trzecie piętro Cris zaczęła się trząść.
- Trema? - Zapytała Jonna.
- Trochę. - Westchnęła głośno. - Ładni są chociaż? - Chciała zmienić temat.
- No! I to jak! - Jonna łyknęła przynętę. - Ale ja nie mam szans. - Nagle posmutniała.
- Ej, coś się wymyśli ! - Wspierała ją Cris.
Zatrzymały się przed salą numer 317. Jonna spojrzała na zegarek.
- Tylko pięć minut spóźnienia. - Zapukała w drzwi i nie czekając na odpowiedź weszła. - Dzień dobry. - Nagle stała się spokojna. - Przepraszam za spóźnienie. To jest Cristine... Cristine - Spojrzała na przyjaciółkę, która za nią stała.
- Jestem Cristine Lucya Flyheart. - Wyrecytowała swe imiona i nazwisko. Bardzo kusiło ją by powiedzieć że jest z rodu wilczycy i tak dalej. Powstrzymała się tylko dlatego ,że Jonna dalej ciągnęła swoje opowiadanie.
- Tak, Cristine to ta nowa dziewczyna. Przeze mnie się spóźniła. Zagadałam ją ale po drodze trochę jej powiedziałam o naszej klasie.
-  Dobrze ,usiądźcie. Cristine ,witaj w klasie 3D. - Uśmiechnęła się nauczycielka.
 Jonna wzięła Cristine za rękę i poszła w kierunku ostatniej ławki ,gdzie czekały dwa puste miejsca. Cristine usiadła przy jakimś chłopaku. Wyjęła długopis i dzienniczek. Zaraz potem białą kartkę rozmiaru A5 i zaczęła rysować wilka. Odwróciła się na moment w kierunku Jonny ,siedzącej po jej lewej stronie. Kiedy znowu spojrzała na kartkę leżał na niej mały zwinięty papierek. Otworzyła go ostrożnie ,by nie podrzeć. Pisało na niej :
Bardzo ładnie rysujesz. Jestem Keil. (Ten obok xd)
Ale imię - zaśmiała się w duchu. Spojrzała na chłopaka. Nie patrzył w jej kierunku ale mimo woli się uśmiechnęła. 

poniedziałek, 22 października 2012

Rozdział 63.

Mijały kolejne dni ,a Cristine nie czuła się najlepiej. Rana się nie goiła.Grace jeszcze nie wróciła , a Cris nie miała czasu na zamartwianie się. Musiała jak najszybciej wydobrzeć żeby ją uratować.
- Rana ropieje. Naprawdę nie jest dobrze.- Mówił Gunnar czyszcząc zaropiałe biodro Cristine.
- Jest gorące i całe pulsuje. Co się dzieje? - Powiedziała lekko zaniepokojona dziewczyna.
- Muszę to odkazić. Zaraz przyniosę wodę utlenioną, zwykłe H2O nie wystarczy. A potem pójdę do apteki. Farmaceuta też wie co nie co na ten temat - Dokończył odkażanie ,a potem poszedł do łazienki, gdzie trzymane były leki i opatrunki.
Cristine została sama. Ostatnio dużo myślała o Grace ,ale tak na prawdę bała się nawiązać z nią połączenie. Teraz się nie lękała, mogłaby to zrobić w każdej chwili. Zamknęła oczy i próbowała wysłać do niej 'telepatyczną' wiadomość. Chwilę czekała, najwyraźniej siostra nie chciała z nią rozmawiać. Spróbowała znowu. I po raz kolejny. W końcu Grace odpowiedziała na jej prośby jednym krótkim zdaniem ; "Nic mi nie jest." . A więc krótko, zwięźle i.. Na temat. Tak, było na temat ,ale Cristine nadal nic nie wiedziała. W sumie co Grace uważa za nic? Utrata najlepszej przyjaciółki, którejś z kończyn czy przecięcie sobie palca papirusem? Więc nic nie zyskała, a strach narastał. No bo gdzie ona jest? Co się dzieje? Jak się czuje? Jadła coś, piła? Nie wiadomo! No właśnie! Nic nie wiadomo!
- Gdyby tylko powiedziała coś co naprowadziłoby mnie na jej ślad. - Wyszeptała do siebie.
 Wtem do pokoju wszedł Gunnar ,w ręku trzymał dość duże pudełko, a nogą zamykał drzwi.
- Kto? O co chodzi? Coś mówiłaś?
- Co, co? Ah tak! Mówiłam. Ale to sama do siebie szeptałam - Odparła lekko speszona i jakby obudzona z jakiegoś transu. - Chodzi o to ,że - Chciała dokończyć , jednak nie zdążyła bo Gunnar jej przerwał.
- Że? O co chodzi?
- No właśnie chciałam ci powiedzieć. Więc nie przerywaj. Nawiązałam połączenie z Grace. Ale nic nie wiem. Powiedziała ,że nic jej nie jest. Nie dodała, kiedy będzie ,gdzie jest ... - Cristine wzięła się za głowę - A więc chodzimy w kółko. Nic nie wiemy, czyli jesteśmy w punkcie wejścia.
- Oj nie przejmuj się. Idę do kuchni, przynieść Ci coś do jedzenia? I tak nie mogę tego teraz odkażać. - Mówił w momencie kiedy odkładał pudło.
- Jasne, łatwo Ci mówić. Tak.. Przynieś mi konfitury. Wiśniowe.
- Słuchaj! Mi też nie jest łatwo! Ale trzeba się wziąć w garść.! -
- Krzycz na ciężarną! Oby tak dalej! - Cris zmierzyła go chłodnym spojrzeniem.
On tą uwagę zlekceważył. Spojrzał na nią jakby smutnymi oczami i wyszedł. Powrócił do pokoju ,położył na stoliku nóż, konfitury, ogórki.
- A, jeszcze łyżka. - Szepnął sam do siebie. Szybko wyszedł.
Cristine tępo patrzyła na ostro zakończony sztuciec. Co miała do stracenia? Nic, oprócz życia. Wzięła do dłoni nóż. Drugą dłoń okręciła. Pod jej niemal kremowa skórą przepływały kanały z krwią. Niebieskie rurki były bardzo widoczne. Miała odwagę to zrobić? Poczuła dziwne mrowienie, a ręce zaczęły się trząść. Policzyła do trzech uniosła wzrok i ujrzała Gunnara opierającego się o futrynę drzwi.
- Nie zrobisz tego.- Powiedział bardzo spokojnie.
Ona opuściła wzrok, zaraz potem znowu na niego spojrzała. Zapłakanymi ,szklanymi, prawie srebrnymi oczami.
- Bo jestem tchórzem. Ale chcę. - Wymierzyła w jego kierunku nóż. - Ty to zrób. Błagam. -
Gunnar wziął nóż. Usiadł koło niej. Już miał ciąć żyły... Ale zawahał się i jednym pewnym ruchem wycelował w punkt na ścianie.
- Chyba musiałbym być głupcem.- Uśmiechnął się do niej lekko.
- Skoro ty musiałbyś głupi żeby to zrobić ,to czemu mi się nie udało.?
- Nie jesteś głupia.. Piękna, mądra. Po prostu nie radzisz sobie z emocjami.- Przysiadł bliżej niej.
Ona zaczęła się śmiać. Śmiała się tak dłuższą chwile, a łzy spływały po policzkach. Oparła głowę na jego ramieniu.
- Mądra. - Powtórzyła.
- Właśnie tak! - Patrzył na nią bardzo poważnie. - Pójdziesz ze mną do apteki? Na pewno samej Cię tu nie zostawię.
- Idę! - Pocałowała go.