niedziela, 29 lipca 2012

Rozdział 10.

Ojciec przeszedł do kuchni i szepnął
- Już jestem chodźcie.
Dziewczyny od razu zareagowały. Cristine odruchowo schowała różdżkę którą pokazywała Grace pod poduszkę. Weszły do kuchni i wszystko powkładały do szafek.
- Teraz ubieracie się na sportowo.  Poszukamy gałęzi i kamieni ,pokruszonych meteorytów. Ale to nie tu. W  innym lesie. 50 km stąd. - Uśmiechnął się do nich. One były jak na skrzydłach , po raz kolejny mogły się przebrać bez tekstów "Dziecko ,kto to będzie prał?! Ile razy dziennie się przebierasz?!" które często słyszały od mam.
Grace już wybiegła z kuchni ,Lucya w ostatniej chwili zatrzymała się.
- Tato, mam kotkę!
I pobiegła. Przebrały się szybko i poszły do kuchni ,tam ujrzały Igora głaskającego małą  Lei
- Śliczna , Lei - Powiedział patrząc się na córkę.
- T.. aa... Taaa... to.. Tato. Skąd ty wiesz jak ma na imię?
- Słyszę wasze myśli.! - odłożył kotkę i przytulił stojącą w bezruchu Lucyje , a ona go objęła. - Idziemy? - Powiedział - EEE... Nie! Tak się przyjemnie stoi! - Zaczęła się śmiać. Wtedy on ją puścił i poszli do samochodu. Cristine usiadła z przodu bo i tak gadała z Grace w myślach.
Kiedy dojechali, zatrzymali się na parkingu obok sklepu. Grace szybko poszła w las ,a Cristine i Igor poszli do sklepu.
- Poproszę 4Bit - Powiedział Igor do młodej ekspedientki, puszczając oko
- Ah.. Proszę. - Uśmiechnęła się i odwzajemniła mrugnięcie
"kocha moją mamę tak?! " Pomyślała Cristine. Być może on to usłyszał. Chwyciła go pod ramię położyła pieniądze i rzuciła 
- Choć kochany! - I jedną ręką trzymała klamki od drzwi a drugą osadziła na biodrze.
- Ah.. podobna ta pana córeczka! - Powiedziała ekspedientka i poszła na zaplecze
Wyszli i zaczęli szukać Sydney . Jednak nie obeszło się bez zwrócenia uwagi córce
- Mała zazdrośnica.! Wszystko słyszałem kochana! - I zaczął się śmiać.
- Ona była nie wiele starsza ode mnie  - Momentalnie zmieniła się w wilka i zaczęła węszyć Grace
- No okeyyy.. Gdzie ona jest? - I również się się przemienił.
Oboje ją wyczuli i pobiegli do niej. Tam znowu sie przemienili.Dziewczyna siedziała po turecku przy drzewie z zamkniętymi oczyma
-Co ty robisz? - spytali córka i ojciec.
- Czekam na was - Wstała i się uśmiechnęła.
- No więc tak.. Cristine ty masz już różdżkę. I ja ją mam przy sobie. Teraz zrobię tobie a ty Cristine powąchaj ten kamyczek - I podał malutki ,wielkości grochu kamyk dziewczynie. - A potem poszukaj większych kawałków. Z tych kamieni zrobię wam cieniutkie nie łamiące się ,ostro zakończone łezki które wszystko przetną ze względu na swe pochodzenie.
Wzięli się do pracy. Igor uczył Grace robienia różdżkę a Lucya węszyła (jako wilk) meteorytów. Po chwili przybiegła z 2 kilowym kamieniem przypominającym walec w pyszczku. Potem wrócili do domu a ojciec robił przy nich noże. Potem uczył ich 5 zaklęć.
- Reszta jutro! Teraz idźcie spać.
Poszły się kąpać a potem Cristine przed snem powiedziała ojcu
- cieszę się że cię mam! - i położyła się spać. On do czasu aż nie usnęła gładził ją po czole potem sam sie położył

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz