niedziela, 29 lipca 2012

Rozdział 8.

-To było straszne...- powiedziała szeptem Garce.
-Słyszałem,co było takie straszne?- odezwał się Igor. Zaskoczona Sydney szturchnęła łokciem Lucye.
-E... Nic, nic tato. - powiedziała szybko.
- Jak on to usłyszał?- spytała szeptem Grace.
-Zapomniałaś kim jesteś? Ja też nim jestem. Oj,Sydney... Tobie nie potrzeba alkoholu, by zachowywać się jak pijana.- zaśmiał się Igor.
-Potwierdzam.- potwierdziła Cristine. Grace lekko się uśmiechnęła i spojrzała przez szybę na ciemną noc.
-Pojedziemy jutro do Duluth?- spytała Sydney.
- Ech... Czas zacząć naukę,bo wiesz... Nie jesteście normalne. Sydney... Wiesz,że dla ciebie samokontrola w postaci wilka to ... Coś nie możliwego!- powiedział Igor. Grace milczała. Wpatrzyła się w czarną otchłań otaczającego właśnie nas lasu.
-Tato.. Może jutro zrobimy dzień wolny? Albo poćwiczymy w nocy? Tak w nocy! Musimy znaleźć watahę. Jak tu jakaś jest... Przecież, miło będzie dołączyć się do koncertu. Takie nocne wycie na pewno pomoże nam ich opisać i zlokalizować.- powiedziała Cristine.
- No dobrze... Może ja pojadę do Duluth do sklepów nas zaopatrzyć,a wy zrobicie obiad?- zaproponował Igor.
-Jasne!- odezwały się nie mal razem Grace i Lucya.
-Ja chcę jabłka w karmelu!- powiedziała Grace. Szeroki uśmiech zagościł na jej twarzy, po czym znikł tak samo szybko jak się pojawił. Jej wzrok ponownie wtopił się w otaczające nas budynki,a po chwili krótki las, który prowadził prosto do domu.
-Ja nie wiem... Cokolwiek.- powiedziała Cristine. Igor czując, że Sydney pragnie ciszy. Milczał. Lucya nie przeszkadzając mu w tym oglądała widoki razem z Grace. Nagle samochód zgasł. Grace się zdziwiła,ale obie po chwili zauważyły ciemny budynek i mały ogródek. Były w domu. Wysiedli z samochodu. Auto wydało dźwięk oznaczający, że samochód jest zamknięty.
- Idę się pierwsza myć.- powiedziała Lucya.
-Mamy szczęście, że są dwie łazienki.-odpowiedziała Sydney,
-Co?- powiedziała zdziwiona Lucya.
-A nic, nic...- Grace uśmiechnęła się i weszła do domu. Za nią weszli Cristine i Igor.
Grace od razu poleciała po koszulę nocną. Krótka sukienka na ramiączka, miała czerwony kolor. A na dolę koszuli była 1-2 centymetrowa czarna koronka. Grace szybko ją wzięła i poleciała do łazienki na dolę. Lucya wzięła swoje rzeczy do kąpieli i poszła do pokoju obok kuchni. Pięć pokoi połączone przez jeden korytarz prowadzony od drzwi. Metr od drzwi były drewniane kręcone schody. Pięć pokoi: kuchnia, dwie łazienki, salon i jadalnia. Duży dom, a dla Cristine wydawał się taki mały. Przynajmniej na początku... Grace wyszła z łazienki trzymając w lewej ręce ubrania,a drugą ręką pukała do drzwi łazienki w, której brała prysznic Lucya.
-Umyłaś się?-spytała nie zbyt głośno Grace,ale też nie szeptem. Przecież.. Jako wilk, nawet Igor usłyszał jej wyrazy na górze. Drzwi szybko się otworzyły, mokra ręka złapała Grace za łokieć i wciągnęła do łazienki.
-Musimy pogadać.- powiedziała Lucya. Była ubrana w zieloną koszulę nocną.
-Nie długo ranek...- odezwała się cicho Sydney.
-River i Xawery jutro, znaczy dziś przyjdą. Jest chyba trzecia w nocy..-
-Trzecia dwadzieścia osiem.- przerwała jej Grace.
-No właśnie. Igor pojedzie..-
-A on nas przypadkiem nie słyszy?- przerwała jej ponownie Sydney.
-Ech... Nie da rady. Tata zawsze zakłada powiedzmy "ekrany dźwiękochłonne", żeby mnie nikt nie słyszał, gdy bym chciała zafałszować pod prysznicem..
-Ale ty ładnie śpiewasz... Kiedyś cię słyszałam. Chyba przez telefon...- przerwała jej po raz trzeci Grace.
-Możesz mi nie przerywać? Dziękuję... I gdy oni przyjdą, masz milczeć przed Xawerym, znaczy nie wypaplać im ile mamy lat. Ok?- spytała Lucya.
-Ok.- powiedziała Grace.
-Dzięki.- powiedziała Lucya. Obie wyszły z łazienki i poszły w milczeniu do swoich sypialń. Bardzo szybko usnęły.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz