piątek, 16 listopada 2012

Rozdział 91.

Szli ciemnym korytarzem. Gunnar nadal trzymał dziewczynę za rękę. Weszli po schodach. Nagle lampy się zapaliły. Cristine spojrzała przerażona na chłopaka. Wkrótce potem wkroczyli do ogromnego pomieszczenia. Gunnar chciał usiąść na fotelu ,ale Cristine go powstrzymała.
- Gunnar nie widzisz jej?
- Kurde, Cris. Spadamy stąd. Ty masz zwidy. Tu nikt nie siedzi. - Powiedział i zaczął się wycofywać. Dziecko siedzące w fotelu chwyciło dziewczynę za nadgarstek.
- Gunnar? - Powiedziała lekko zaniepokojona dziewczyna. Chłopak cofnął się do niej i zobaczył krwawy odcisk na jej ręce. - Ta dziewczynka... To chyba niemowa.
Cristine uklękła i zaczęła gładzić zjawę po policzku. Dziwne. Dziewczynka była namacalna, choć gdyby nawet nic jej się nie stało to dawno już nie żyłaby. Cristine wywnioskowała to po stroju dziecka. Różowa koronkowa sukienka, perłowe pantofelki i kapelusz. Dziewczynka mogła mieć najwyżej sześć lat. Wstała z fotela i trzymając Cristine za rękę doprowadziła ją do kolejnego pokoju. Wyjęła z szafki starą pożółkłą kartkę i palcem zaczęła pisać. Swoją krwią. Gdy już skończyła, spojrzała na Cristine i kazała jej przeczytać.
- "Gdzie moja mamusia?" - Cristine wychrypiała te słowa i zaczęła płakać. Znowu schyliła się do dziecka ,a ta objęła jej szyję chudymi ramionkami. Gunnar patrzył na to wszystko bardzo zdumiony. Jego...Przyjaciółka? W każdym razie... Cristine obejmowała powietrze, głaskała je i płakała. Łzy z policzków same znikały. Nie widział dziewczynki ,która te łzy ocierała haftowaną chusteczką. Cristine wzięła zjawę na ręce.
- Jak masz na imię? - Spytała małą zdejmując jej pleciony kapelusz z głowy. Dziewczynka była bardzo jasną blondynką, jej włosy były niemal żółte. Loki okalały jej bladą twarz. Zamknęła na chwilę swe błękitne oczy, a gdy ponownie je otwarła promiennie się uśmiechnęła. Napisała na ramieniu Cristine swoje imię : Felicyta. Dziewczyna spojrzała na ramię z niedowierzaniem. Kiedy takie imiona były używane?
- A więc jesteś Felka. - Uśmiechnęła się do niej i podeszła z dzieckiem na rękach do Gunnara. - Powiedz ,że ją widzisz. - Wyszeptała błagalnym tonem.
- Przykro mi, ale nie. - Powiedział lekko zawiedziony. - Chodź już. Tu jest ten kto chciał Cię zabić. W swoim pokoju, lepiej żeby nie widział ,że wyszłaś sobie z celi.
- Felka idziesz z nami? - Cristine spojrzała na dziecko. Ta kiwnęła żwawo głową i zaskoczyła na ziemię. Chwyciła swą "nową Mamusię" za rękę i trójka poszła w kierunku wyjścia. Gunnar chwycił gałkę od drzwi i ostrożnie ją przekręcił. Niemowa wydała z siebie przeraźliwy jęk i kurczowo objęła nogę dziewczyny. Cristine widziała jak masa duchów przechodzi koło ich i wychodzi na wolność. Przeszedł również wilk. Skinął lekko łbem i pobiegł.  
Oni również zrobili kilka kroków. Doszli do bramy.
- Czemu ty i Xawery mnie tu uwięziliście? - Cristine wdała się w rozmowę z chłopakiem. Wcale nie zauważyła ,że dziecko zostało przy bramie, podczas gdy oni już ją przekroczyli i szli dalej. Niemowa po raz kolejny jęknęła, a Cris natychmiastowo wróciła na ziemię. Obróciła się i zawołała do Felicyty.
- Chodź, nie bój się. - Zachęcała ją kuszącym głosem. Dziewczynka początkowo nie chciała iść, jednak potem pobiegła w kierunku nastolatki. Kiedy już do niej dobiegła mocno ją utuliła i poszły dalej.

1 komentarz: