piątek, 2 listopada 2012

Rozdział 73.

-Oby wszystko się ułożyło.- powiedziała w pokoju Grace.
-Ułoży.- powiedział River- Dragon się budzi pójdę przygotować mleko. Chyba,że on jeszcze nie piję z butelki. Wiem,że nie masz, ale sobie poradzę.- powiedział River i wstał z łóżka. Grace podeszła do niego i go pocałowała.
-Wiem,że sobie poradzisz.- wyszeptała. On jeszcze raz ją pocałował i wyszedł.
-Hehe..-zaśmiała się lekko Grace. *Zadzwonię do Igora, bo przecież on chyba nie wie,że wróciłam,lub napiszę sms.* pomyślała i wzięła telefon. Stary.
*Igor, to ja Grace. Wróciłam.W razie czego nie martw się, wszystko jest dobrze.* sms wysłany. Tylko Grace zapomniała dodać jednego małego szczególiku,że Lucya poroniła. W tedy usłyszała trzask drzwi na dole. Wzięła małego na ręce i wyszła z pokoju, to tylko River wyszedł z domu. Wróciła do pokoju i położyła synka na łóżku.
-Ile ty już masz mały? Wyglądasz na 3-4 miesiące.- powiedziała Grace. Wyszła z pokoju widząc,że Dragon jeszcze będzie spał. Cicho zamknęła drzwi i weszła do pokoju Cristine.
-Hej...- szepnęła. Widziała,że mleczna siostra ukrywa w sobie mały uśmiech,ale milczała.
-Chciałam pogadać.- dodała jeszcze Grace.
-Nie mamy o czym.- odpowiedziała Lucya. Odwróciła się na bok, nie było jej zbyt wygodnie,ale nie chciała patrzeć na Sydney. Blondynka podeszła niej.
-Wybacz mi, ja nie chciałam.- szepnęła już z łzami w oczach Sydney.-Proszę, wybacz mi.-
-Zależy ci na mnie? Poczekaj odpowiem za ciebie...nie. Bo byś tego nie zrobiła.- powiedziała Lucya.
-Powiedziałaś,że kłamie.-
-Bo kłamałaś, nie wiem teraz czy ty teraz jesteś szczera czy chcesz się pogodzić tylko z przymusu.-
-Jakiego przymusu?-
-Nie wiesz?Niech lepiej tak zostanie.-
-Proszę cię tylko o wybaczenie.-
-Mam ci wybaczyć? Morderczyni?- Grace zamurowało. Serce zaczęło wolniej bić, powoli czuła się,że odchodzi,ale stała. Oczy zaczęły znowu wypuszczać łzy. Łzy? Wodospady.
-Ja...ja... ja....nie...- zaczęła się jąkać Grace.
-Ty jesteś mordercą. Zabiłaś moje dziecko.- powiedziała Cristine.
-Ja ...cię tylko prosiłam o wybaczenie...- zaczęła płakać. Upadła na kolana i zasłoniła dłońmi twarz. Lucyi zaczęło się jej robić trochę żal, ale nadal była zła na nią.
-Możesz prosić  dalej.- odezwała się Lucya.
-Ja...ja...cię tylko prosiłam o wybaczenie...-powtórzyła w płaczu blondynka.Lucya lekko podniosła się na łokciach i spojrzała na dziewczynę.
-Nie płacz.- wyszeptała.
-Ale...le...a...ja...tylko...o wybaczenie.-próbowała mówić Grace.
-Proszę, nie płacz. Nie lubię gdy płaczesz.- powiedziała.
-Ale... ja tylko chce byś mi wybaczyła.- powiedziała Sydney. Łzy spływały tak szybko i było ich tak dużo. Cristine z wysiłkiem usiadła.
-Przestaniesz płakać,gdy ci wybaczę?- spytała.
-No chyba!- krzyknęła Grace. Wiedziała,że zaraz Lucya jej wybaczy. Była taka szczęśliwa.
-No więc ci wybaczam.- wyszeptała te słowa Cristine.
-Będzie tak jak dawniej?- spytała jeszcze Grace. Lucya spojrzała się na okno. Było zamknięte, zobaczyła tam drzewo...a na tym drzewie kolorowe liście, czerwone,brązowe,żółte i tylko dwa zielone. Jeden zielony.
-Nie.-wyszeptała.

3 komentarze:

  1. Ja bym jej nie wybaczyła @.@. Mogłaby zrobić kałuże łez, nie wybaczyłabym jej zabicia własnego dziecka nigdy.

    OdpowiedzUsuń