piątek, 2 listopada 2012

Rozdział 77.

-Mogę już iść?- spytała Lucya. David dotknął lekko jej włosów.
-Jesteś jeszcze mokra. - stwierdził David.
-A co ma do tego?- zadała pytanie dziewczyna.
-Dużo,oj dużo...- odpowiedział chłopak. Cristine tylko lekko się uśmiechnęła.
-Lubię,gdy się uśmiechasz. Masz taki piękny uśmiech.- dodał po chwili David.
-To muszę się częściej uśmiechać.-stwierdziła Lucya.
-Heh...- zaśmiał się chłopak. Lekko przybliżył się do dziewczyny, która usiadła.
-Zimno mi...- powiedziała. On szybko ją przytulił.-Cieplej...-
-To dobrze.- odpowiedział. Dotknął drugą ręką włosów Lucyi.-Piękne.-
-Dziękuję.- podziękowała dziewczyna. On lekko przybliżył głowę, tylko 10 cm dzieliło ich usta.
-Nie wiem...- szepnęła Lucya.
-Czego?- spytał chłopak.
-Czy mogę...- zaczęła dziewczyna, lecz w tedy jego usta dotknęły jej warg. Zamykała oczy, czuła maślane usta chłopaka. Nie pasował do niego ten smak, ale ona go ciągle poznaję. Cudny smak.
   Sape szybko odepchnął wilczycę, która walnęła w drzewo. Była strasznie wściekła, już ledwo się podniosła. Po jej kłach spływała krew, ugryzła go w rękę. Szybko zaczęła planować kolejny atak.
    Lucya poczuła się znów szczęśliwa. Maślany smak tak ją ciągnął, ale trzeba kiedyś skończyć. David spojrzał się na Cristine.
- David...- szepnęła.
-Cristine...- szepnął. Dziewczyna wzięła jedną dłoń i dotknęła włosów chłopaka. Miękkie włosy. Chciała usnąć i przytulić się do niego, poczuć woń jego włosów. Zamknęła oczy i poczuła jak jego usta znów dotykają jej różowych warg.
    Pokazała swoje krwawe kły i skoczyła do przodu, by zmniejszyć odległość. Sape stał zadowolony, przewidywał zwycięstwo. Grace ciągle zyskiwała siły,a za razem je traciła. Poczuła zapach krwi, krwi Sape'a. To było dla niej bardzo przyjemne. Dotknęła językiem kłów, smak wampirzej krwi. Nigdy nie zapomni smaku krwi osoby,która chce ją zabić. Nagle zauważyła,że od Sape dzieli ją tylko dwa metry. Szybko jako wilk skoczyła na najbliższe drzewo i lekko się wspięła, po czym szybko zeskoczyła wyginając się jak wielki kot. Wylądowała obok Sape, który w momencie skoku wilczycy przesunął się. Wilk szybko to spostrzegł i wygiął się, uderzył wampira,który nie zdążył się cofnąć. Sape upadł. Grace szybko na niego skoczyła. Jej pysk był w krwi, jej i Sape'a. Mogła go teraz zabić.
    Nagle Lucya usłyszała jakiś szum. Oderwała wargi i spojrzała na las ich otaczający. Zobaczyła tylko jakąś czarną smugę.
-Nie przejmuj się.- powiedział David. W pewnym momencie Lucya zobaczyła twarz Adama.
-Adam?- spytała po cichu.
-Co? Widziałaś coś?- spytał zdziwiony David.
-Tak...chłopaka.-odpowiedziała Cristine.
-Ja tam nic nie widziałem.- stwierdził chłopak.
-Bo się nie patrzyłeś. Muszę iść szukać Grace.- powiedziała dziewczyna i wstała. David szybko chwycił ją za rękę.
-Mam iść z tobą?-spytał.
-A chcesz?- zadała pytanie Lucya. On szybko wstał. Zaczęli biec.
    -Grace,Grace ,Grace... będziesz tego żałować.- zaczął Sape.
*Nie będę.* pomyślała wilczyca.
   -A może wiesz jak zginął twój ojciec?- spytał.
*Zaginął.*
-Wmawiaj sobie to...tylko ja znam prawdziwą wersję.- powiedział.
*Ty...to ty go zabiłeś!*
-A kto inny?-
*MORDERCO!* Grace nie spostrzegła,że w tej chwili ....
   -Gdzie ona może być?- spytał David Lucye.
 -Prosiła o pomoc, pamiętam to.- odpowiedziała Cristine. Byli nie daleko Grace, ale zbyt daleko,by wyczuć dokładny zapach. Czuli tylko zapach krwi...
-Czy ty też to czujesz?-spytał chłopak.
-Niestety,ale tak...-wyszeptała dziewczyna.
  Grace stała jako dziewczyna tyłem do martwego Sape.
-Musiałam.- szeptała sama do siebie.-Ja musiałam.-
Zamknęła oczy, łza spłynęła po jej policzku. Była tak smutna.
-Cicho. Nie płacz.- zaczął jakiś głos. Grace pomyślała,że to River.
-Wiem co teraz sobie myślisz River...- zaczęła, ale głos jej przerwał.
-Ja nie jestem River.- powiedział. Dziewczyna szybko otworzyła oczy...
-Tato...- wyszeptała. Miał czarne krótkie włosy, zielone oczy i ciemną karnację.
-Nie płacz kochanie. Musiałaś to zrobić.- powiedział.
-Nie musiałam, mogłam...no nie wiem...- powiedziała dziewczyna. Spojrzała na ziemię, poczuła jak ręka ojca ją obejmuję.
-Musiałaś, kochanie.Musiałaś. Teraz trafi tam gdzie już dawno miał trafić. Wybacz...- powiedział ojciec.
-Tato, za co mnie przepraszasz?- spytała zdziwiona dziewczyna. Spojrzała na twarz ojca.
-Gdy bym wcześniej sam go zabił, nie musiałabyś tak cierpieć.Ten wampir żył już za wiele.- powiedział.
-Tato, kocham cię.- powiedziała dziewczyna.
-Ja ciebie też.- odpowiedział ojciec. Grace przytuliła się do ojca. Zamknęła oczy i jak je otworzyła..stała sama.
    

3 komentarze: