piątek, 2 listopada 2012

Rozdział 72.

Cristine leżała wiele godzin. Sama. Kiedy ktokolwiek wchodził do jej pokoju - odwracała głowę. Nie chciała na nich patrzeć. Przynosili jedzenie. Prosili. Błagali by coś zjadła. Pragnęła być teraz przy matce i ojcu, a ten jak na złość wyjechał w delegacji. Była głodna, ale jedzenia nie wzięła. Bowiem bała się że jest ono zatrute. Nagle coś zaczęło brzęczeć. Po chwili usłyszała melodię. Telefon! Ale skąd dobiegał cichy dźwięk? Zaczęła przesuwać rękę po prześcieradle i natrafiła na mały prostokąt. Na kliknęła zielony przycisk i przysunęła aparat do ucha.
- Tak? - Zapytała niepewnie. Nie znała tego numeru.
- Cristine? Hej! To ja David! Czemu nie było Cie dzisiaj w szkole? Możesz przepisać ode mnie.
- Ah, nie było mnie... - Podrapała się po głowie. Nie była pewna od ilu dni leży i nie je. - Eh, no tak! Nie było mnie ! A masz czas? Mogę podać Ci adres. Ale obiecaj ,że jeżeli Gunnar otworzy ci drzwi to wbrew wszystkiemu wejdź. Będę czekać przy schodach.
- Dobrze, coś się stało? Masz dziwny głos.
- Stało się. - Powiedziała. Wtem do pokoju wszedł Gunnar z tacą z jedzeniem. Był trochę zdziwiony ,że rozmawia z kimś. Szybko podała Davidowi adres i się pożegnała.
- Dzisiaj zjesz? - Zapytał kładąc tace na stoliku.
Nie zareagowała. Zapytał ponownie. Spojrzała się na niego pustymi oczyma. Już nie czuła złości. Żałość ,ból.
- Cristine. Umiesz mówić ,a więc odezwij się. - Prosił.
Przysiadła na końcu łóżka. Wyprostowała plecy. Wstała lekko się chwiejąc.
- Nie powinnaś... -  Zaczął. Stanął koło niej. Zrobiła jeden krok, kolejny. I następny. Wyszła z pokoju i chwyciła się poręczy obok schodów. Gunnar stanął za nią. Kiedy się zachwiała - chwycił ją w talii by nie upadła. Odwróciła się do niego i spojrzała w jego oczy. Zamarł. W jej oczach widział nie kończący się ból. Wiedział ,że stracił jej zaufanie i żeby je odzyskać będzie musiał się postarać.
- Przepraszam. - Zdjął ręce z jej bioder. Ona doszła do łazienki i się tam zamknęła. Umyła się, ubrała. Zadzwonił dzwonek do drzwi. Gunnar otworzył je, a ona wyszła z łazienki przeczesując mokre włosy.
- Przyszedłem do Cristine. - Powiedział David. Dostrzegł dziewczynę z tyłu. - Mogę?
- Tak, pewnie z tobą rozmawiała. Do nas się nie odzywa. - Wpuścił go do środka.
Weszli razem do jej pokoju.
- Dziewczyno, co się stało. Bardzo marnie wyglądasz. - Mówił David.
- Usiądź, proszę. - Powiedziała uprzejmie Cristine.
- A powiesz?
- Powiem. - Zaczęła się zastanawiać od czego zacząć. Nie wiedziała czy powiedzieć całą prawdę. - No więc... Jestem odmieńcem. Zmieniam się w wilka. Moja mleczna siostra ,Grace zaginęła. Kiedy wracałam z Gunnarem do domu ,ona przybyła. Ze swym chłopakiem i... Synem. Byłam na nią zła, nakrzyczałam na nią i weszłam do domu. Patrzyłam przez okno. Całowała się z Gunnarem. Kiedy weszła do domu biłam się z nią. A co najważniejsze..Byłam w ciąży. I ona moje dziecko zabiła. - Czekała na reakcje chłopaka.
- Nie jesteś odmieńcem. Też jestem wilkiem. Jonna również. A my wyczuwamy takie rzeczy. Wiedziałem ,że byłaś w ciąży.
- Oh ,przestań. Wszystko wiedziałeś, a mimo to nie przyszedłeś.
- Cristine, ciekawe jakby to wyglądało. Zmyśliłem sobie adres i przybyłem. O patrz, udało mi się trafić choć nie wiedziałem gdzie mieszkasz. Myślisz ,że chciałem ci powiedzieć że jestem wilkiem?  Ty się otwarłaś, to ja również. Ale przykro mi ,że tak się stało. Trzymaj - Podał jej zeszyty. - Muszę już iść.
- Co? Ehmm... Idź. - Powiedziała, machając na niego ręką.
On przytulił ją i wyszedł. Zadziwiające jak bardzo dodał jej otuchy tym gestem. Na wychodnym gadał z Gunnarem.
- Słuchaj, milczenie to krzyk kobiety. Zastanów się jak bardzo ją zraniłeś. - Powiedział doń i otworzył sobie drzwi.
- To już nie twoja sprawa małolacie.
- Może i nie moja, ale uważaj ona jest żywym złotem. Należy się nią opiekować, inaczej ktoś ci ją weźmie.

3 komentarze: