Została uderzona w plecy i przewieszona przez ramię. Spuściła głowę ,a łzy płynęły po skórzanej kurtce Xawerego. Szli długo, aż dotarli do chatki w głębi lasu. W jej pokoju było tylko jedno, małe okno ,a za nim kraty. Xawery i Gunnar byli w drugim pokoju.
Leżała na łóżku. Jeden nadgarstek miała przywiązany grubą liną, ale była długa, mogła wstać i podejść do okna.
- Pełnia. A on tam leży, sam. - Szeptała do siebie.Spojrzała na księżyc i zaczęła śpiewać.
"...I zabierz mnie stąd
Zabierz mnie do Siebie
Do Twoich rąk
Na bezpieczny ląd..."
Zabierz mnie do Siebie
Do Twoich rąk
Na bezpieczny ląd..."
"...Już na zawsze będziesz w sercu mym
Będziesz gwiazdą na mym niebie
Każda myśl i każdy szept
Wszystko przypomina Ciebie
Od zimna cała drżę
Ze łzami w oczach czekam na sen
Może w nim zobaczę Cię
Jak słyszysz mnie to przyjdź...."
Będziesz gwiazdą na mym niebie
Każda myśl i każdy szept
Wszystko przypomina Ciebie
Od zimna cała drżę
Ze łzami w oczach czekam na sen
Może w nim zobaczę Cię
Jak słyszysz mnie to przyjdź...."
- Ładnie, ładnie - Powiedział Xawery.
- Do czego jestem wam potrzebna? - Nie odwróciła się do nich. Chmury zasłoniły księżyc. Usłyszała wycie wilka. Davida. Cały czas dźwięk się urywał. Czerpał powietrza i wył dalej.
" ...Nie płacz ja przecież jestem tam gdzie Ty
W powiewie wiatru i mgły
Ja, żyję przy Tobie w codzienności tych dni
W każdym spojrzeniu chwil
Popłynę kiedyś z Tobą na drugi brzeg
Pokażę świat bez łez
Lecz, To jeszcze nie jest ten czas
To nie jest ten dzień
Więc śnij swym snem.. "
W powiewie wiatru i mgły
Ja, żyję przy Tobie w codzienności tych dni
W każdym spojrzeniu chwil
Popłynę kiedyś z Tobą na drugi brzeg
Pokażę świat bez łez
Lecz, To jeszcze nie jest ten czas
To nie jest ten dzień
Więc śnij swym snem.. "
Zawył głośniej. Rozpaczliwie. Był zmęczony, nie miał już sił. Ona zakryła uszy dłońmi i zaczęła szlochać.
- Ha, teraz cierpisz, jak ja kiedy powiedziałaś że cie nie kocham - Powiedział Gunnar.
- Bo nie kochasz.
- Już nie... - Stwierdził.
- Do czego jestem potrzebna? - Powtórzyła.
- Zobaczysz. - Powiedział Xawery.
- A i jakbyś mogła wyć ciszej. - Dociął jej Gunnar i wyszli. Połykała łzy. Nie miała już sił.
- Jak Romeo i Julia... - Westchnęła.
On wył coraz to głośniej. Prosił o znak od niej. Więc znowu zaczęła wyć. Przeraźliwie cienko i piskliwie.
***
Biegł tak szybko jak tylko mógł. Zatrzymywał się i wąchał teren. Wył, i biegł dalej. Był wytrwały. Łapy go bolały, uginały się ze zmęczenia.Wiatr czesał jego czarną sierść.
***
Wyła cały czas. Nie przerwanie. Xawery wszedł do pokoju i wbił jej płyn ze strzykawki w ramię. Chwile potem usnęła.
- Odezwij się! - Błagał.
Zwolnił tempo. Kuło go w gardle. Łzy chciały wyjść na powierzchnie.
- Nie! Odnajdę ją, nawet gdybym miał stracić potem życie.
***
Nie mógł znaleźć tropu, a Wilczyca nie dawała znaku życia.- Odezwij się! - Błagał.
Zwolnił tempo. Kuło go w gardle. Łzy chciały wyjść na powierzchnie.
- Nie! Odnajdę ją, nawet gdybym miał stracić potem życie.
A czemu Gunnar ją tak potraktował? Czegoś nie łapie @.@. Przecież miał z nią dziecko @.@
OdpowiedzUsuń