piątek, 2 listopada 2012

Rozdział 70.

-Gdzie Dragon?- spytała samą siebie Grace. Poszła do kuchni i się rozejrzała,gdy nagle do kuchni wszedł mały wilczek.
-Oh...-wyszeptała. Podeszła do niego i wzięła go na ręce,by nie dotknął krwi.
-Mam nadzieję,że chociaż ty ułożysz sobie życie.- dodała po chwili. Zobaczyła radio na blacie. Włączyła je, leciała akurat piosenka z tego roku. Z roku 2012. David Guetta- She Wolf .
-Fajna piosenka.- wyszeptała. Usiadła koło radia i spojrzała na Dragona.
-Śpij.. Potem cię nakarmię.- odezwała się i pogrążyła w ciszy. Zobaczyła,że w drzwiach stał Gunnar.
-To nie moja wina..-wyszeptała Grace. Bała się spojrzeć mu w oczy więc patrzyła na swojego syna.
-Wiem.- odpowiedział.
-Ona powiedziała,że kłamie.- powiedziała Grace. Chciała płakać,ale na razie się powstrzymywała.
-Wiem.- powtórzył Gunnar.
-Ja tego nie chciałam.- odezwała się Sydney i zaczęła płakać. Poczuła jak jej ramię upada pod ciężarem dłoni Gunnara.
-Rozumiem.- powiedział. - Zadzwonić do Rivera?
-Nie. Niech się nie denerwuję. Niech nie wie.- powiedziała dziewczyna. W końcu spojrzała na twarz Gunnara. Zauważyła szczery, ale mały uśmiech.
-Czemu się uśmiechasz? Zabiłam ci dziecko...-
-Tak miało być.-odpowiedział.
-Czasami denerwuję mnie to twoja mądrość.- wyznała mu Grace.
-Heh... a mnie twoje szaleństwo. - odpowiedział Gunnar.
-Szaleństwo?-
-Odwaga.-
-Jestem inna niż Cristine.- powiedziała smutna Sydney.
-Każdy człowiek jest inny.- stwierdził Gunnar.
-To dobrze,że nie ma ludzi takich okropnych jak ja.- powiedziała zła na siebie Grace.
-Wszystko się ułoży. - pocieszył ją chłopak. Usiadł koło niej.
-Jedna łza zmieni tylko jedną sekundę, jeden uśmiech zmieni całe życie.- powiedział Gunnar.
"Poezja powraca jak ptak z  ciepłych krajów,
małe jest duże, a duże małym.
Słońce ogrzewa już tylko śnieg,
jedynie wyjście to dzień."
 -Fajne.- pochwalił chłopak.
-Czemu każdy to słyszy?- spytała blondynka.
-Czemu ma nie słyszeć?- odpowiedział pytaniem na pytanie Gunnar.
-Pff... nienawidzę gdy mnie pocieszasz.- powiedziała Grace. Spojrzała na lewą stronę próbując ukryć uśmiech,lecz Gunnar i tak go zobaczył.
-Ja nienawidzę, gdy ty czegoś nienawidzisz.- powiedział.
-Eh..mam do tego prawo.- powiedziała Grace i spojrzała się na Gunnara.
-A ja mam prawo do tego, by cię pocieszać.- powiedział Gunnar. Uśmiechnął się.
-Jak można być takim mądrym jak ty?- spytała Grace.
-Tego nie wiem.-odpowiedział.
-Wiesz,wiesz. Ehh... A jeżeli Lucya odejdzie? Jeżeli jeszcze raz tak będzie i któraś z nas tego nie przeżyję? Co w tedy będzie? - zaczęła znów Grace. Płakała.
-Nigdy ten moment nie wróci... nigdy już nie będzie tak jak wcześniej.- stwierdził Gunnar. Przytulił lekko płaczącą dziewczynę. Milczeli.
"Teraz gdy płaczę ty śpisz,
i nienawidzisz mych słów.
Spojrzeć nie możesz na twarze nasze,
a ja nie mogę spojrzeć w lustro.

Kocham ten moment,który nie istnieję,
nie przynosi płaczu ni gniewu.
Nienawidzę momentu w którym ja występuję,
bo zawsze wychodzi horror.

Płaczę teraz tylko nad sobą,
nad życiem kilku osób.
Bo momentów wiele przeżyłam,
i nie było morału.

Gdy tworzę poezję,
płacz ulotnia się.
Bez błędu życie jest wielkim błędem, 
tak jak moje uczucia.

Skończona poezja jest dla mnie znakiem,
że wyobraźnia wpisuję już błędy.
Znam tylko jeden wielki błąd,
i nim jest moje życie." 



1 komentarz:

  1. Mi podpadła -.-. Zabiła dziecko i tak jej wina! Nie bije się kobiety w ciąży!

    OdpowiedzUsuń